Teraz jest 22 listopada 2024, o 20:16

Polska strefa

Gatunki – rodzaje – typy - crossovery
Fantastyka / Paranormal — Historyczny — Współczesny — Kryminał / sensacja / thriller / mafia — Religijny — LGBTQ+
YA / NA — Dla dzieci i młodzieży — Harlekiny — Chick-lt — Komiks — Fanfiki
Poza romansem... — Polska strefa

Avatar użytkownika
 
Posty: 2461
Dołączył(a): 17 grudnia 2010, o 11:18
Lokalizacja: piernikowe miasto
Ulubiona autorka/autor: Garwood, Nora Roberts

Post przez ewajoanna23 » 6 lutego 2013, o 20:07

Jak wiecie, Ja ostatnimi czasy preferuję polskie książki, no każdy ma jakieś fazy czytelnicze.
W tamtym roku, z Lucy narzekałyśmy na cenę książki Nie zapomnę...A.Górskiej, kosztowała przeszło 40,-pln , długo kombinowałam , żeby Ją zdobyć i powiem Wam, że gdybym ją kupiła to chyba bym się ugryzła.
Powieść ma około 500 stron , śmiało z tego można było zrobić połowę, pomysł na historię dobry, ale sama książka przesłodzona.
Jeżeli mam być szczera to lepsze harlequiny czytałam.

Avatar użytkownika
 
Posty: 31295
Dołączył(a): 8 listopada 2012, o 22:17
Ulubiona autorka/autor: Różnie to bywa

Post przez Księżycowa Kawa » 6 lutego 2013, o 22:48

ewajoanna23 napisał(a):Jeżeli mam być szczera to lepsze harlequiny czytałam.

Też często mam ochotę powiedzieć to w przypadku tzw. polskiej literatury kobiecej. I często wydają się być niedopracowane i przemyślane do końca - po prostu rozłażą się w szwach. I często bywają pisane według jednego schematu: najpierw zdradzający mąż, który ją opuszcza, ona rozpacza - niekiedy długo pod względem ilości stron - potem spotyka kogoś... ewentualnie sporadycznie pojawia się jakieś urozmaicenie.
Jakiś czas temu w ręku miałam "Agencję złamanych serc" Matuszkiewicz - pomysł całkiem przyzwoity na tyle, że z tego mogłaby wyjść niezła historia, ale wykonanie jest nużące i tak pomyślałam, że to przypomina moje nieszczęsne, niedopracowane notatki.
Tak czy inaczej, trudno w tym gatunku znaleźć coś ciekawego.

Janka napisał(a):Przeczytałam niedawno Zielony trabant i przyznaję rację Kawie - odradzam.

Jeśli się nie mylę, sugerowano mi, że to jest lepsze od tego, co ja czytałam.
Nie ma dobrych książek dla głupca, możliwe, że nie ma złych dla człowieka rozumu.
Denis Diderot


"If you want it enough, you can always get a second chance." MM
*
“I might be accused of social maladjustment,” said Daniel. “But not a psychopath. Please. Give me some credit.” MM
*
Zamienię sen na czytanie.

Avatar użytkownika
 
Posty: 33018
Dołączył(a): 18 maja 2011, o 15:02
Ulubiona autorka/autor: Janet Evanovich

Post przez Janka » 6 lutego 2013, o 22:50

Księżycowa Kawa napisał(a):Jeśli się nie mylę, sugerowano mi, że to jest lepsze od tego, co ja czytałam.

No to Ci teraz bardzo współczuję.
Obrazek

Avatar użytkownika
 
Posty: 31295
Dołączył(a): 8 listopada 2012, o 22:17
Ulubiona autorka/autor: Różnie to bywa

Post przez Księżycowa Kawa » 6 lutego 2013, o 22:56

Tak, to było straszne. :shock:
Nie ma dobrych książek dla głupca, możliwe, że nie ma złych dla człowieka rozumu.
Denis Diderot


"If you want it enough, you can always get a second chance." MM
*
“I might be accused of social maladjustment,” said Daniel. “But not a psychopath. Please. Give me some credit.” MM
*
Zamienię sen na czytanie.

Avatar użytkownika
 
Posty: 33018
Dołączył(a): 18 maja 2011, o 15:02
Ulubiona autorka/autor: Janet Evanovich

Post przez Janka » 6 lutego 2013, o 22:57

To moje nie było aż tak straszne, bo doczytałam do końca.
Obrazek

Avatar użytkownika
 
Posty: 31295
Dołączył(a): 8 listopada 2012, o 22:17
Ulubiona autorka/autor: Różnie to bywa

Post przez Księżycowa Kawa » 6 lutego 2013, o 23:19

Przekartkowałam do końca w nadziei, że główna bohaterka zostanie uśmiercona, ale spotkało mnie gorzkie rozczarowanie. :disgust: :/ :mur:
Nie ma dobrych książek dla głupca, możliwe, że nie ma złych dla człowieka rozumu.
Denis Diderot


"If you want it enough, you can always get a second chance." MM
*
“I might be accused of social maladjustment,” said Daniel. “But not a psychopath. Please. Give me some credit.” MM
*
Zamienię sen na czytanie.

