- Moje potknięcia to nie pani sprawa.
- Otóż to, dzięki Bogu - potwierdziła skwapliwie. I z zimnym
uśmiechem oznajmiła: - Pańska matka powiedziała mi,
że najprawdopodobniej ożeni się pan z córką sąsiadów.
Zapewniam, że nie zapomnę o niej w modlitwach. Gdy pana
poślubi, będzie potrzebowała boskiej pomocy!
King zastygł w bezruchu. Gdy w końcu dotarło do niego,
co powiedziała, niemal się nie rozkleił z powodu nagłej
zmiany w jej zachowaniu. Jednak trzymał fason, choć w jego
oczach pojawiło się wzruszenie.
- Pani też tego będzie potrzebowała, panno Howard, jeśli
nie przestanie mnie pani obrażać. Jestem szczerze zdziwiony,
że taka pozbawiona elokwencji oportunistka jak pani...
Nie dokończył, ponieważ rzuciła w niego karafką z wodą.
Oczy Amelii pałały gniewem. Uchylił się w samą porę,
a karafka uderzyła w ścianę, przelatując tuż koło jego ramienia
i rozbijając się z hałasem.
- Proszę się stąd wynosić! - krzyknęła z furią Amelia.
Spiorunowała Kinga wzrokiem i mimo bólu głowy usiadła
gwałtownie na łóżku. - Musiałam tolerować złe zachowanie
ojca, gdyż sprzeciw mógł doprowadzić do jego śmierci, ale
pan nie jest chory! Przynajmniej nie w tej chwili! - Mówiąc
to rozglądała się za jakimś innym przedmiotem, którym
mogłaby rzucić w Kinga.
Cofnął się i stanął w drzwiach, wciąż zaskoczony tą nagłą
zmianą w zachowaniu Amelii. Pomyślał, że prawdopodobnie
było to skutkiem wstrząsu mózgu.
~ Amelio? Czy nic ci nie jest? - spytała Enid, wynurzając
się zza pleców Kinga i odwracając do syna rozgniewaną
twarz.
- No właśnie. Czy z nią jest wszystko w porządku?
- wybuchnął. - O Boże, rzuciła we mnie karafką z wodą!
Mogła mnie skaleczyć tym cholernym szkłem!
- Przestań kląć i odpowiedz mi na pytanie, co takiego jej
powiedziałeś, że zareagowała tak gwałtownie? - zażądała
matka.
King spojrzał na nią i na Amelię z marsową miną.
- Ona nie jest sobą.
- O, z pewnością jestem - odparowała natychmiast Amelia,
błyskając oczami. - Po prostu mnie nie znałeś, drogi panie.
A teraz proszę łaskawie stąd wyjść. Dlaczego nie wyśpiewuje
pan tych wszystkich inwektyw zamiast serenady pod oknami
swojej ukochanej?
- Będzie jeszcze na to czas - zadrwił sobie King. - A propos,
ona przyjedzie tu dziś po południu, żeby panią odwiedzić.
- Umieram z ciekawości, czy przyjedzie powozem czy też
przyleci na miotle? - spytała Amelia z wyniosłą miną.
Powrót do Czytamy i rozmawiamy
Użytkownicy przeglądający ten dział: Brak zidentyfikowanych użytkowników i 1 gość