Teraz jest 30 września 2024, o 11:39

Susan Elizabeth Phillips

Avatar użytkownika
 
Posty: 59464
Dołączył(a): 8 stycznia 2012, o 17:55
Ulubiona autorka/autor: Ilona Andrews

Post przez •Sol• » 28 grudnia 2012, o 23:29

Obie trzeba przeczytać w końcu ;)
Agrest, według Ciebie która książka SEP jest najbardziej romansowa? Tak z ciekawości pytam ;)
'Never flinch. Never fear. And never, ever forget'.

'Nevernight' - Jay Kristoff

Avatar użytkownika
 
Posty: 21223
Dołączył(a): 17 grudnia 2010, o 11:15

Post przez Agrest » 28 grudnia 2012, o 23:37

Yy, znakomita większość jej książek jest najbardziej romansowa ;)

Tylko parę tych wczesnych było tak pomiędzy.
"I read a story to-night. It ended unhappily. I was wretched until I had invented a happy ending for it. I shall always end my stories happily. I don't care whether it's 'true to life' or not. It's true to life as it should be and that's a better truth than the other."

Emily Byrd Starr

Avatar użytkownika
 
Posty: 59464
Dołączył(a): 8 stycznia 2012, o 17:55
Ulubiona autorka/autor: Ilona Andrews

Post przez •Sol• » 28 grudnia 2012, o 23:39

myślałam że coś wyróżnisz ;)
nawet niby ta najsłabsza pierwsza Wyobraź sobie się podobała, więc pewnie wszystkie pochłonę z wielką przyjemnością. Staram się je sobie dawkować, co prawda z różnym skutkiem.
'Never flinch. Never fear. And never, ever forget'.

'Nevernight' - Jay Kristoff

Avatar użytkownika
 
Posty: 21223
Dołączył(a): 17 grudnia 2010, o 11:15

Post przez Agrest » 28 grudnia 2012, o 23:45

No ale co tu wyróżniać? Większość to romanse, po prostu ;)
"I read a story to-night. It ended unhappily. I was wretched until I had invented a happy ending for it. I shall always end my stories happily. I don't care whether it's 'true to life' or not. It's true to life as it should be and that's a better truth than the other."

Emily Byrd Starr

Avatar użytkownika
 
Posty: 33018
Dołączył(a): 18 maja 2011, o 15:02
Ulubiona autorka/autor: Janet Evanovich

Post przez Janka » 28 grudnia 2012, o 23:54

Agrest napisał(a):W Czyż ona nie jest słodka jest SPL, ale Janka chyba pisała o wątku drugoplanowym (który nie jest SPL).

Tak, ja pisałam o związkach drugoplanowych. I one nie są żadnymi spotkaniami po latach, tylko kłótniami długoletnich małżeństw. Po wyprowadzce żon, mężowie muszą się o nie starać od nowa. Ich problemy pozostawały od samego początku niewyjaśnione i im się przez lata nawarstwiały. Żyli lata całe w zupełnym niedogadaniu, aż do dnia gdy żony się zbuntowały. Równie dobrze mogły zbuntować się wcześniej, a za to dłużej żyć w szczęściu.

SPL w drugoplanowych wątkach było na pewno w Urodzonym uwodzicielu. Innych SPL nie pamiętam.


Właśnie dobrałam się do Kandydata na ojca. Czytam drugą połowę, skupiam się właśnie na wątku drugoplanowym i muszę powiedzieć, że teraz mi się bardziej ta para podoba, niż kiedyś, gdy to czytałam pierwszy raz.
Jim fajnie się zabrał za podrywanie żony od nowa.


Bym zaryzykowała stwierdzenie, że wszystkie książki SEP to klasyczne romanse. Na przekór wszystkim się zrywa z kliszy, ale też jak najbardziej jest romansem.
Słodkiej jak miód i Złotej dziewczyny nie czytałam, to o nich nie mówię.
Obrazek

Avatar użytkownika
 
Posty: 21223
Dołączył(a): 17 grudnia 2010, o 11:15

Post przez Agrest » 29 grudnia 2012, o 00:07

Hehe, tak, wiem, że nie wszyscy się tu ze mną zgodzą, że parę książek SEP to bardziej obyczaj czy literatura kobieca czy jak jeszcze inaczej to nazwać, ale takie są moje odczucia ;)
"I read a story to-night. It ended unhappily. I was wretched until I had invented a happy ending for it. I shall always end my stories happily. I don't care whether it's 'true to life' or not. It's true to life as it should be and that's a better truth than the other."

