Teraz jest 1 października 2024, o 01:44

Ulubione cytaty, fragmenty, sceny

...o wszystkim: co nas irytuje, a co zachęca do lektury, co czytamy teraz, a co mamy w planach

2024: WŁAŚNIE CZYTAM...

Ulubieńcy roku!Ulubieńcy miesiąca!
Bonus: Nasze Liczniki Lektur w Kanonie Romansoholicznym!


Ostrzegamy! Kiepskie książki!Koszmar. Ale można przeczytaćWarto przeczytać?
Regulamin działu
Rozmowy o naszych aktualnych lekturach i książkowych inspiracjach.
Szerzej o gatunkach: dział ROMANS+ oraz dział 18+
Konkretniej o naszych listach czytelniczych: dział STATYSTYKI
Lektury wg pór roku i świąt: dział SEZON NA KSIĄŻKĘ
Avatar użytkownika
 
Posty: 11234
Dołączył(a): 17 grudnia 2010, o 11:16
Lokalizacja: Śląsk
Ulubiona autorka/autor: S. Brown, SEP, J. Quinn

Post przez sunshine » 19 lipca 2012, o 19:36

czytałam :D tam jest więcej takich fragmentów :rotfl:
Każdy jest jaki jest.
Nigdy nie rezygnuj z własnych pragnień. Inaczej będziesz tego żałować.
Uwierz mi. Moim zdaniem brak Ci odwagi, by przeżywać własne życie. Chcesz rady? Ciesz się życiem, ile tylko możesz.


Prawdziwy facet kocha swoją kobietę w ubraniu, pożąda w bieliźnie, a ubóstwia w jego koszuli. ;)

Avatar użytkownika
 
Posty: 29641
Dołączył(a): 17 grudnia 2010, o 11:17
Lokalizacja: Pozostanę tam, gdzie jestem.
Ulubiona autorka/autor: Margit Sandemo

Post przez LiaMort » 19 lipca 2012, o 22:45

fajny fragment..xD :P
RM 

"But at the same time we still know the shit happens everytime, so I think c'est la vie, that's life. "

Avatar użytkownika
 
Posty: 45389
Dołączył(a): 17 grudnia 2010, o 11:14
Lokalizacja: Czytam, więc jestem.
Ulubiona autorka/autor: N.R./JD.Robb/Krentz/Quick/Castle/L.Kleypas/Ch.Dodd

