Olly - ja bym chciała, aby te podatki szły na schroniska bezpośrednio
i żeby Straż reagowała... z drugiej strony jest jeszcze cos takiego jak sąsiedzki układ...
Kat - wina, przykro mi, zawsze jest po stronie właściciela... twoja opowieść tez na to wskazuje.
Scholastyka - w sumie sie zgadzam, chociaz zdecydowanie mniej boję się ras obronnych niż bojowych... ale z psami jak z ludźmi: do dzieci pod moją opieką swoją drogą nie pozwoliłabym się zblizyć nieznajomym ani jednym ani drugim... i znowu: wszystko zalezy wszak od indywidualnego osobnika, niezaleznie od gatunku... są agresywni ludzie i agresywne psy...
zresztą właściciele nie powinni pozwalać psom na przebywanie na placach zabaw w celach towarzysko-zabawowych. place ogólnie są miejscami wypadków i konfliktów - gromada małych osobników bez tego się nie obejdzie - dodawać do tego psa? nie ma mowy. przecież nawet własne dzieci i psy bawiące sie razem trzeba mieć stale na oku. co dopiero gromadka świezo poznanych...
ja do swojego psa mialam zaufanie jesli chodzi o dzieci, o tyle, ze niegrzecznie odmawiałam prośbom w typie obce dzieci pytają "czy mogę pogłaskac pieska" - piesek nie zabawka, jak nie ma ochoty to nie ma [a mój do przytulaśnych nie nalezał, chyba że były to dziewczynki w przedziale wiekowym 8-12 lat, najlepiej blond i w drodze do/ze szkoły - została mu słabość z czasów szczenięcych], sprawdzać nie zamierzam. ugryźć by nie ugyzł [tak jak niewielu ludzi w niekomfortowej sytuacji reaguje agresywnie fizycznie] ale tez nie nie miałam zamiaru testować za każdym razem... i sprawdzac, czy ktoś nie zechce z ciekawości pociągnąć za uszy albo bolesnie uderzyc w oko/nos... ograniczone zaufanie, zawsze.
swoją drogą jesli się przyjrzeć, to ataki psów zdecydowanie mają miejsce na ich terytoriach: posesjach, mieszkaniach... ataki poza nimi na ludzi są zdecydowanie rzadkie - zwykle są efektem szczucia przez właściciela lub, ale to jest promil promila, faktycznym niezrównoważeniem... odpowiedniki ludzkich psychopatyczncyh i socjopatycznych jednostek się zdarzają... gdyby podliczyc procentowo ile przypadków poranień i nie tylko jest spowodowanych bezposrednio przez człowieka, a ile przez psy, to człowiek zdecydowanie wysuwa się na pierwsze miejsce... [a dołożyć jeszcze można "niebezpośrednie" szczucie].