Straszną bzdurę wcześniej napisałam, że 4 książki z Dieslem i Stephanią wliczam sobie do nowej serii Diesla. Wycofuję się z tego szybciutko. Przeczytałam pierwszą i ona jest pełną gębą Śliwkowa.
Visions of Sugar Plums ma ponad 10 lat, niemieckie wydanie ma 3, a ja chodziłam dookoła tego jak wokół jeża, zamiast się zabrać.
Dziś wreszcie zaliczyłam, i to całkiem przez przypadek, bo iPod z nowymi książkami audio musiał się naładować, a na drugim właśnie to było jedyną książką po niemiecku, której jeszcze nie przesłuchałam. (Muszę koniecznie posprzątać w audiobookach.)
Było tak fajne i ciekawe, że, słuchając, wysprzątałam cały dom i jeszcze poprasowałam.
To jest nowelka i różnice między nią a regularnymi powieściami z cyklu są duże.
Całość była duuużo delikatniejsza niż każda z powieści. Kilka wybuchów, kilka podpaleń, zawalenie domu, ale wszystko bardzo lekko podane.
To czego najbardziej się obawiałam, czyli domieszka czegoś paranormalnego, okazało się dla mnie idealne i bardzo atrakcyjne.
Akcja toczy się przed świętami Bożego Narodzenia i w czasie świąt. Świetnie mi wypadło - latem bym nie była tak zachwycona, jak jestem.
Miłe, łatwe i przyjemne.
Wesołych Świąt!