Post przez Lilia ❀ » 25 lipca 2012, o 13:48

- Przyjechał szeryf, pani Ello. Obiecuję, że się nie rozkleję.
Odłożyła słuchawkę, zanim Ella zdążyła jej podać wypróbowany przepis swojej matki na skołatane nerwy. Ale ona się nie rozklei, bo już przy piątym psie pani Elli, terierze, który wabił się Butch, nie miała łez w oczach i nie wzbierał w niej suchy, nerwowy śmiech.
Szeryf Gaffney widywał tę pannę Powell w mieście, ale nigdy z nią nie rozmawiał. Wyglądało na to, że dzisiaj nie będzie sprawiać kłopotów, pomyślał, przypominając sobie jej nerwowe zachowanie w Twierdzy Artykułów Spożywczych, gdzie po raz pierwszy ją zobaczył. Była całkiem ładna, chociaż twarz miała tak białą jak koszula, którą miał na sobie wczoraj wieczór, zanim zabrał się do jedzenia
spaghetti. Otworzyła frontowe drzwi domu starego Marleya i stała w nich, przyglądając mu się.
- To ja reprezentuję prawo - powiedział, zdejmując swój kapelusz szeryfa.
Zauważył w niej coś dziwnego, coś było nie w porządku, coś, co nie miało nic wspólnego z jej śmiertelnie bladą twarzą. No cóż, jak się znajdzie szkielet, to różne rzeczy mogą się dziać z człowiekiem. Wolałby, żeby się tak w niego nie wpatrywała, jakby była pozbawiona rozumu albo, nie daj Boże, jakby wpadła w histerię. Obawiał się, że ona wybuchnie płaczem i gotów był zrobić wszystko, żeby temu zapobiec.
Wyprostował się i wyciągnął do niej swoją wielką dłoń.
- Szeryf Gaffney, proszę pani. O co chodzi z tym szkieletem w pani suterenie?
- To kobieta, szeryfie.
Uścisnął jej dłoń, oddychając z ulgą, że wydała mu się teraz bardziej opanowana i dolna warga już jej nie drżała. Oczy miała suche, na ile mógł to stwierdzić, zważywszy na to, że nosiła okulary.
- Proszę mi pokazać ten szkielet, który pani niewyszkolone oko uznało za kobietę - powiedział. - Zobaczymy wtedy, czy dobrze pani to odgadła.
Znalazłam się w świecie baśni, pomyślała Becky, prowadząc szeryfa do sutereny Jacoba Marleya.
Szła za nim. Szeryf zbliżał się do sześćdziesiątki i miał co najmniej piętnaście kilo nadwagi, koszula rozchodziła mu się na brzuchu. Szeroki czarny pas z kaburą rewolweru i pałką był ledwie widoczny z przodu, bo zasłaniał go jego wielki brzuch. Gaffney miał wianuszek siwych włosów wokół głowy i jasnoszare oczy. Omal na niego nie wpadła, kiedy zatrzymał się nagle na najniższym stopniu i pociągnął
nosem.
- Dobrze jest, panno Powell. Nic nie śmierdzi. Musi być stara.
O mało nie zwymiotowała.
Trzymała się z daleka, kiedy ukląkł, żeby obejrzeć kości.
- Pomyślałam, że to kobieta, a może nawet młoda dziewczyna, ponieważ ma na sobie różowy top.
- Dobry wniosek, proszę pani. Te szczątki wyglądają na stare, ale to nic pewnego. Czytałem, że z nieboszczyka może zostać szkielet już po dwóch tygodniach, jak również po dziesięciu latach, zależnie od tego, gdzie złożono ciało. Szkoda, że za tą ścianą nie wytworzyła się próżnia. Gdyby tak było, to może jeszcze coś by z niej zostało. Popatrzcie no! Ten, kto ją tu pogrzebał, zabił ją ciosem w głowę.
Podniósł wzrok, oczekując, że Becky popatrzy na jego odkrycie. Zmusiła się, żeby spojrzeć na oderwaną od tułowia czaszkę. Szeryf Gaffney podniósł czaszkę i obracał ją w ręku.
- Niech pani spojrzy. Ktoś nieźle jej dowalił, nie z tyłu głowy, tylko z przodu. To był cios z piekła rodem. Silny, bardzo silny. Ten, kto to zrobił, był wściekły jak wszyscy diabli, uderzył ją z całej siły, prosto w twarz. Ciekaw jestem, kim ta biedaczka była. Najpierw trzeba sprawdzić, czy nie zaginął ktoś z naszej młodzieży. Co prawda mieszkam tu prawie całe życie i nie pamiętam, żeby jakiś dzieciak zaginął, ale popytam w okolicy. Ludzie takich spraw nie zapominają. Dojdziemy do tego. Ta dziewczyna pewnie uciekła z domu. Stary Jacob nie lubił obcych - ani kobiet, ani mężczyzn. Prawdopodobnie zobaczył, że buszuje w garażu, a może nawet usiłuje się włamać do domu i o nic nie pytając, walnął ją w głowę. W gruncie rzeczy nie lubił też ludzi, którzy nie byli obcy.
- Powiedział pan, że to był silny cios, zadany z przodu. Dlaczego Jacob Marley miałby wpaść we wściekłość, jeśli ta dziewczyna była uciekinierką, albo jakiś miejscowy dzieciak plątał się po jego posiadłości?
- Nie wiem. Może mu odpyskowała. Stary Jacob tego nie lubił.
- Te białe dżinsy to Calvin Klein, szeryfie.
- Teraz pani mówi, że to facet?
- Nie, to projektant mody. To są drogie dżinsy. Chyba nie pasują do dziewczyny, która uciekła z domu.
- Wielu uciekinierów pochodzi z klasy średniej, proszę pani. - Szeryf Gaffney podniósł się na nogi. - To dziwne, ale masa ludzi o tym nie wie. Niewielu jest ubogich uciekinierów. Taaa... ta burza coś tu obruszyła. - Pochylił się, żeby obejrzeć ścianę. - Wygląda na to, że stary Jacob dobrzeją tam schował, tylko kiepsko zamurował ścianę. Nie powinna była się obsunąć. Inne ściany są nienaruszone.
- Stary Jacob był maniakalnym zabójcą?
- Hę? - Obrócił się do niej. - Och, nie, panno Powell. On tylko nie lubił, żeby mu się tu ktoś kręcił. Od czasu, kiedy stracił Mirandę, stał się samotnikiem.
- Kim była Miranda? Jego żoną?
- Och, nie, złotym retrieverem. On tak dawno pochował swoją żonę, że nawet jej nie pamiętam. Taaa... ona dożyła do trzynastu lat i nagle wyciągnęła nogi.
- Jego żona miała tylko trzynaście lat?
- Nie, jego złoty retriever, Miranda. Po jej śmierci stary Jacob już nigdy nie doszedł do siebie. Mówią, że ciężko jest przeżyć utratę kogoś, kogo się kocha. Moja Maude już dawno mi obiecała, że mnie przeżyje, więc może nie będę musiał sprawdzać, jak to jest. - Szeryf Gaffney ułożył czaszkę na klatce piersiowej szkieletu, i ruszył schodami w górę.
Becky poszła za nim. Obejrzała się tylko raz na upiorne białe kości w dżinsach od Calvin Kleina i seksownym różowym topie. Biedna dziewczyna. Przypomniało się jej opowiadanie Allana Edgara Poe... miała nadzieję, że ta dziewczyna była już martwa, kiedy zamurowywano ją w ścianie.


