Oj Janko kochana
O tabletce nie pomyślałam
Kolejne o żonie i mężu
Młody marynarz pyta bosmana:
— Czy to prawda, że kobiety na statku przynoszą nieszczęście?
— Tak podobnie jak na lądzie.
— Wujku czy to prawda, że jesteś kawalerem?
— Prawda.
— To znaczy, że nie masz żony?
— Nie mam.
— No to kto ci mówi co masz robić?
Pewien Francuz przebywając na zachodzie Stanów Zjednoczonych zwiedzał rozległe prerie i farmy.
Kiedyś zwrócił się do jednej z towarzyszących mu osób:
— Bardzo mi się tu u was podoba, tylko wasze kobiety mają za mało kobiecości. Ramiona szerokie, włosy krótkie, ręce muskularne, nie wiadomo czy to chłopak czy dziewczyna.
— To moja córka.
— A, przepraszam, nie wiedziałem, że to, pan jest jej ojcem.
— Nie jestem jej ojcem. Jestem jej matką.
— Znowu nasz cudowny syneczek wyciągnął mi z kieszeni pieniądze — mówi mąż.
— Skąd wiesz, że to zrobił on, a nie ja?
— Wykluczone, zostało jeszcze trochę drobniaków.
Do państwa Grześków przyszedł z wizytą Marek. Usiadł w fotelu, spojrzał na krzątającą się po pokoju Krystynę, potem zajrzał głęboko Grześkowi w oczy i rozpoczął uroczyście:
— Myślę poważnie o tym, aby się wreszcie ożenić! Ty Grześku masz wielkie doświadczenie. Powiedz mam to zrobić czy nie?
Pan Grzesio poskrobał się po głowie, zerknął ukradkiem na żonę i zwrócił się do niej z prośbą.
— Krysiu mogłabyś zostawić nas na chwilę samych ?
— Ja tam uważam, że wszystkie kobiety są jednakowe ...
— Ależ skąd — woła pan Grzesio — niektóre są o wiele gorsze.
Kolega zwierza się koledze:
— Niedawno dałem żonie do przeczytania interesujący artykuł o konieczności oszczędzania.
— No i jest jakiś rezultat?
— Owszem przestałem palić.
— Wiesz co się przydarzyło mojej żonie? — zwierza się Kowalski przyjacielowi. Była taka zmęczona generalnymi porządkami, że zasnęła w wannie. Spała w niej dwie godziny przy odkręconym kranie!
— Okropne! To masz chyba całe mieszkanie zalane i zalaliście sąsiadów.
— Nie. Ona śpi z otwartą buzią.
— Muszę ci powiedzieć, że mój pierwszy mąż był lepszy od ciebie.
— Wiem, bo nawet twoja matka powtarzała, że wyszłaś ze pierwszego lepszego.
Małżeństwo jedzie swoim fiatem. W pewnym momencie mąż czuje że złapał gumę. Zatrzymuje wóz, a żona wychodzi sprawdzić.
— Wiesz co, mówi po chwili, ta opona tylko u dołu jest trochę płaska, po bokach i u góry można na niej jechać.
Wzburzona pani przybiega do rzeźnika i rzucając na ladę kawał gotowanej wołowiny wykrzykuje:
— To skandal! Proszę mi wymienić to mięso! Mąż powiedział, że można nim żelować buty!
— I co nie podzelował?
— Usiłował, ale się wszystkie gwoździe gięły!!!
Motorniczy tramwaju woła za pasażerką, która właśnie wysiadła na przystanku:
— Proszę pani, zostawiła pani na siedzeniu swoją plastikową torbę!
— Nic nie szkodzi! Tam jest obiad dla mojego męża, a on pracuje w biurze rzeczy znalezionych!
Kowalski wraca z żoną z pogrzebu teściowej. Nagle z dachu spada dachówka i rozbija się kilka centymetrów od jego nóg.
— Widzisz kochanie — komentuje Kowalski, mamusia jest już w niebie.
Jaś wchodzi do kuchni, gdzie ojciec właśnie zmywa naczynia.
— Tato, kto to jest bigamista?
— To człowiek, który zmywa dwa razy więcej talerzy niż ja.
Wiarołomna żona zabawia się z kochankiem w łóżku. Nagle słyszy, że mąż wraca do domu. Zrywa się z krzykiem i pokazuje kochankowi okno jako drogę ucieczki.
— Oszalałaś, mam skakać z XIII piętra?
— No wiesz, nie bądź taki przesądny.
Michalski wstaje z łóżka, jeszcze chory po nocnym wypadzie, przegląda się w lustrze i mówi do żony:
— Coś ty sobie, dziubeczku, pomyślała w nocy, jakżeś mnie zobaczyła z takim podbitym okiem?
— A nic — wzruszyła ramionami żona — bo jak przyszedłeś do domu, toś jeszcze ślepia nie miał podbitego..
— Życie rodzinne — stwierdza pan Marek — przypomina mi autostradę, na której bok w bok pędzą dwa samochody. Bywa, że zaczepią się błotnikami, zdarza się, że porysują sobie karoserie...
— Niezłe porównanie — zgadza się pan Janek — Wydaje mnie się, że tuż obok mnie pędzi czołg z oszalałą załogą.