<span style="font-weight: bold">oto tekst anonimowego na razie autorstwa dostarczony przez PINKS [zdradź nam, proszę, skąd konkretnie ta perełka</span>
<span style="font-style: italic"><span style="font-weight: bold">Virginia Henley
Pirat i Poganka</span></span>
UWAGA
PONIZSZY POST ZAWIERA SPOILERY (fragmenty i wydarzenia z ksiazki) TAKZE
OSOBOM, KTORE JESZCZE NIE CZYTALY TEGO TYTULY A MAJA ZAMIAR TO ZROBIC RADZE
NIE CZYTAC TEGO WATKU BO ZEPSUJA SOBIE PRZYJEMNOSC CZYTANIA!!!!
Wlasnie skonczylam czytac wyzej wspomniana ksiazke. Dosc dlugo sie do niej zabieralam bo zupelnie nie mialam do niej przekonia. I niestety, wcale sie mile nie rozczarowalam.
Ksiazka bylaby calkiem niezla gdyby nie glowna bohaterka. No tak irytujacej baby nie spotkalam dotad ani w ksiazce ani w zyciu.
Poczatek bardzo obiecujacy niestety z kazda strona tracilam sympatie dla
bohaterki. Ze slodkiej choc przebojowej dziewczyny, ktora dla milosci moglaby zawojowac caly swiat stala sie osoba bez zasad, zwykla pani lekkich obyczajów nie znajaca lojalnosci, hipokrytka, wiecznie pieniaca sie furiatka... Wrrr... Normalnie
brak slow.
No szlag mnie trafial jak przechodzila z lozka Ruorka do lozka Rory 'ego (wiem jak to sie nimi sprawa miala niemniej bohaterka nie wiedziala) i kazdemu mowila, ze go kocha najmocniej na swiecie i jest tym jedynym. Zmianialazdanie jak choragiewka na wietrze. Sama nie wiedziala z kim ma dziecko... choc chyba tak naprawde w d***e miala to dziecko skoro bedac w ciazy upijalasie dzinem i siedziala w centrum szalejacej zarazy tylko dlatego bo chcialazrobic na zlosc mezowi. Zreszta odnioslam wrazenie, ze wlazlaby do lozka
Krolowi gdyby sie dobrze przy niej zakrecil...
Tak strasznie potepiala dwor i panujaca tam rozwiazlosc a jak przyszlo co do czego to byla pierwsza do szlajania sie po jakichs zakazanych dzielnicach, by zobaczyc walki na noze i lazila wszedzie za tymi, ktorych tak okrutnie
potepiala... Hipokrytka pelna geba!!!
No i to jej pieniactwo doprowadzalo mnie do szalu. Nie przepadam jak
bohaterka jest przysłowiową szarą myszą ale chyba 100 razy bardziej drażnią mnie takie BUTNE bohaterki co się non stop jeżą i odszczekują a suma sumarum nie mają żadnych podstaw, by się tak zachowywać... jak wściekłe furiatki
oburzone na cały świat, że ktoś im wytknął błąd lub niewłaściwe zachowanie...
Ona sama prowokowala wszytkie klotnie a pozniej siedziala i uzalala sie nad soba tak to ja wszyscy zle traktuja i jacy sa dla niej niedobrzy!!! Przeciez zaden normalny facet, by nie wytrzumal z taka baba!!! Np. On ja lagodnie pyta dlaczego nie powiedziala mu o dziecku a Ona do niego z geba, ze nie bedzie jej mowil co ma robic, ze jest skur***nem, ze ma gleboko w d***e co On mysli i czuje itp, itd... I tak co strone... No wszytko opada... Ja rozumiem, że w książce musi iskrzyć... no ale zachowania naburmuszonej nastolatki (nie obrażając nastolatek) doprowadzają mnie do białej gorączki... szczególnie, że głowny bohater jest cudnyyy... A w tej ksiązce roi się od takich perełek...
Wiecie przez takie jakieś surrealityczne zachowania bohaterek to mi się
odechciewa czytac całej książki... i dochodze do wniosku, że chyba wolę szarą myszkę niż taką wojowniczkę Xenę, która momentami zachowuje się jak idiotka, którą mam ochotę potrząsnąc i wrzasnąć "obudz się babo, co Ty za pierdoływygadujesz..."
I jeszcze troche za duzo bylo scen milosnych w tej ksiazce... Tak srednio co kartke... Nie mam nic przeciwko scenom lozkowym ale co za duzo to niezdrowo.