Ulica Cykuty Catherine Coulter [FBI 05]
“Man. God. Roarke. An interesting and flattering lineup.”
“Safe men are for marrying. Dangerous men are for pleasure.”

Avatar użytkownika
 
Posty: 29641
Dołączył(a): 17 grudnia 2010, o 11:17
Lokalizacja: Pozostanę tam, gdzie jestem.
Ulubiona autorka/autor: Margit Sandemo

Post przez LiaMort » 25 lipca 2012, o 19:05

fajne..xD :P
RM 

"But at the same time we still know the shit happens everytime, so I think c'est la vie, that's life. "

Avatar użytkownika
 
Posty: 30752
Dołączył(a): 17 grudnia 2010, o 11:15
Lokalizacja: Kłyż
Ulubiona autorka/autor: Joanna Chmielewska/Ilona Andrews

Post przez ewa.p » 26 lipca 2012, o 22:31

Brandon-powiedziała z udawaną uprzejmością-chcesz wiedzieć z kim mnie umówileś?
Nie ,proszę pani,zdecydowanie nie chcę.
-Eee...jasne,Mów.
-Umówiłeś mnie z mężczyzną-powiedziała-który podjął ostateczna decyzję ,że chce przejść operację zmiany płci.
(...)
-Że co,proszę?-powiedział.
-Operację zmiany płci.Której części nie zrozumiałeś?
-Rozumiem,co to jest operacja zmiany płci-powiedział Brandon.-Ale Zach?Niemożliwe.Facet gra w rugby,na litość boską!
-Męski sport czy nie,Zach chce być kobietą ,i to już.
-Nie-powiedział Brandon potrząsając głową-niemożliwe.I dziwne.
-Tak myślisz?W tym nie ma nic dziwnego.Ta część jest jeszcze normalna.Nie słyszałeś jeszcze reszty.
-Jest więcej?
-O ,tak.Dopiero się rozkręcam.
-Zaraz,poczekaj,jeśli chce zmienic płeć,to jest zainteresowany mężczyznami.Dlaczego więc zgodził się na randkę z tobą?
-A-ha!-Alison uniosła palec wskazujący-I tutaj się rozpoczyna parada dziwaków.(...)Ogarnij to swoim rozumkiem.Chce byc kobietą i spotykać się z kobietami
przez chwilę Brandon przyglądał się Alison z niedowierzaniem.Kiedy w końcu to do niego dotarło,otworzył szeroko oczy ze zdziwienia.
-Chcesz powiedzieć,że facet chce zmienic płeć ,żeby zostac lesbijką?
-Szybko załapałeś.Mnie to zajęło cała minutę.
-Nie.Niemożliwe.Wymyśliłaś to.Musiałaś to wymyślić.
Alison zrobiła gest dłonią.
-Jak mi Bóg świadkiem,facet nie chce miec nic do czynienia z żadnym penisem,ani swoim,ani czyimkolwiek.Zawsze czuł,że penisy sa zagrożeniem.nawet jego własny.Zawsze,kiedy ma erekcję...
-Alison!-powiedział Brandon.-Mogłabyś mi oszczędzić?Chociaż trochę?
-Hej,ty musisz tylko o tym słuchać.Ja przez to przeszłam.
:evillaugh: :evillaugh: :evillaugh:

Mąż z ogłoszenia-Jane Graves
________________***________________

Gotowałam się w środku i musiałam sięgnąć po wszystkie rezerwy opanowania,by utrzymać nerwy na wodzy.Uda mi się.Po prostu muszę być obojętna.Zen.Żadnego walenia po twarzy.Walenie po twarzy nie jest zen.