Emily Byrd Starr

Avatar użytkownika
 
Posty: 33018
Dołączył(a): 18 maja 2011, o 15:02
Ulubiona autorka/autor: Janet Evanovich

Post przez Janka » 29 grudnia 2012, o 00:20

Ja zaczęłam czytać romanse od SEP i to na niej wyrobiłam sobie zdanie, jak ma wyglądać klasyczny romans.
Później czytałam np. Jennifer Crusie, Rachel Gibson, Carly Phillips.
Pasowały mi bardzo dobrze do tego schematu. To się utwierdziłam, że tak ma właśnie być.

Możliwe, że mam przez SEP wadliwe pojęcie o romansach.
A harlequiny trudno porównywać, bo to jednak (tylko) nowelki.
Obrazek

Avatar użytkownika
 
Posty: 21223
Dołączył(a): 17 grudnia 2010, o 11:15

Post przez Agrest » 29 grudnia 2012, o 00:28

Ale dlaczego masz mieć przez SEP wadliwe pojęcie o romansach, bo nie rozumiem?

W przypadku Słodkiej jak miód uważam, że to nie jest 100% romans, bo to historia Honey jest kręgosłupem powieści, a nie ten związek, który kończy się ostatecznym HEA. Jej pierwsze małżeństwo jest tu równie ważne jak ten drugi związek i tu nie chodzi o zerwanie z romansową kliszą "pierwszy mąż to albo prawie-brat albo ostatni brutal", tylko że fabularnie jest to bardzo rozwinięte, zajmuje sporo miejsca, jest ważne samo w sobie, a nie tylko jako tło dla drugiego związku. To historia Honey, jej życia, w tym jej dwóch miłości - a nie tylko tej drugiej.

Podobnie, ale jednak w mniejszym stopniu, jest z Na przekór wszystkim. To historia przede wszystkim Susanny, a nie jej romansu z tym panem, którego imienia nie pomnę.
"I read a story to-night. It ended unhappily. I was wretched until I had invented a happy ending for it. I shall always end my stories happily. I don't care whether it's 'true to life' or not. It's true to life as it should be and that's a better truth than the other."

Emily Byrd Starr

Avatar użytkownika
 
Posty: 6645
Dołączył(a): 27 grudnia 2010, o 18:13

Post przez Wiedźma Ple Ple » 29 grudnia 2012, o 00:34


 
Posty: 31644
Dołączył(a): 17 grudnia 2010, o 11:16

Post przez aralk » 29 grudnia 2012, o 00:35

groźne jesteście z tą swoja pamięcią ;)

Avatar użytkownika
 
Posty: 21223
Dołączył(a): 17 grudnia 2010, o 11:15

Post przez Agrest » 29 grudnia 2012, o 00:35

Dziękuję, przez dwa lata mi się zapomniało ;)
"I read a story to-night. It ended unhappily. I was wretched until I had invented a happy ending for it. I shall always end my stories happily. I don't care whether it's 'true to life' or not. It's true to life as it should be and that's a better truth than the other."

Emily Byrd Starr

Avatar użytkownika
 
Posty: 6645
Dołączył(a): 27 grudnia 2010, o 18:13

Post przez Wiedźma Ple Ple » 29 grudnia 2012, o 00:37

duzzza22 napisał(a):
Wiedźma Ple Ple napisał(a):
Chyba miałam wrażenie, że oni tak wyskoczyli z kryzysem w związku ni z gruszki, ni z pietruszki. Wystarczyło porozmawiać 10 minut ze sobą i byłoby cacy.

Janeczce się w głowie przewróciło od dobrego związku :hyhy:

A ja się zgadzam z Janką :) Dla mnie ten kryzys był właśnie taki. I te 10 minut rozmowy większość by załatwiła, a u nich rozmowa taka naprawdę rozmowa pojawiła się gdzie? W 3/4 książki i ich kryzysu. :] To mnie rozwalało, unikali jedno drugiego, kobietka znowu strzelbą groziła no kilka śmiesznych sytuacji, ale kilka wydaje mi się bardzo naciąganych. Nie wiem czy miało to może bardziej na celu polepszenie relacji córki z matką( jako matkę mam tu na myśli Annie) :]

No to poproszę przykład kryzysu którego te magiczne 10 minut szczerości nie załatwi. Skoro paskudne wstydzenie się własnej małżonki i jej potworne kompleksy zawiązane z pochodzeniem się do tych prawdziwych nie zaliczają. :shifty:
No i zapomniałam o wczesnym ojcostwie i poczuciu krzywdy "a miałem być kimś" ... znawczynie :hyhy:

Avatar użytkownika
 
Posty: 33018
Dołączył(a): 18 maja 2011, o 15:02
Ulubiona autorka/autor: Janet Evanovich

Post przez Janka » 29 grudnia 2012, o 00:52

Ja tylko mówię, że skoro tak łatwo dogadali się, jak już gadali, to mogli równie dobrze pogadać wcześniej.


