przez Księżycowa Kawa » 7 stycznia 2013, o 22:28
Jayne Castle "Po zmroku":
- Nazywam się Durant. Jestem łowcą.
- Nie żartuj! - Spróbowała go wyminąć, ale jej się nie udało.
- Zabawiałaś się kiedyś z łowcą, ślicznotko? - Mrugnął do niej. - Jesteśmy ekstraspecjalni. Wiesz, o czym mówię?
- Dziwne, że właśnie o tym. Akurat tak się składa, że jestem tu dzisiaj z łowcą, który nie będzie zadowolony, jeśli się dowie, że próbujesz się do mnie przystawiać. A teraz spadaj.
- Nie martw się, ślicznotko. Zaproszę go na zaplecze i podsmażę mu mózg. Przez jakiś czas nie będzie miał wiele do powiedzenia.
- Gildia nie aprobuje pojedynków łowców - rzuciła lodowatym tonem.
- Eee tam. Nie lubi tylko, żeby to trafiało do gazet. - Durant wyciągnął potężną rękę. - Może napijemy się drinka? Kiedy pojawi się ten twój były chłopak, już ja się nim zajmę.
- Chcesz drinka, Durant? - Chwyciła kieliszek z tacy, którą niosła przechodząca obok kelnerka. - Masz! Ja stawiam.
Chlusnęła mu zawartością kieliszka prosto w oczy. Skrzywiła się, czując zapach taniej whisky Zielone Ruiny. Durant zawył przeraźliwie i zatoczył się, ocierając mokrą twarz.
- O cholera! - Parę razy zamrugał, a potem uśmiechnął się, zachwycony. - Zawsze chciałem mieć babeczkę z jajami. Lydia przebiegła obok niego i zanurkowała w korytarz prowadzący do toalet.
- Hej! Wracaj, ślicznotko! - Durant chwiejnym krokiem ruszył za nią. - No nie uciekaj tak przede mną! Jesteś kobietą, której szukam, odkąd skończyłem trzynaście lat. Kocham cię, słoneczko!
I chwilę później...
Dwa mniejsze duchy zgasły.
- Załatwił mojego! - wrzasnął przerażony drugi z napastników. Odwrócił się i rzucił do ucieczki. Kumpel mu nie odpowiedział. Już zniknął w ciemnościach nocy. Duch Emmetta również. Jednak inny, znacznie mniejszy, pojawił się nagle przed jednym z uciekających chłopaków.
- Niech mnie diabli! - w głosie Duranta brzmiał wyraźny podziw. - Od lat nie widziałem kogoś tak szybkiego. Zaskoczył tego małego sukinsyna.
Lydia wstrzymała oddech, gdy chłopak wpadł prosto w pole energii. Duch zniknął równie szybko, jak się pojawił, wiedziała jednak, że dosięgnął młodego łowcy. Dzieciak zesztywniał i osunął się na chodnik. Nie ruszał się. Emmett zatrzymał się przy nim.
- Czy on... - Lydia podeszła do nich i się zatrzymała. - Emmett, co z nim?
- Tylko lekko oberwał zderezonowaną falą powrotną. Przez jakiś czas będzie nieprzytomny.
- Całe szczęście. - Spojrzała na Ryana; wciąż oszołomiony, stał przyciśnięty do ściany. Kiedy się odwróciła, zobaczyła, że Emmett szybko przeszukuje kieszenie łowcy. - Co z nim zrobimy? - zagadnęła.
- Nic. - Emmett wyłowił z kieszeni chłopaka portfel i go otworzył. - Chcę tylko zobaczyć, kim jest.
- O cholera - zaklął Durant.
Emmett spojrzał na niego znad otwartego portfela. Chyba dopiero teraz zauważył stojącego w otwartych drzwiach olbrzyma.
- Kto to? - spytał Lydię.
Spojrzała na Duranta gapiącego się z otwartymi ustami na Emmetta.
- To Durant. Twierdzi, że mnie kocha. Chce się ze mną ożenić i mieć ze mną dzieci.
- Naprawdę? - Łowca wbił wzrok w Duranta. Olbrzym przełknął ślinę i zamknął usta.
- Nie. Nie. To jakieś wielkie nieporozumienie. - Machnął ręką. - Przelotna znajomość i tyle.
- Wspominał, że chce bić się z tobą o moją rękę - dodała Lydia.
- Tak? - London ze stoickim spokojem go obserwował.
- Ona źle mnie zrozumiała - zaskomlał Durant. Zatoczył się w tył, niezdarnie odwrócił i zniknął w ciemnym korytarzu tawerny.
- Jest dokładnie tak, jak piszą we wszystkich czasopismach dla kobiet. W dzisiejszych czasach mężczyźni nie potrafią się poważnie zaangażować - oświadczyła Lydia.
Naprawdę udana scena.
Nie ma dobrych książek dla głupca, możliwe, że nie ma złych dla człowieka rozumu.
Denis Diderot
"If you want it enough, you can always get a second chance." MM
*
“I might be accused of social maladjustment,” said Daniel. “But not a psychopath. Please. Give me some credit.” MM
*
Zamienię sen na czytanie.