Avatar użytkownika
 
Posty: 29641
Dołączył(a): 17 grudnia 2010, o 11:17
Lokalizacja: Pozostanę tam, gdzie jestem.
Ulubiona autorka/autor: Margit Sandemo

Post przez LiaMort » 26 lipca 2012, o 22:38

:rotfl: dobre..xD
RM 

"But at the same time we still know the shit happens everytime, so I think c'est la vie, that's life. "

Avatar użytkownika
 
Posty: 30752
Dołączył(a): 17 grudnia 2010, o 11:15
Lokalizacja: Kłyż
Ulubiona autorka/autor: Joanna Chmielewska/Ilona Andrews

Post przez ewa.p » 26 lipca 2012, o 22:40

a to tylko jedna z randek :evillaugh:
________________***________________

Gotowałam się w środku i musiałam sięgnąć po wszystkie rezerwy opanowania,by utrzymać nerwy na wodzy.Uda mi się.Po prostu muszę być obojętna.Zen.Żadnego walenia po twarzy.Walenie po twarzy nie jest zen.

Avatar użytkownika
 
Posty: 27968
Dołączył(a): 22 lutego 2012, o 21:14
Lokalizacja: Warszawa
Ulubiona autorka/autor: Kristen Ashley/Mariana Zapata

Post przez Duzzz » 26 lipca 2012, o 22:40

Lubię to :evillaugh:

“How do you always know where to find me?''
His voice achingly gentle, he says, "The same way a compass knows how to find true north.”
― J.T. Geissinger, Cruel Paradise

“It’s not inexplicable. I like you the way Newton liked gravity.”
“I don’t know what you mean.”
“Once he found it, everything else in the universe made sense.”
― J.T. Geissinger, Cruel Paradise

“Life is short. You don't get a do-over. Kiss who you need to kiss, love who you need to love, tell anyone who disrespects you to go f*ck themselves. Let your heart lead you where it wants to. Don't ever make a decision based on fear. In fact, if it scares you, that's the thing you should run fastest toward, because that's where real life is. In the scary parts. In the messy parts. In the parts that aren't so pretty. Dive in and take a swim in all the pain and beauty that life has to offer, so that at the end of it, you don't have any regrets.” ― J.T. Geissinger, Cruel Paradise

Avatar użytkownika
 
Posty: 10852
Dołączył(a): 18 października 2011, o 17:09
Ulubiona autorka/autor: Dżuli Stefa Dżulja MeryDżoł Gejlen Maja Kristin...

Post przez tajemna » 26 lipca 2012, o 22:49

Świetne :mrgreen:
Już się biorę za to, potrzeba mi śmiechu

/edit:
I już się śmieję:

W porządku, nie do końca miała nosa do mężczyzn. Najpierw
był Mick Chapman. Po kilku miesiącach związku nagle
obudziła się i odkryła, że liże jej palce u stóp. To była w stanie
przełknąć, ale kiedy poprosił ją, żeby włożyła dwunastocentymetrowe
szpilki i używała bicza, uznała, że wystarczy. Później
zmarnowała dwa lata na Richarda Bodeckera, który okazał się
gejem. Alison mogła odkryć to wcześniej, ale ponieważ miał salon
Harleya i dużo pluł, zaprzeczała jego orientacji seksualnej
nawet dłużej niż on.
Następny był Michael Pagliano, który drapał się po jajach
przy ludziach. Po prostu stał, na przykład w kolejce do kina,
i drapał się jakby nigdy nic. Alison dzieliły trzy miesiące od
jej trzydziestych urodzin i zaczynała być trochę zdesperowana,
więc postanowiła to ignorować. Później Michael zabrał ją do
pięciogwiazdkowej restauracji, co było fajne, i wydmuchał nos
w materiałową serwetkę, co zdecydowanie fajne nie było. Wtedy
właśnie Alison zdecydowała, że nie może dłużej przymykać
oczu na to, co robi jej chłopak. Później pojawił się Randy.
I oto oni. Mężczyźni, których była w stanie przyciągnąć przez
lata. Zidiociały degenerat, fetyszysta, motocyklista gej i drapiący
się po jajach smarkacz. Alison nie była na tyle głupia, by myśleć,
że wszyscy mężczyźni są źli. Jednak zaczynała wierzyć, że
tylko takich przyciąga.