Avatar użytkownika
 
Posty: 2461
Dołączył(a): 17 grudnia 2010, o 11:18
Lokalizacja: piernikowe miasto
Ulubiona autorka/autor: Garwood, Nora Roberts

Post przez ewajoanna23 » 6 lutego 2013, o 23:31

Niestety Kawko, nie tylko polska tzw literatura kobieca, ale zagraniczna nieraz też jest niskiego lotu, chociaż w tym przypadku często tłumaczenie zawodzi .

Avatar użytkownika
 
Posty: 31295
Dołączył(a): 8 listopada 2012, o 22:17
Ulubiona autorka/autor: Różnie to bywa

Post przez Księżycowa Kawa » 6 lutego 2013, o 23:42

Tyle że w zagranicznych pozycjach szybciej znajdzie się coś wartego do przeczytania i chętniej do niej się wraca. Jakoś nie mogę sobie przypomnieć typowego polskiego romansu, do którego chciałabym powrócić, czy też zapamiętać.
Nie ma dobrych książek dla głupca, możliwe, że nie ma złych dla człowieka rozumu.
Denis Diderot


"If you want it enough, you can always get a second chance." MM
*
“I might be accused of social maladjustment,” said Daniel. “But not a psychopath. Please. Give me some credit.” MM
*
Zamienię sen na czytanie.

 
Posty: 31644
Dołączył(a): 17 grudnia 2010, o 11:16

Post przez aralk » 7 lutego 2013, o 00:09

współczesnego czy dawnego?

Avatar użytkownika
 
Posty: 33018
Dołączył(a): 18 maja 2011, o 15:02
Ulubiona autorka/autor: Janet Evanovich

Post przez Janka » 7 lutego 2013, o 00:11

W starych romansach jak najbardziej się zdarzały. Dla mnie takim cudem kiedyś było "Między ustami a brzegiem pucharu".
Nowych romansów nawet nie znam. Pewnie na mojej półce leżą, tylko jeszcze się nie dobrałam.

Bardzo podobał mi się "Mężczyzna do towarzystwa" Dominiki Stec. (Tak, wiem, że to napisał mężczyzna, tylko obrał sobie taki pseudionim, ale jakby nie obrał, to bym nie sięgnęła i nawet nie wiedziała, że mam żałować.) Dokładnie mówiąc, to nie jest romans, tylko klasyczny chick-lit. Do pierwszej części już wracałam i będę wracać. Druga część, "Kobieca intuicja", już mniej mi się podobała.

Romansu - takiego czystego romansu - w ogóle nie spotkałam.
Obrazek

Avatar użytkownika
 
Posty: 21223
Dołączył(a): 17 grudnia 2010, o 11:15

Post przez Agrest » 7 lutego 2013, o 12:52

A jaką dobrą polską książkę z satysfakcjonującym wątkiem romansowym byś poleciła, ewojoanno?
"I read a story to-night. It ended unhappily. I was wretched until I had invented a happy ending for it. I shall always end my stories happily. I don't care whether it's 'true to life' or not. It's true to life as it should be and that's a better truth than the other."

Emily Byrd Starr

Avatar użytkownika
 
Posty: 2461
Dołączył(a): 17 grudnia 2010, o 11:18
Lokalizacja: piernikowe miasto
Ulubiona autorka/autor: Garwood, Nora Roberts

Post przez ewajoanna23 » 7 lutego 2013, o 14:16

OJ, CIEBIE TO TRUDNO BĘDZIE ZADOWOLIĆ- POMYŚLĘ :mysli:

Avatar użytkownika
 
Posty: 33018
Dołączył(a): 18 maja 2011, o 15:02
Ulubiona autorka/autor: Janet Evanovich

Post przez Janka » 7 lutego 2013, o 15:19

Ewojoanno, to pomyśl też i o mnie. Mnie bardzo łatwo zadowolić. Będzie Ci łatwiej coś znaleźć.

Mam wielki sentyment do polskich pisarzy, bo wyrosłam na polskiej literaturze młodzieżowej i kryminałach milicyjnych.
Obrazek

Avatar użytkownika
 
Posty: 21223
Dołączył(a): 17 grudnia 2010, o 11:15

Post przez Agrest » 7 lutego 2013, o 15:59

Mnie bardzo łatwo zadowolić.


