przez Księżycowa Kawa » 7 grudnia 2012, o 23:18
Jeśli chodzi o Julię Quinn, to jestem do niej uprzedzona. Wiem, że to nie jej pomysł, aby ozdabiać okładkę napisem: współczesna Jane Austen, ale to mnie irytuje, tym bardziej, że mam za sobą nie przyjemne doświadczenia tego rodzaju. Nawet od samego początku ignorując to nieszczęsne porównanie, nawet po przeczytaniu kilku książek, nawet że nie było tak źle, jak można przypuszczać, jakoś to mi nie przeszło.
Jakiś czas temu w moje ręce trafiło "Co słychać w Londynie" – w sumie nie było źle, ale ta scena seksu była zrobiona na odwal, bo gdzieś tam musiała ją w wstawić i tyle, a nie dlatego, że do czegokolwiek to było potrzebne albo nie chciało się jej odrobinę nad tym zastanowić; następnym zgrzytem było, gdy zwichnęła charakter dla tego nieszczęsnego rosyjskiego księcia i zrobiła z niego ni stąd, ni zowąd ciepłe kluchy; porwanie też słabo wypada. A zaczynało się nieźle…
"Magia pocałunku" – wydaje się być znacznie lepiej skonstruowana, że właściwie nie mam do czego się przyczepić. Może do tego, że ona całkiem swobodnie biegała po tym Londynie na samopas lub łatwość włamywania się, tyle że to często spotykany motyw. Oczywiście ogromny plus za lady Danbury. Epilog też znośny, a nawet niezły. Poza tym fajne było to, że oni tam stale nie zachwycali się sobą, jak to czasem miewa miejsce, czyli zostało podane w rozsądnej dawce – ostatecznie mieli coś ciekawszego do roboty.
Kiedyś chyba czytałam coś jeszcze.
Z uwag końcowych: o ile dobrze sobie przypominam, to już trzecia książka Quinn, która zaczyna się od opisu konfliktu na linii ojciec-syn i póki co, za każdym razem przyczyna była inna.
Nie ma dobrych książek dla głupca, możliwe, że nie ma złych dla człowieka rozumu.
Denis Diderot
"If you want it enough, you can always get a second chance." MM
*
“I might be accused of social maladjustment,” said Daniel. “But not a psychopath. Please. Give me some credit.” MM
*
Zamienię sen na czytanie.