Mąż z ogłoszenia Graves Jane

:evillaugh:
"uderz w Garwood a Tajemna się odezwie"
Sol


"Cierpię na wrodzoną wadę dysfunkcji systemu motywacji."
Wilczyca Karolina Kaim

Avatar użytkownika
 
Posty: 31016
Dołączył(a): 17 grudnia 2010, o 11:14
Ulubiona autorka/autor: Iwona Banach

Post przez Lucy » 27 lipca 2012, o 12:19

Przełączył i zaczął skakać po kanałach, kiedy usłyszał pukanie do drzwi.
- Spodziewasz się kogoś? - zapytał Tom.
- N i e .
Znowu pukanie.
I jeszcze raz, mocniej i głośniej. Co do cholery? Rzucił pilota, podszedł do drzwi i spojrzał przez judasza. Alison Carter?
Prawdę powiedziawszy, ledwo ją rozpoznał. Miała przekrwione oczy, rozedrgane nozdrza i ściśnięte ze złości usta. Nie wiedział,o co chodzi. Wcześniej wydawała się taka słodka. Ale najwyraźniej dopiero pokazywała, co potrafi, jak huragan piątego stopnia. Znów pukanie.
- Brandon! Wiem, że tam jesteś! Otwórz drzwi!
- O Boże - powiedział Tom, spoglądając do holu. - To nie ta przerażająca kelnerka z Denver, prawda? Brittany czy jak jej było?
Myślałem, że dostałeś zakaz zbliżania się do niej.
- Nie. To jedna z moich klientek.
- Klienci na ciebie krzyczą?
- Jak do tej pory nie.
Otworzył drzwi. Alison przemknęła obok niego jak fala powodziowa przelewająca się przez dom. Odwróciła się, żeby na niego spojrzeć, pięści uniosła do bioder i zmarszczyła brwi ze złości. Mimo nadchodzącej burzy Brandon miał problem, żeby nie patrzeć na tę śliczną krótką sukienkę, którą miała na sobie. Miała wycięty dekolt i przy każdym oddechu pełnym złości piersi Alison unosiły się prowokacyjnie. Niestety, złe kobiety zazwyczaj nie lubiły, kiedy uwaga mężczyzn skupiała się na czymkolwiek innym niż to, o co się złościły. A więc tak jak szybko wzrok
Brandona znalazł się na dole, równie szybko się podniósł.
- Alison? - zapytał. - Co ty tu robisz?
- Musimy porozmawiać.
- Nie byłaś przypadkiem umówiona z Gregiem?
- Tak - odpowiedziała, a głos aż jej drżał. - I to była najgorsza randka w moim życiu!
- Najgorsza? - zapytał Brandon sceptycznie. - Naprawdę?
- Raz umówiłam się z facetem, który przyprowadził ze sobą matkę. Do tego ją porównuję!
- I ta była gorsza? - spytał Tom.
- Chwileczkę - powiedział Brandon, unosząc dłoń. - Co się stało, że było aż tak źle?
- Umówiłeś mnie z dilerem!
Brandon zrobił krok w tył szczerze zdziwiony. Dilerem? Koleś był weganinem. Ilu dilerów jest jednocześnie weganami?
- Skąd wiesz, że handluje narkotykami? - zapytał Brandon.
Oczy Alison zamieniły się w szparki pełne złości.
- Jechaliśmy autostradą. Zatrzymali go za przekroczenie prędkości. Sprawdzili rejestrację i okazało się, że jest poszukiwany za handel. Greg nie wiedział, że go szukają, dopóki nie okrążyli jego samochodu.
- Och - powiedział Brandon. - A więc to miał na myśli, mówiąc, że sprzedaje leki.
- Tak myślisz?
- Poczekaj chwilę. Jechałaś z nim? Nie wiesz, że nie powinnaś wsiadać do samochodu z nieznajomym facetem na pierwszej randce?
Alison otworzyła szeroko oczy.
- Umówiłeś mnie z kryminalistą i dajesz wykład o bezpieczeństwie na randkach?
Okej, to było trochę nie na miejscu.
- Przepraszam, Alison. Nie miałem pojęcia. Naprawdę.

========================================================================================================