Ha ha, czyżby :P

Bez stresu, ewojoanno, to nie musi być najlepsza książka świata ;) Ciekawa jestem głównie książek, gdzie wątek romansowy jest istotny, a już najlepiej dominujący, choć to rzadkość.
"I read a story to-night. It ended unhappily. I was wretched until I had invented a happy ending for it. I shall always end my stories happily. I don't care whether it's 'true to life' or not. It's true to life as it should be and that's a better truth than the other."

Emily Byrd Starr

Avatar użytkownika
 
Posty: 33018
Dołączył(a): 18 maja 2011, o 15:02
Ulubiona autorka/autor: Janet Evanovich

Post przez Janka » 7 lutego 2013, o 16:07

Wiedziałam, że ktoś się przyczepi i nawet pomyślałam, że właśnie Ty.

Mam prawo tak napisać, bo oprócz książek w każdej innej sferze życia, da się mnie zadowolić byle czym. Cały świat mi się podoba.
No, OK, jak zacznynam wnikać głębiej, to dochodzę do wniosku, że z muzyką i filmami, jest tak, jak z książkami. Z jedzeniem jest jeszcze gorzej. Mam krótką listę, tego co do buzi wkładam. Ubrania, buty, kolory, meble, kurde ...
Lepiej nie będę dalej wnikać, bo się okaże, że zupełnie nie jestem łatwa do zadowolenia. A zamierzam nadal sama o sobie mieć dokładnie takie zdanie.
Obrazek

Avatar użytkownika
 
Posty: 21223
Dołączył(a): 17 grudnia 2010, o 11:15

Post przez Agrest » 7 lutego 2013, o 16:16

Wiedziałam, że ktoś się przyczepi i nawet pomyślałam, że właśnie Ty.


No a kto, przecież ode mnie i mojego trudnego-zadowolenia się zaczęło :P

Mam prawo tak napisać, bo oprócz książek w każdej innej sferze życia, da się mnie zadowolić byle czym.


Aha, a to my nie mówimy o książkach? ;)

Nawiasem mówiąc, przypomniały mi się wyznania Nicka Hornby'ego w Futbolowej gorączce (przepraszam, że po angielsku, ale mam tylko w takiej wersji). Życie oceniacza-narzekacza w pigułce...

A critical faculty is a terrible thing. When I was eleven there were no bad films, just films that I didn't want to see, there was no bad food, just Brussels sprouts and cabbage, and there were no bad books - everything I read was great. Then suddenly, I woke up in the morning and all that had changed. How could my sister not hear that David Cassidy was not in the same class as Black Sabbath? Why on earth would my English teacher think that The History of Mr Polly was better than Ten Little Indians by Agatha Christie? And from that moment on, enjoyment has been a much more elusive quality.
"I read a story to-night. It ended unhappily. I was wretched until I had invented a happy ending for it. I shall always end my stories happily. I don't care whether it's 'true to life' or not. It's true to life as it should be and that's a better truth than the other."

Emily Byrd Starr

Avatar użytkownika
 
Posty: 33018
Dołączył(a): 18 maja 2011, o 15:02
Ulubiona autorka/autor: Janet Evanovich

Post przez Janka » 7 lutego 2013, o 16:19

Agrest, zepsułaś mi dzień.
Obrazek

Avatar użytkownika
 
Posty: 21223
Dołączył(a): 17 grudnia 2010, o 11:15

Post przez Agrest » 7 lutego 2013, o 16:20

Ach te moje rozliczne talenty. Czym zepsułam ci dzień?
"I read a story to-night. It ended unhappily. I was wretched until I had invented a happy ending for it. I shall always end my stories happily. I don't care whether it's 'true to life' or not. It's true to life as it should be and that's a better truth than the other."

Emily Byrd Starr

Avatar użytkownika
 
Posty: 33018
Dołączył(a): 18 maja 2011, o 15:02
Ulubiona autorka/autor: Janet Evanovich

Post przez Janka » 7 lutego 2013, o 16:20

Podstawieniem mi lustra pod nos.
Obrazek

Avatar użytkownika
 
Posty: 21223
Dołączył(a): 17 grudnia 2010, o 11:15

Post przez Agrest » 7 lutego 2013, o 16:24

Ale to źle? To chyba pocieszające, że inni też tak mają i że się potrafią zdiagnozować. Jak ja napotkałam ten cytat w książce, to po prostu pokiwałam głową i zachowałam go, ucieszona celnością i tym, że ktoś mnie rozumie ;)
"I read a story to-night. It ended unhappily. I was wretched until I had invented a happy ending for it. I shall always end my stories happily. I don't care whether it's 'true to life' or not. It's true to life as it should be and that's a better truth than the other."

Emily Byrd Starr

Avatar użytkownika
 
Posty: 33018
Dołączył(a): 18 maja 2011, o 15:02
Ulubiona autorka/autor: Janet Evanovich

Post przez Janka » 7 lutego 2013, o 16:36

To chyba jednak dobrze.

