Wiedźma Ple Ple napisał(a):czytelniczki były ciut zdrowsze psychicznie?Fringilla napisał(a):ha, czytałam i pamiętam. i wiem, o czym piszesz... pokusiłabym się o stwierdzenie, że cudne lata 90te (od końca 80tych) może nie obfitowały niesamowicie w takie rozwiązaniach, ale jednak zdarzało się wcale często... ba, harlekiny w stylu haeśżetów z lat 70tych nie miały tak radosnych epilogów jak dziś...
Najlepsza jest jednak McNaught, ta jak przywali szmaragdowy trawnik ...
Berenika napisał(a):A mnie irytuje, kiedy bohaterowi w 3 części zmienia się imię i to najzupełniej z czapy, bo wydawnictwo to samo, tłumaczka ta sama, ekipa redaktorska ta sama poza jednym innym nazwiskiem, a faceta przerobili z Ty'a na Tima. Może i drobnostka, ale jakoś poczułam się tym zirytowana.
Jadzia napisał(a):Berenika napisał(a):A mnie irytuje, kiedy bohaterowi w 3 części zmienia się imię i to najzupełniej z czapy, bo wydawnictwo to samo, tłumaczka ta sama, ekipa redaktorska ta sama poza jednym innym nazwiskiem, a faceta przerobili z Ty'a na Tima. Może i drobnostka, ale jakoś poczułam się tym zirytowana.
Ech, czy nie na to się skarżyłam głośno i długo jak czytałam ostatnio Hobb?
wiedzmaSol napisał(a): panie kiedyś nawet kąpały się w koszulach, więc ciekawe skąd nagle ten ekshibicjonizm.
Janka napisał(a): na wymogi współczesnego historyka trzeba panią mieć całkiem golutką.
Powrót do Czytamy i rozmawiamy
Użytkownicy przeglądający ten dział: Brak zidentyfikowanych użytkowników i 1 gość