- Ile razy mam ci powtarzać? Ona już mnie nie obchodzi.
- Wstał. - Będę za minutę. A później wrócimy do naszej uroczej randki. Okej?
Alison miała dla niego wieści. Było już po ptakach. Szedł w kierunku stolika Janet, jednak ona wstała i naprawdę wkurzona ruszyła w przeciwnym kierunku. Podeszła do wejścia i zniknęła za rogiem, a David wyszedł za nią. Alison zaniemówiła. Szykowała się trzecia wojna światowa. Dzięki Bogu, że wyszli. Siedziała jeszcze na miejscu przez minutę lub dwie, zastanawiając się, co zrobić. Nie, zaraz. Nie ma zastanawiania się.
Powinna iść, najlepiej, zanim David wróci i zacznie zabawę od początku. Przez chwilę żałowała, że kolejna randka nie wypaliła.
Była jednak tak skupiona na tym, aby znaleźć się jak najdalej od mordercy rybek, że w tej chwili nic ją to nie obchodziło. Złapała
torebkę i ruszyła w stronę drzwi wyjściowych, postanowiła wstąpić do toalety przed długą drogą do domu. Skręciła przy szatni, weszła do toalety i usłyszała głosy.
- Nienawidzę cię - powiedział męski głos. - Wiesz, że cię nienawidzę.
- Ja ciebie też - odpowiedział damski głos. - Jak myślisz, dlaczego się z tobą rozwiodłam?
- Nie rozwiodłaś się ze mną, tylko ja z tobą!
- Do tego trzeba było dwojga, ty dupku!
David? I jego wspaniała była żona Janet? Wyzywający się w kabinie toaletowej? Usłyszała ciężkie oddechy. Chrząknięcie lub dwa. Jęknięcie, to tu, to tam. Co do cholery?
- Ale wiesz, że nie mogę bez ciebie żyć - powiedziała Janet.
- Nienawidzę cię, ale nie mogę bez ciebie... och, Boże, tak. Tak! Właśnie tak!
Alison spojrzała pod drzwi i zobaczyła stopy. Męskie. Co więc stało się ze stopami Janet? Alison usiłowała wyobrazić sobie dokładne ułożenie ciał, ale wciąż miała problem z dopuszczeniem tego do świadomości.
- Lubisz to? Pewnie, że tak. Jesteś niedobrą dziewczynką. Zawsze nią byłaś. Lubisz świntuszyć, prawda?
- Tak. Lubię.
Stęknięcie.
- Rób ze mną brzydkie rzeczy.
Te „brzydkie rzeczy" kończyły się na uprawianiu seksu w kabinie toaletowej.
- Widziałam cię z tą kobietą - powiedziała Janet. - Pragniesz jej, David? Pragniesz? Chcesz jej czy mnie?
- Ciebie. Zawsze chciałem tylko ciebie.
Stęknięcie, wdech, wydech.
- Nawet kiedy cię nienawidzę, to cię pragnę. Chryste, to przekleństwo!
- Tak, David. Rób to ze mną. Mocniej. O, Boże, dobrze... tak jest dobrze... tak... aaaaaaach.
Więcej stęknięć. Więcej ciężkich oddechów. Więcej krzyków. Drzwi toalety otworzyły się i weszła kobieta. I jakby to było zupełnie
normalne, podeszła do kabiny, obok której rozgrywała się akcja. Właśnie wtedy Janet wydała z siebie jęk orgazmu, od którego zatrzęsły się ściany i który zmieszał się z pełnymi satysfakcji pomrukiwaniami Davida. Kobieta odsunęła się pytająco i uniosła brew. Odwróciła się do Alison.
- Czy tam jest mężczyzna?
Alison pochyliła się w jej stronę i wyszeptała cicho:
- Tak. Myślę, że jest chora, i on jej pomaga.
- Ta? A mnie się wydaje, że ona jest napalona, a on ją posuwa.
Następnie weszła do sąsiedniej kabiny i zamknęła za sobą drzwi. Okej. Być może ta kobieta była w stanie sikać w sąsiedztwie pary uprawiającej seks, ale dla Alison to już było zbyt wiele. Wyszła z restauracji i skorzystała z toalety w McDonaldzie.


Mąż z ogłoszenia - Graves Jane
Każdy powód jest dobry, żeby zjeść pączka. Poza tym pączek nie idzie w tyłek, tylko od razu do serduszka i otula je warstwą ochronną.

Avatar użytkownika
 
Posty: 10852
Dołączył(a): 18 października 2011, o 17:09
Ulubiona autorka/autor: Dżuli Stefa Dżulja MeryDżoł Gejlen Maja Kristin...

Post przez tajemna » 27 lipca 2012, o 12:34

:evillaugh: To jest naprawdę dobre na poprawę humoru :)
"uderz w Garwood a Tajemna się odezwie"
Sol


"Cierpię na wrodzoną wadę dysfunkcji systemu motywacji."
Wilczyca Karolina Kaim

Avatar użytkownika
 
Posty: 40188
Dołączył(a): 17 października 2011, o 13:59
Lokalizacja: Tam gdzie Niebo z Piekłem się łaczy
Ulubiona autorka/autor: Nalini Singh

Post przez Nocny Anioł » 27 lipca 2012, o 18:21

miała kawalerów że hej :rotfl:
Nie jestem statystycznym Polakiem, lubię czytać książki

Avatar użytkownika
 
Posty: 30752
Dołączył(a): 17 grudnia 2010, o 11:15
Lokalizacja: Kłyż
Ulubiona autorka/autor: Joanna Chmielewska/Ilona Andrews

Post przez ewa.p » 27 lipca 2012, o 21:32

rechotałam przy tej książce jak żaba.A skończyłam z uśmiechem od ucha do ucha :haha:
________________***________________

Gotowałam się w środku i musiałam sięgnąć po wszystkie rezerwy opanowania,by utrzymać nerwy na wodzy.Uda mi się.Po prostu muszę być obojętna.Zen.Żadnego walenia po twarzy.Walenie po twarzy nie jest zen.

