przez tajemna » 26 sierpnia 2012, o 19:23
Dotknęła wargami jego ucha. - Widziałeś dedykację na zegarku? Nie? Zajrzyj do środka.
Harry jednak nawet nie drgnął, nie zrobił nic, tylko tulił ją w objęciach, jakby była jego liną ratunkową.
- To cytat z Erazma - podpowiedziała mu - drugiego ulubionego mnicha mojego ojca, po Rogerze Baconie. „Prawdziwe szczęście to chcieć być tym, kim jesteś."
- Gdy Harry nadal milczał, dodała: - Chcę, żebyś był szczęśliwy, mój nieznośny mężu. Chcę, byś rozumiał, że kocham cię dokładnie takiego, jakim jesteś.
Harry oddychał głośno. Trzymał ją w uścisku, z którego nie udałoby jej się uwolnić, nawet gdyby miała siłę stu mężczyzn.
- Kocham cię, Poppy - wyznał urywanym głosem. - Kocham cię tak bardzo, że to dla mnie piekło.
Z trudem opanowała uśmiech.
- A dlaczego to piekło? - zapytała łagodnie, gładząc jego kark.
- Bo mam teraz tyle do stracenia. Ale i tak będę cię kochał, bo po prostu nie mogę przestać. - Ucałował jej czoło, powieki, policzki. - Mam dla ciebie tyle miłości, że mógłbym nią wypełnić wszystkie pokoje. Cały hotel. Jesteś nią otoczona, dokądkolwiek się udasz, poruszasz się w niej, oddychasz nią... jest w twoich płucach, pod językiem, pomiędzy palcami... - Jego usta opadły namiętnie na jej wargi i rozchyliły je.
Był to pocałunek, który zrównywał góry z ziemią i strząsał gwiazdy z nieba. Pocałunek, który sprawiał, że anioły się rumieniły, a demony płakały... pełen pasji, wymagający, kradnący duszę pocałunek, który prawie wytrącił Ziemię z jej orbity.
Przynajmniej tak uważała Poppy.
Pokochaj mnie Kleypas
"uderz w Garwood a Tajemna się odezwie"
Sol
"Cierpię na wrodzoną wadę dysfunkcji systemu motywacji."
Wilczyca Karolina Kaim