W prawdziwym życiu raczej stawiałabym w obu tych przypadkach na rozwody.
Obrazek

Avatar użytkownika
 
Posty: 6645
Dołączył(a): 27 grudnia 2010, o 18:13

Post przez Wiedźma Ple Ple » 29 grudnia 2012, o 00:55

Aha w te 10 minut by uzgodnili rozwód :P


W życiu polskich osób w tym wieku nie. Byłoby takie podszyte złością życie. Jak tam. Jak u Barbary i tego jej Niechcica.
To nie są rzeczy o których łatwo się mówi bo czasem się człowiek wstydzi, że nielojalnie myśli.
Jeszcze raz SEP zrobiła na ten temat wariację w Ain't she sweet? bardzo udaną.

Avatar użytkownika
 
Posty: 33018
Dołączył(a): 18 maja 2011, o 15:02
Ulubiona autorka/autor: Janet Evanovich

Post przez Janka » 29 grudnia 2012, o 01:09

Wiedźma Ple Ple napisał(a):Jeszcze raz SEP zrobiła na ten temat wariację w Ain't she sweet? bardzo udaną.

Właśnie cały czas mówię o drugiej parze z tej książki. (Czyż ona nie jest słodka)

Agrest napisał(a):W przypadku Słodkiej jak miód uważam, że to nie jest 100% romans, bo to historia Honey jest kręgosłupem powieści, a nie ten związek, który kończy się ostatecznym HEA. Jej pierwsze małżeństwo jest tu równie ważne jak ten drugi związek i tu nie chodzi o zerwanie z romansową kliszą "pierwszy mąż to albo prawie-brat albo ostatni brutal", tylko że fabularnie jest to bardzo rozwinięte, zajmuje sporo miejsca, jest ważne samo w sobie, a nie tylko jako tło dla drugiego związku. To historia Honey, jej życia, w tym jej dwóch miłości - a nie tylko tej drugiej.

Podobnie, ale jednak w mniejszym stopniu, jest z Na przekór wszystkim. To historia przede wszystkim Susanny, a nie jej romansu z tym panem, którego imienia nie pomnę.

Rzeczywiście masz rację. W Na przekór wszsytkim ona miała chyba nawet trzech panów. I "prawdziwy" romans jest tylko w tej części z ostatnim panem. A do romansu dochodzi jak najbardziej przez obyczaj.

Agrest napisał(a):Ale dlaczego masz mieć przez SEP wadliwe pojęcie o romansach, bo nie rozumiem?

Nie wiem, jakie mam, może prawidłowe, może nie.

SEP jest dla mnie wzorcem romansu i leży w Sevres.
A że najwięcej romansów przeczytałam w postaci Światowego Życia, to możliwe, że i tak ten wzorzec mam harlequinowo wypaczony.
Obrazek

Avatar użytkownika
 
Posty: 6645
Dołączył(a): 27 grudnia 2010, o 18:13

Post przez Wiedźma Ple Ple » 29 grudnia 2012, o 01:22

Właśnie cały czas mówię o drugiej parze z tej książki. (Czyż ona nie jest słodka)
A ja o rodzicach Cala, co w zasadzie niespecjalnie się różni.

I "prawdziwy" romans jest tylko w tej części z ostatnim panem. A do romansu dochodzi jak najbardziej przez obyczaj.

Nie, dobiera sobie w zasadzie najlepszego partnera do potencjalnego rozrodu. Rozum odzyskawszy. To nie jest żaden romans :hyhy: Choć niewątpliwie nadaje się do Sevres.
Ostatnio edytowano 29 grudnia 2012, o 01:24 przez Wiedźma Ple Ple, łącznie edytowano 1 raz

Avatar użytkownika
 
Posty: 27968
Dołączył(a): 22 lutego 2012, o 21:14
Lokalizacja: Warszawa
Ulubiona autorka/autor: Kristen Ashley/Mariana Zapata

Post przez Duzzz » 29 grudnia 2012, o 01:24

Wiedźma Ple Ple napisał(a):No to poproszę przykład kryzysu którego te magiczne 10 minut szczerości nie załatwi. Skoro paskudne wstydzenie się własnej małżonki i jej potworne kompleksy zawiązane z pochodzeniem się do tych prawdziwych nie zaliczają. :shifty:
No i zapomniałam o wczesnym ojcostwie i poczuciu krzywdy "a miałem być kimś" ... znawczynie :hyhy:

Stąd podkreślone przeze mnie słowo większość. Jasne jest, że nie wszystko da się załatwić od razu, ale oni tak naprawdę na samym początku nic sobie nie wyjaśniali jedno strzeliło na drugiego 'focha'. No może przesadzam, bo też dobrze już nie pamiętam książki, ale o ile gdzieś w szufladce jest to ona się wyprowadziła do matki a jego zostawiła, żeby sobie radził. Coś tam mu powiedziała i poszła sobie. Do faceta takiego typu trzeba 'łopatologicznie' od początku do końca wyjaśniać o co chodzi. Rozmowa czasem wiele wyjaśnia, ale autorka miała inne bardziej dramatyczne zapatrywania. :wink: Może właśnie za to ją lubię :mysli:

“How do you always know where to find me?''
His voice achingly gentle, he says, "The same way a compass knows how to find true north.”
― J.T. Geissinger, Cruel Paradise

“It’s not inexplicable. I like you the way Newton liked gravity.”
“I don’t know what you mean.”
“Once he found it, everything else in the universe made sense.”
― J.T. Geissinger, Cruel Paradise

“Life is short. You don't get a do-over. Kiss who you need to kiss, love who you need to love, tell anyone who disrespects you to go f*ck themselves. Let your heart lead you where it wants to. Don't ever make a decision based on fear. In fact, if it scares you, that's the thing you should run fastest toward, because that's where real life is. In the scary parts. In the messy parts. In the parts that aren't so pretty. Dive in and take a swim in all the pain and beauty that life has to offer, so that at the end of it, you don't have any regrets.” ― J.T. Geissinger, Cruel Paradise

Avatar użytkownika
 
Posty: 6645
Dołączył(a): 27 grudnia 2010, o 18:13

Post przez Wiedźma Ple Ple » 29 grudnia 2012, o 01:25

Ale my mówimy o czym teraz, bo okazało się, że się z Janką rozminęłyśmy? :hyhy:

Avatar użytkownika
 
Posty: 27968
Dołączył(a): 22 lutego 2012, o 21:14
Lokalizacja: Warszawa
Ulubiona autorka/autor: Kristen Ashley/Mariana Zapata

Post przez Duzzz » 29 grudnia 2012, o 01:31

Teraz to i ja zaczynam wątek tracić :rotfl: Ja mówię o rodzicach Cala i jego babce Annie :wink:

“How do you always know where to find me?''
His voice achingly gentle, he says, "The same way a compass knows how to find true north.”
― J.T. Geissinger, Cruel Paradise

“It’s not inexplicable. I like you the way Newton liked gravity.”
“I don’t know what you mean.”
“Once he found it, everything else in the universe made sense.”
― J.T. Geissinger, Cruel Paradise

“Life is short. You don't get a do-over. Kiss who you need to kiss, love who you need to love, tell anyone who disrespects you to go f*ck themselves. Let your heart lead you where it wants to. Don't ever make a decision based on fear. In fact, if it scares you, that's the thing you should run fastest toward, because that's where real life is. In the scary parts. In the messy parts. In the parts that aren't so pretty. Dive in and take a swim in all the pain and beauty that life has to offer, so that at the end of it, you don't have any regrets.” ― J.T. Geissinger, Cruel Paradise

Avatar użytkownika
 
Posty: 6645
Dołączył(a): 27 grudnia 2010, o 18:13

Post przez Wiedźma Ple Ple » 29 grudnia 2012, o 01:42

Ja w zasadzie też ale Janka dołączyła Vinnie.
I zdaniem takie mam: z tą ilością rozmaitych kompleksów i zadr nie ma szans na porządną rozmowę w tak młodym wieku. Po latach i jak widać pod przymusem. Albowiem doświadczenie przychodzi z wiekiem. U niektórych niestety z wiekiem od trumny.

Avatar użytkownika
 
Posty: 33018
Dołączył(a): 18 maja 2011, o 15:02
Ulubiona autorka/autor: Janet Evanovich

Post przez Janka » 29 grudnia 2012, o 01:46

Wiesz, z ust mi to o wieku wyjęłaś.

Też nie mówię, ze oni mieli na początku związku takie rozmowy prowadzić.
Ale jak są razem 37 lat, to korona by im nie spadła, gdyby o 10 wcześniej się pośpieszyli.
Obrazek

Avatar użytkownika
 
Posty: 27968
Dołączył(a): 22 lutego 2012, o 21:14
Lokalizacja: Warszawa
Ulubiona autorka/autor: Kristen Ashley/Mariana Zapata

Post przez Duzzz » 29 grudnia 2012, o 01:56

Tu mi od razu przychodzą na myśl dzieci. Zresztą chyba ona sama mówiła, że dopóki była matką itd. to akceptowała taki stan rzeczy a nie inny, a teraz jak została z nim sama chce to zmienić. Chyba było coś o tym, że sama przesiaduje w pustym domu.

Wiedźma Ple Ple napisał(a):Ja w zasadzie też ale Janka dołączyła Vinnie.
I zdaniem takie mam: z tą ilością rozmaitych kompleksów i zadr nie ma szans na porządną rozmowę w tak młodym wieku. Po latach i jak widać pod przymusem. Albowiem doświadczenie przychodzi z wiekiem. U niektórych niestety z wiekiem od trumny.

Gdzieś się oni oboje 'rozjechali'. Jedno nie słuchało drugiego i wyszło im to co wyszło.
Ostatnio edytowano 29 grudnia 2012, o 01:56 przez Duzzz, łącznie edytowano 1 raz

“How do you always know where to find me?''
His voice achingly gentle, he says, "The same way a compass knows how to find true north.”
― J.T. Geissinger, Cruel Paradise

“It’s not inexplicable. I like you the way Newton liked gravity.”
“I don’t know what you mean.”
“Once he found it, everything else in the universe made sense.”
― J.T. Geissinger, Cruel Paradise

“Life is short. You don't get a do-over. Kiss who you need to kiss, love who you need to love, tell anyone who disrespects you to go f*ck themselves. Let your heart lead you where it wants to. Don't ever make a decision based on fear. In fact, if it scares you, that's the thing you should run fastest toward, because that's where real life is. In the scary parts. In the messy parts. In the parts that aren't so pretty. Dive in and take a swim in all the pain and beauty that life has to offer, so that at the end of it, you don't have any regrets.” ― J.T. Geissinger, Cruel Paradise

Avatar użytkownika
 
Posty: 6645
Dołączył(a): 27 grudnia 2010, o 18:13

Post przez Wiedźma Ple Ple » 29 grudnia 2012, o 01:56

Może by spadła. W środku człowiek ma ciągle tyle samo lat. Tylko powłoka starsza. Dopiero jak coś przypieprzy (czasami z góry) to zaczynać widzieć rzeczy jakimi są.
Przecież to akurat idealny moment dla fabuły :hyhy: 10 lat wcześniej i Cal wcale nie byłby tym kim był :hyhy: Byłby szczęśliwym dzieckiem kochających się rodziców. Pewnie miałby już własną drużynę a nie "przeszłość" :hyhy:

Avatar użytkownika
 
Posty: 33018
Dołączył(a): 18 maja 2011, o 15:02
Ulubiona autorka/autor: Janet Evanovich

Post przez Janka » 29 grudnia 2012, o 02:03

No tak, dla rozwoju akcji potrzebne były kryzysy w związku, bo nie byłoby drugiej pary. Czyli musiały być teraz, a nie wcześniej, bo by książki nie było.

Mama Cala przeżyła niedawno śmierć wnuka i synowej. To w sumie mogło być katalizatorem, który wywołał proces zastanawiania się nad związkiem z mężem.
Dla Winnie takim katalizatorem był oczywiście powrót Sugar Beth i zazdrość o nią jeszcze z najwcześniejszego dzieciństwa.
Obrazek

Avatar użytkownika
 
Posty: 6645
Dołączył(a): 27 grudnia 2010, o 18:13

Post przez Wiedźma Ple Ple » 29 grudnia 2012, o 02:05

No i masz. Coś musiało przypieprzyć.

Poprzednia stronaNastępna strona

Powrót do P - Q

Kto przegląda forum

Użytkownicy przeglądający ten dział: Brak zidentyfikowanych użytkowników i 2 gości