Avatar użytkownika
 
Posty: 4028
Dołączył(a): 17 grudnia 2010, o 11:20
Lokalizacja: Namysłów
Ulubiona autorka/autor: Anne Bishop

Post przez Bombelek » 31 lipca 2012, o 11:59

Te fragmenty są zabójcze :hahaha: Muszę to przeczytać :rotfl:

Avatar użytkownika
 
Posty: 27968
Dołączył(a): 22 lutego 2012, o 21:14
Lokalizacja: Warszawa
Ulubiona autorka/autor: Kristen Ashley/Mariana Zapata

Post przez Duzzz » 8 sierpnia 2012, o 19:52

Nie jest to śmieszne, ale bardzo mi się spodobało. Dla miłośników psów. :hyhy:

Nauczyłeś mnie,że wszyscy jesteśmy potrzebni innym, nawet ci, którzy niekiedy uważają się za bezwartościowych, brzydkich i głupich. Jeśli kochamy i pozwalamy, by ktoś nas kochał... no cóż, osoba, która kocha, jest kimś najcenniejszym na świecie, wartym największych skarbów. Właśnie tego mnie nauczyłeś, kudłata mordo. Dzięki tobie nigdy już nie stanę się taką jak byłam.


POCHWAŁA PSA
Jedynym całkowicie pozbawionym egoizmu przyjacielem, na jakiego człowiek może liczyć w
tym samolubnym świecie, takim, który go nigdy nie opuści, nigdy nie okaże niewdzięczności bądź
zdrady, jest jego pies. Pies trwać będzie u jego boku w zdrowiu i chorobie, w bogactwie i ubóstwie. Spać
będzie na chłodnej ziemi, gdzie dmą zimowe wiatry i wściekle zacina śnieg, byleby tylko być blisko
swego pana. Całować będzie dłoń, która nie zdoła zapewnić mu pożywienia; lizać będzie rany i sińce
powstałe w zetknięciu z brutalnością świata. Strzeże snu swego ubogiego pana tak czujnie, jak gdyby
był on udzielnym księciem. Gdy odejdą wszyscy inni przyjaciele, on pozostanie. Bogactwo przemija, a
reputacja rozsypuje w gruzy, ale on jest i będzie stały w swej miłości niczym słońce w swej wędrówce po
nieboskłonie.
Senator George Vest, 1870


Oba fragmenty pochodzą z książki "Opiekunowie" Dean R. Koontz

“How do you always know where to find me?''
His voice achingly gentle, he says, "The same way a compass knows how to find true north.”
― J.T. Geissinger, Cruel Paradise

“It’s not inexplicable. I like you the way Newton liked gravity.”
“I don’t know what you mean.”
“Once he found it, everything else in the universe made sense.”
― J.T. Geissinger, Cruel Paradise

“Life is short. You don't get a do-over. Kiss who you need to kiss, love who you need to love, tell anyone who disrespects you to go f*ck themselves. Let your heart lead you where it wants to. Don't ever make a decision based on fear. In fact, if it scares you, that's the thing you should run fastest toward, because that's where real life is. In the scary parts. In the messy parts. In the parts that aren't so pretty. Dive in and take a swim in all the pain and beauty that life has to offer, so that at the end of it, you don't have any regrets.” ― J.T. Geissinger, Cruel Paradise

Avatar użytkownika
 
Posty: 30752
Dołączył(a): 17 grudnia 2010, o 11:15
Lokalizacja: Kłyż
Ulubiona autorka/autor: Joanna Chmielewska/Ilona Andrews

Post przez ewa.p » 8 sierpnia 2012, o 21:59

uwielbiam starego Koontza,a Opiekunowie są świetni(choć i tak Grom jest moim number one )
________________***________________

Gotowałam się w środku i musiałam sięgnąć po wszystkie rezerwy opanowania,by utrzymać nerwy na wodzy.Uda mi się.Po prostu muszę być obojętna.Zen.Żadnego walenia po twarzy.Walenie po twarzy nie jest zen.

