Następna książka, Ależ Marianno! (2004), była moim powieściowym debiutem indywidualnym. Jej bohaterowie – dwoje ludzi po osobistych trzęsieniach ziemi, pożarach uczuć i innych kataklizmach – próbuje na nowo poukładać swoje życie. Wprawdzie książka zaległa półki opatrzone napisem "romans" i nic nie mogę na to poradzić, po trzech latach nadal utrzymuję, że nie zamierzałam napisać historii romansowej. Akcja toczy się – z jednej strony – wokół dziejów czasopisma popularnonaukowego, które zdaniem speców od marketingu powinno przekształcić się w wysokonakładowy papier toaletowy z obrazkami; z drugiej – pośród trudów przymusowej samodzielności finansowej, blasków i cieni tzw. samozatrudnienia i niespodzianek, jakie niesie życie dorosłych dzieci. Moim zdaniem "Ależ Marianno!" to po prostu uczciwa literatura obyczajowa, ale zawsze mogę dyskutować...
Liberty napisał(a):Agrest Że też sama na to nie wpadłam Chyba z autorek blogujących chyba tylko Lingas - Łoniewska przyznaje się i recenzuje romanse. A reszta? Gdybym miała wnioskować z ich twórczości to chyba poza chic lit i słodziuchne obyczajówki nie wyszły.
Użytkownicy przeglądający ten dział: Brak zidentyfikowanych użytkowników i 1 gość