Nawet się ostatnio sama nad tym zastanawiałam. Słyszałam kiedyś, że każdy człowiek, który innych oskarża o posiadanie jakiejś konkretnej wady, zawsze sam ją posiada najmocniej rozwiniętą. Czyli jak ktoś często widzi, że inni są złośliwi, to tak naprawdę on sam jest. To samo jest z egoizmem, egocentryzmem i każda inną wadą. I właśnie szukałam, do czego ja się czepiam u innych, żeby się zdiagnozować i niczego nie znalazłam.
Teraz już wiem, że moją największą wadą jest brak tolerancji.

Mogłam wcześniej na to wpaść, bo w młodości innym właśnie to zarzucałam. Tylko jak na złość sama byłam wtedy za tolerancję chwalona. Dokładnie za tą, której nie mam.
Obrazek

Avatar użytkownika
 
Posty: 13118
Dołączył(a): 17 grudnia 2010, o 11:14

Post przez Dorotka » 7 lutego 2013, o 16:53

Słyszałam, że "To, co najważniejsze" Małgorzaty Rogali jest takim właśnie typowym słodziutkim romansem. Ale zaznaczam "słyszałam", bo owa książeczka nie wpadła jeszcze w me ramiona. Ale znajoma, której zdarzyło się ją przeczytać wypowiedziała się zdecydowanie na tak. Że ciepła, że milusia, że taka akurat na długie, zmowe wieczory, a właściwie na jeden długi, zimowy wieczór. Z tym, że znowu kłaniają nam się dobrze znane szablony, bo mamy tu rozwódkę [ a jakże!], po czterdzieste [o Matko Boska!], z dorastającym dzieckiem [no, bo jakby mogło być inaczej?] i spotkanie z dawną miłością [no bo przecież innych facetów już nie ma, tylko same odgrzewane kotlety]. Ponoć nie ma dramatów [to dla mnie], nie ma też humoru [zdecydowanie nie dla mnie], jest za to rodzinna tajemnica [od razu powiało mi "Cukiernią pod Amorem" Jezu!!!] i dość dynamiczna akcja [zdecydowanie na plus]. Może któraś z was też to czytała?
Ale chyba rzeczywiście macie rację, takiego typowego romansu to na naszym rynku nie ma. :mysli:
Obrazek Obrazek Obrazek Obrazek

Avatar użytkownika
 
Posty: 2461
Dołączył(a): 17 grudnia 2010, o 11:18
Lokalizacja: piernikowe miasto
Ulubiona autorka/autor: Garwood, Nora Roberts

Post przez ewajoanna23 » 7 lutego 2013, o 16:56

no jak rany, zaczęłam się Was :roll:
Janka , tak mnie zasugerowała Rodziewiczówną, że tylko ona tkwi mi teraz w głowie, ale tam nie zawsze było HEA :P
no tak np. Bez przebaczenia Lingas- Łoniewskiej, ale znając Was , to strasznie skopiecie :zalamka:
mam słabość do Cztery pory R. Górskiej, Kuźnia głupców, Kuźnia na rozdrożu E.Siarkiewicz, Olga Rudnicka-całość, w szczególności Czy ten rudy kot to pies, będę myślała dalej, ale to już wieczorkiem :wink:

Avatar użytkownika
 
Posty: 13118
Dołączył(a): 17 grudnia 2010, o 11:14

Post przez Dorotka » 7 lutego 2013, o 17:00

Rudnicką bardzo lubię, a "Rudego kota" szczególnie. Trochę romansu jest też w jej "Zacisze 13", choć to bardziej kryminał na wesoło, niż romans.
Obrazek Obrazek Obrazek Obrazek

Avatar użytkownika
 
Posty: 21223
Dołączył(a): 17 grudnia 2010, o 11:15

Post przez Agrest » 7 lutego 2013, o 17:05

Dorotko, strzelam, że ta książka to jednak nie romans :lol: Czy to koleżanka czyta romanse?
(typowy słodziutki, no ja cię proszę ;) )

Ewojoanno, Lingas-Łoniewską czytałam, to faktycznie romans. Taki histeryczno-rozbuchany, ale romans :lol: Rudego kotopsa też, ale to nie moja bajka, bohaterka irytująca, a wątek romansowy taki właśnie polsko-pobieżny.

Za pozostałymi się rozejrzę :)
"I read a story to-night. It ended unhappily. I was wretched until I had invented a happy ending for it. I shall always end my stories happily. I don't care whether it's 'true to life' or not. It's true to life as it should be and that's a better truth than the other."

Emily Byrd Starr

Poprzednia stronaNastępna strona

Powrót do Romans + ...

Kto przegląda forum

Użytkownicy przeglądający ten dział: Brak zidentyfikowanych użytkowników i 1 gość