Avatar użytkownika
 
Posty: 29641
Dołączył(a): 17 grudnia 2010, o 11:17
Lokalizacja: Pozostanę tam, gdzie jestem.
Ulubiona autorka/autor: Margit Sandemo

Post przez LiaMort » 9 sierpnia 2012, o 11:08

fajne. :) lubię takie. :P
RM 

"But at the same time we still know the shit happens everytime, so I think c'est la vie, that's life. "

Avatar użytkownika
 
Posty: 17382
Dołączył(a): 17 grudnia 2010, o 11:15
Lokalizacja: Kraków
Ulubiona autorka/autor: Jo Putney,Kat Martin,Jude Deveraux,Sandra Brown

Post przez basik » 9 sierpnia 2012, o 21:12

Kocham psy ....bardzo fajne fragmenty :)

Avatar użytkownika
 
Posty: 45389
Dołączył(a): 17 grudnia 2010, o 11:14
Lokalizacja: Czytam, więc jestem.
Ulubiona autorka/autor: N.R./JD.Robb/Krentz/Quick/Castle/L.Kleypas/Ch.Dodd

Post przez Lilia ❀ » 14 sierpnia 2012, o 22:36

Król Julian

myślem jedno,
robiem drugie,
mówiem trzecie,
czwarte wiem,
a piąte przeczuwam!
Chwała mi!!!
“Man. God. Roarke. An interesting and flattering lineup.”
“Safe men are for marrying. Dangerous men are for pleasure.”

Avatar użytkownika
 
Posty: 59464
Dołączył(a): 8 stycznia 2012, o 17:55
Ulubiona autorka/autor: Ilona Andrews

Post przez •Sol• » 14 sierpnia 2012, o 22:38

Król Julian królem skromności jest :P
za Pingwinami z Madagaskaru nie przepadam ale teksty Króla uwielbiam.
'Never flinch. Never fear. And never, ever forget'.

'Nevernight' - Jay Kristoff

Avatar użytkownika
 
Posty: 29641
Dołączył(a): 17 grudnia 2010, o 11:17
Lokalizacja: Pozostanę tam, gdzie jestem.
Ulubiona autorka/autor: Margit Sandemo

Post przez LiaMort » 14 sierpnia 2012, o 22:42

mam tak samo Sol. ah. ten król Julian. :rotfl:
RM 

"But at the same time we still know the shit happens everytime, so I think c'est la vie, that's life. "

Avatar użytkownika
 
Posty: 40188
Dołączył(a): 17 października 2011, o 13:59
Lokalizacja: Tam gdzie Niebo z Piekłem się łaczy
Ulubiona autorka/autor: Nalini Singh

Post przez Nocny Anioł » 15 sierpnia 2012, o 08:22

a ja ich :lovju:
Nie jestem statystycznym Polakiem, lubię czytać książki

Avatar użytkownika
 
Posty: 30752
Dołączył(a): 17 grudnia 2010, o 11:15
Lokalizacja: Kłyż
Ulubiona autorka/autor: Joanna Chmielewska/Ilona Andrews

Post przez ewa.p » 15 sierpnia 2012, o 20:56

ja ich też :lovju:
________________***________________

Gotowałam się w środku i musiałam sięgnąć po wszystkie rezerwy opanowania,by utrzymać nerwy na wodzy.Uda mi się.Po prostu muszę być obojętna.Zen.Żadnego walenia po twarzy.Walenie po twarzy nie jest zen.

 
Posty: 31644
Dołączył(a): 17 grudnia 2010, o 11:16

Post przez aralk » 24 sierpnia 2012, o 22:25

uwielbiam takie perełki :mrgreen:
I runął rozszarpany na strzępy w eksplozji najwyższego uniesienia
Idealna róża - Putney

Avatar użytkownika
 
Posty: 30752
Dołączył(a): 17 grudnia 2010, o 11:15
Lokalizacja: Kłyż
Ulubiona autorka/autor: Joanna Chmielewska/Ilona Andrews

Post przez ewa.p » 25 sierpnia 2012, o 18:16

:evillaugh: biedny :evillaugh: I po co mu to uniesienie było? :rotfl:
________________***________________

Gotowałam się w środku i musiałam sięgnąć po wszystkie rezerwy opanowania,by utrzymać nerwy na wodzy.Uda mi się.Po prostu muszę być obojętna.Zen.Żadnego walenia po twarzy.Walenie po twarzy nie jest zen.

Poprzednia stronaNastępna strona

Powrót do Czytamy i rozmawiamy

Kto przegląda forum

Użytkownicy przeglądający ten dział: Brak zidentyfikowanych użytkowników i 0 gości