Ponieważ na moim bezrobociu zaszyłam się przede wszystkim na oglądaniu dram, obejrzałam ich więcej niż w ciągu poprzedniego roku. Tak w więc w małym skrócie, co udało mi się w tym czasie obejrzeć.
"Lie to Me" - całkiem przyjemna komedia romantyczna, może szału nie robi, ale pośmiać się można
"Flower Boy Next Door" - obejrzałam, bo to kolejna z serii kwiecistych chłopców, ale moim zdaniem najsłabsza z nich, no może poza
"Dating Agency", bo tego nie udało mi się nawet skończyć...
"I Hear Your Vioce" - ta drama pozwoliła mi uwierzyć, że koreański dramat, to nie tylko wieczna histeria, ale może z tego wyjść naprawdę ciekawa historia, zdecydowanie warte obejrzenia.
"Full House 2" - dla tych, którzy jeszcze mają wątpliwości, pierwszą serię można wyrzucić śmiało do kosza, druga zdecydowanie nie jest marną podróbką, poza tytułem nie ma z pierwszą nic wspólnego, a i historia jest bardzo zabawna.
"I love You so much" - ta drama to najlepszy przykład, dlaczego warto kochać tajwańskie dramy, mimo że same sceny końcowe były dosyć kiepskie, zakończenie było dosyć niespodziewane, ale ja radowałam się na nie całym sercem, po raz pierwszy moje prośby zostały wysłuchane.
"Once Upon a Love" - a to dla odmiany jedna z gorszych dram, jakie oglądałam, nie dość, że sama w sobie nie była zbyt ciekawa, to jeszcze zakończenie należało do najgorszych jakie widziałam w dramach.
"A Gentlenans Dignity" - świetna komedia, z ciekawą historią, dla pośmiania się zdecydowanie polecam
"Tokio Juliet" - prawdę mówiąc do tej dramy mam mieszane uczucia, momentami bardzo fajna, a chwilami ciągnęła się jak flaki z olejem, więc generalna ocena taka średnia, jak na mój gust
"What is love?" - kolejny bardzo fajny romans, jak się wytrzyma mega cukierkowy pierwszy odcinek, dalej jest tylko lepiej.
"To The Beautiful You" - jak dla mnie zdecydowanie najsłabsza z wersji
Hana Kimi, które widziałam (czyli japońska wersja z 2007 roku, tajwańska i ta), no bo wytłumaczcie mi, jakim cudem Korei udało się zrobić dramat nawet z Hana Kimi? Nie sądziłam, ze to jest możliwe...
"K-Pop Ultimate Survival" - a to jakaś masakra, historia była nawet całkiem, całkiem, mimo że oklepana, ale zakończenie? Musze pamiętać, by nigdy więcej nie brać się dramę, którą skrócono.
"Faith" - oj, zbierałam się bardzo długo na to, ale w końcu się przemogłam i stwierdziłam, że skoro to historyk, to może nawet ten melodramat da się znieść, no i nawet więcej niż się dało, mimo pewnej schematyczności drama bardzo mi się podobała.
"Arang and the Magistrate" - za to też bardzo długo się zabierałam, mimo że ciekawe, niestety nie było już tak dobre jak
"Faith", jednak można było zyskać fajny wgląd w niektóre wierzenia konfucjańskie, no i tutaj pierwszy raz zobaczyłam moją nową miłość
szkoda tylko, że taki dzieciak z niego
"Respond 1997" - bardzo ciekawa drama ukazująca nieco nieznane nam społeczeństwo Korei, chociaż fanatyzm fanki tutaj ukazany nieco przeraża, przynajmniej mnie, w każdym razie warto obejrzeć, ja z utęsknieniem czekam na kolejną odsłonę [i]"Respond 1994"[i].
"School 2013" - kolejna dosyć fascynująca drama, mimo że poważniejsza, problemy współczesnych nastolatków w Korei i ukazanie systemu szkolnictwa, ale także chwytający za serce, przynajmniej moje, wątek
"Warrior Baek Dong Soo" - ta drama pozostawiła moje serce w wiecznej żałobie, już trochę czasu minęło odkąd skończyłam to oglądać, a ja dalej nie mogę się pogodzić z tym co tam się wydarzyło, cudowna drama, ja kompletnie oszalałam na jej punkcie
no i tutaj moja nowa miłość ujawniła się z pełną mocą
"Queen In-hyun's Man" - jakoś szału nie robiła ta drama, ale do obejrzenia przyjemna
"The Princess Man" - a to było całkiem niezłe, co prawda chwilami zadawałam sobie pytanie jak dużo może się jeszcze udać tym złym, ale ponieważ było to ograniczone kilkoma faktami historycznymi, jakoś się z tym pogodziłam
"Bridal Mask" - tutaj też mam mieszane uczucia, historia ciekawa, fabuła wciągająca, ale bohaterowie mnie zupełnie do siebie nie przekonali, a tego mi zabrakło, żeby w pełni cieszyć się tą dramą.
"I Miss You" - przyznaję się, połasiłam się ze względu na moją nową miłość, ale stwierdziłam, że współczesny melodramat koreański jest jednak ponad moje siły, obejrzałam tylko dlatego, ze wciągnęła mnie historia, ale jak widziałam tych wiecznie płaczących głównych bohaterów, to mnie coś trafiało.
"The Moon That Embraces the Sun" - było trochę inne niż się spodziewałam, ale właściwie nawet lepsze, może to nie był taki historyk, jakie najbardziej lubię, ale zdecydowanie fajny.
No to chyba by było na tyle, wydaje mi się, że o niczym nie zapomniałam, obejrzałam jeszcze parę filmów, ale poza
"Parade", który naprawdę mi się podobał, jakoś żaden nie zapadł mi szczególnie w pamięć, więc nie będe się teraz nad nimi rozwodzić.