Przecież książka w ktorej 1/2 zajmują opisy zmagań buduarowych to jakaś kpina. Poza tym niektore wolaly o pomste do nieba... Odnioslam wrażenie, ze autorka chciała być oryginala na sile... nie mam zastrzezen do fantazji w
seksie ale smarownaie odbytu jakms tam zelem zeby baki puszczene podczas seksu pachnialy fiolkami to przegiecie.
Gwoli wyjasnienia... nie chce zniechecac nikogo do przeczytania tej ksiazki
badz skrytykowac pisarke... chcialabym tylko pogadac o ksiazce i poznac wasze odczucia i poglady. Chetnie spojrze na ten tytul przez Wasz pryzmat.
i dokładam dla ostrzeżenia o "Niepokonanej" Bertrice Small sprzed paru miesięcy:
Otóż miałam to szczęście że pierwsza książka tej pani jaka wpadła mi w ręce to była Róża bez kolców, tytuł głupi nie przeczę ale zawartość świetna. Jest młoda piękna dziewczyna, przystojny i zakochany hrabia i jurny Henryk VIII. do tego intrygi dostojnika dworskiego i zawirowania na dworze, no i piękny happy end. Tak mnie zauroczyło ze pognałam na ebay zakupić część pierwszą pt. Blaze Wyndham, traktującą o mamie tejże bohaterki i jej równie dramatycznej miłości. Również się nie zawiodłam.
Potem zajrzałam do Miłosnej edukacji. Średniowiecze, a jak wiadomo wtedy żyli zbóje :Hyhy: wyprawy krzyżowe, niewola w haremie (no no! Zawstydzony ) dramatyczny powrót do męża żonatego już z inną ale co tam! Nadal się trzymało kupy i sprawiło mi nad podziw dużo uciechy
:Hyhy:
No a potem coś mnie omamiło żeby wziąć tę Niepokonaną na tapetę. I tutaj mam podejrzenia że pani Small ma taki jeden przepis na książkę- weź bogatego i przystojnego hrabiego, dołóż kilka miesięcy zawieruchy wojennej oraz wkomponuj w międzyczasie nieokreślonego Muzułmanina z prawem do posiadania kilku żon i voila! gotowe.
więc w Niepokonanej mamy Hrabiego który dziedziczy tytuł po swoim kuzynie, który ginie w głupim wypadku, żeni się ów hrabia z jedną z córek nieboszczyka, potem mamy wielką miłość, ciążę, w międzyczasie hrabia jedzie z tajną misją do Petersburga (zimno zimno) na jego miejsce podstawiony zostaje jego brat- tak nawiasem mówiąc niezbyt podobny ale co tam wszyscy się dają nabrać- włącznie z hrabiną Hyhy
na świat przychodzi dziecię, hrabina obczaja że to nie mąż, jedzie do Petersburga go poszukać, po drodze usiłuje ją zdybać wielki czy też niewielki książę ale jak to Rosjanin ma na nią chrapkę i z jakichś bliżej nieokreślonych przyczyn wysyła ją na farmę rozpłodową (sic!) na Krymie, pomysł rodem jak z III Rzeszy bo tam produkuje się prawdziwych Aryjczyków ale nie do panowania nad światem a na sprzedaż Arabom.
I tam nasza hrabina śpi już z 3 facetem (a dopiero dziewicą była) i rodzi temu rozpłodowcowi dziecko, potem ją porywają Tatarzy Rotfl ratuje ją jakiś muzułmanin szczęśliwie z haremem, hrabina sypia z czwartym facetem, dziecko umiera, a ona jakimś cudem wraca do Anglii, gdzie nieutulony w bólu mąż zdążył już z rozpaczy przelecieć połowę Londynu . tam hrabina się zastanawia czy będzie z mężem spała czy nie a mąż dochodzi do wniosku że on to chętnie, żeby nie wiem ilu było w międzyczasie. potem porywają jej głupią siostrę przez pomyłkę, gdyż hrabia rozeźlił niedoszłą narzeczoną co to sypiała z własnym wujem od 12-go roku życia. Uff i wreszcie wszyscy niepotrzebni nagle giną na jednej stronie książki i niedoszła narzeczona i rozpłodowiec co nie wiadomo jakim cudem tych Tatarów przeżył i nie wiadomo po co do Londynu przyjechał i zły książę wielki czy nie wielki i odnajduje sie głupia siostra i wreszcie następuje happy end i jak bym to miała w formie papierowej to wiem zaraz po zakończeniu lektury poszłoby na podpałkę do kominka :Zdegustowany: