Ja nie oglądam
"Ikemen desu ne", jakoś po koreańskim pierwowzorze nie miałam chęci na ten tytuł. Co do
"You're Beautiful", to ja osobiści mam mieszane uczucia. Generalnie drama zabawna, ale drażni mnie typ bohaterek w stylu
Przepraszam, że żyję, a Mi Nyeo była w tym mistrzem, więc chwilami miałam ochotę nią potrząsnąć. Jenaka z opinii większości wynika, że jestem odosobniona w tym poglądzie... Nie należy ta drama do moich ulubionych, ale nie twierdzę, że była bardzo zła. Chłopaki byli świetni.
"Miss Ripley", to, z tego co pamiętam, melodramat, tak? Ja koreańskie dramaty oglądam niezwykle rzadko, a melodramaty to omijam szerokim łukiem, bo nie jestem w stanie zdzierżyć tej wszechogarniającej dramatozy. Dramaty lubię w przypadku historyków, czy dram sensacyjnych, ale też bez przesady.
W tych gatunkach, mogę zdecydowanie polecić
"Time Between Dog and Wolf",
"City Hunter",
"Vampire Prosecutor",
"Iljimae",
"Chuno".
Z komedii natomiast polecam natomiast
"Secret Garden",
"My Girl",
"Full House",
"Kgotboda Namja" (jest to koreańska wersja
"Hana Yori Dango")
"Flower Boy Ramyun Shop",
"My Fair Lady".
Mi jeszcze podobały się muzyczne dramy koreańskie, chociaż one są nieco poważniejsze zawsze, mimo że typowe dramaty to też nie są.
"Shut up! Flower Boy Band",
"Dream High",
"What's Up".
To tyle ode mnie, tak na szybko, może coś sobie jeszcze przypomnę, ale ja raczej nie jestem specjalistką wśród koreańskich dram. Bo ostatnio najczęściej oglądam tajwańskie. Przydałyby się Gmosia albo Kat, one są tutaj pochłaniaczami dram koreańskich, więc bardziej są rozeznane. Ale niestety one ostatnio rzadko do nas zaglądają...
A co jeszcze ode mnie, skończyłam w końcu oglądać
"What's Up" i odczuwam wielki niedosyt
Dae. Tak się cieszyłam na dramę z jego udziałem, a tu w pewnym momencie wątek jego postać został praktycznie zawieszony. Nie wiem, czy realizacja ostatnich odcinków zbiegła się z wypadkiem, czy też jakimś zobowiązaniami zespołu, a;e w ostatnich odcinkach praktycznie go nie było. A tak liczyłam na jakieś mocne zakończenie związane z Hadesem...
Tak poza tym damka dosyć fajna. Mimo że nico dramatozy pod koniec, to nie było tak źle. No i ta muzyka.
Teraz pomału oglądam sobie
"The Queen of SOP" i mam chwilami ochotę piszczeć z zachwytu.
Obaj główni bohaterowie są cudowni. Główną bohaterkę też polubiłam, mimo że trochę naiwna jest, ale na szczęście bez przesady. Mam tylko nadzieję, ze moja sympatia do niej się utrzyma, bo
Chen Qiao En, która gra tutaj główną rolę, ma dziwny zwyczaj zmieniania swoich bohaterem w osoby, które mnie strasznie irytują.
Ale zobaczymy, na razie to dopiero początek, więc miejmy nadzieję, że będzie dobrze.