Teraz jest 21 listopada 2024, o 13:48

...i recenzje spoza forum

INFORMACJAJak dodać recenzję?POMOC
Avatar użytkownika
 
Posty: 33018
Dołączył(a): 18 maja 2011, o 15:02
Ulubiona autorka/autor: Janet Evanovich

Post przez Janka » 4 lipca 2012, o 22:27

Liberty napisał(a):Nie można używać tych samych narzędzi analizy, których używa się przy analizowaniu literatury wysokiej. W takim pojedynku lit. popularna zawsze stoi na przegranej pozycji.

A mnie zawsze z analizy wychodzi odwrotnie. Ta "wysoka" jest do bani, a popularna jest świetna i rozrywkowa.
Nie to jest dobre, co jest dobre, tylko to, co komuś pasuje.
Obrazek

Avatar użytkownika
 
Posty: 21223
Dołączył(a): 17 grudnia 2010, o 11:15

Post przez Agrest » 4 lipca 2012, o 22:35

Liberty, oni nawet jak piszą w kontekście literatury popularnej, to czasem wnioski padają kuriozalne. Stwierdzenie, że łatwiej w fantasy zaakceptować szczęśliwe zakończenie niż we współczesnym romansie, bo te krainy nie istnieją, więc to wszystko i tak by się nie wydarzyło, naprawdę jest pouczające. (Co prawda, zagorzałe wielbicielki historyków czasem wysuwają podobne argumenty :lol: )
"I read a story to-night. It ended unhappily. I was wretched until I had invented a happy ending for it. I shall always end my stories happily. I don't care whether it's 'true to life' or not. It's true to life as it should be and that's a better truth than the other."

Emily Byrd Starr

Avatar użytkownika
 
Posty: 6439
Dołączył(a): 17 grudnia 2010, o 11:14

Post przez Liberty » 5 lipca 2012, o 11:36

Ja wiem, że oni piszą w kontekście literatury popularnej, problem w tym, że jej nie rozumieją i chyba trochę wstydzą się tego, że coś może się im podobać, choć obiektywnie rzecz biorąc wszystko wskazuje, że jest to lit. tzw. niskich lotów.
A co do HEA, które niby znośne tylko w fantastyce, to ja nie wiem skąd się to ludziom bierze. Muszą być straszliwie nieszczęśliwi, jeśli wydaje im się, że w prawdziwym życiu nie ma szczęśliwych zakończeń. I najwyraźniej ich życie i życie ich otoczenia, to jakaś dziura rozpaczy. W życiu jak to w życiu - jest dobrze, jest i źle. Romans opisuje przecież tylko fragment życia bohaterów. A i tak przecież to fikcja. Nie rozumiem co jest w tym tak nieznośnego.

Avatar użytkownika
 
Posty: 11157
Dołączył(a): 17 grudnia 2010, o 11:15
Lokalizacja: Nibylandia
Ulubiona autorka/autor: nie posiadam

Post przez Agaton » 9 lipca 2012, o 20:08

To tak jakbym ja wzięła w łapki jakieś Wielkie DzieUo, a później obsmarowała, bo moim zdaniem 'czas to stracony'... Szkoda trochę tych ludzi, że się tak męczą. Choć z drugiej strony, miło by było, gdyby ktoś ciut obeznany brał się za recenzowanie :] Przecież w każdym gatunku można znaleźć gniota, już nie raz się nacięłam i pocięłam, a jak kwiczałam! :evillaugh:
Ile razy w życiu człowiek musi się powstrzymywać.

Występek i cnota są takimi samymi produktami jak cukier i kwas siarkowy - Hipolit Taine

**************************************************************************

Life is tough, but it's tougher when you're stupid - John Wayne

"You're so freaking romantic. I don't know how I keep my pants on." - Abigail Roux, "Fish & Chips"

Avatar użytkownika
 
Posty: 45389
Dołączył(a): 17 grudnia 2010, o 11:14
Lokalizacja: Czytam, więc jestem.
Ulubiona autorka/autor: N.R./JD.Robb/Krentz/Quick/Castle/L.Kleypas/Ch.Dodd

Post przez Lilia ❀ » 7 sierpnia 2012, o 11:25

“Man. God. Roarke. An interesting and flattering lineup.”
“Safe men are for marrying. Dangerous men are for pleasure.”

Avatar użytkownika
 
Posty: 6439
Dołączył(a): 17 grudnia 2010, o 11:14

Post przez Liberty » 8 sierpnia 2012, o 18:52

:zalamka: Niektórzy nie powinni brać się za pisanie recenzji.

Avatar użytkownika
 
Posty: 15209
Dołączył(a): 17 grudnia 2010, o 11:14

Post przez kasiek » 8 sierpnia 2012, o 21:35

O losie! Trochę bardziej ambitna książka, w sensie, że fabuła nie jest prosta jak drut... tylko skomplikowany świat i super historia kryminalna i od razu, że źle...
Bo powaga zabija powoli

A imię me PLASTELINA.


Miłość bez pieniędzy, wrota do nędzy

Avatar użytkownika
 
Posty: 28665
Dołączył(a): 17 grudnia 2010, o 11:14
Lokalizacja: i keep moving to be stable
Ulubiona autorka/autor: Shelly Laurenston, Anne Stuart

Post przez Fringilla » 8 sierpnia 2012, o 23:22

ehm, nudna recenzja, nie zdołałam przebrnąć... ale o co chodzi?
Problem w tym, że mamy zły zwyczaj, kultywowany przez pedantów i snobów intelektualnych, utożsamiania szczęścia z głupotą. Według nas tylko cierpienie przenosi w sferę doznań intelektualnych, tylko zło jest interesujące
— Ursula K. Le Guin

Avatar użytkownika
 
Posty: 21173
Dołączył(a): 17 grudnia 2010, o 11:14
Lokalizacja: z Doliny Muminków
Ulubiona autorka/autor: chyba jednak Krentz/Quick/Castle...

Post przez Jadzia » 9 sierpnia 2012, o 00:22

I jeszcze narzekać na literówki, błędy gramatyczne... trochę przyganiał kocioł...
Czytam romanse - mój blog z recenzjami. Recenzjami romansów, oczywiście.

Smoki były idealnym środkiem antykoncepcyjnym, ponieważ raz skonsumowana dziewica już nigdy nie była płodna.

ObrazekObrazek
by Agrest

Avatar użytkownika
 
Posty: 33018
Dołączył(a): 18 maja 2011, o 15:02
Ulubiona autorka/autor: Janet Evanovich

Post przez Janka » 9 sierpnia 2012, o 10:16

Eee, nie. Z tym nie można się zgodzić. To tak, jak u nas na Forum. Też jest dużo błędów (literówki, ortograficzne, gramatyczne, do wyboru, do koloru) i brakuje milionów znaków przestankowych. Prawie u każdego by się coś znalazło. Tylko że my nie mamy korektorów, a wydawnictwa muszą mieć. Wydanie książki z błędami jest czymś absolutnie niedopuszczalnym. Kiedyś istniały erraty. Znikły. Kiedyś w wydawnictwach zatrudniano wykształconych ludzi. Teraz za dużo jest osób "z papierkiem" o wykształceniu i gubią się wśród nich ci naprawdę wykształceni.

Mam znajomego pracującego na ważnym stanowisku w znanym niemieckim wydawnictwie i u nich pierwsza partia książek wydawana jest na próbę. Mają okładki i wszystko tak, jak w książce na sprzedaż, ale nie będą sprzedane. Dopiero po poprawieniu błędów, drukuje się nakład. Czy polskie wydawnictwa też tak robią? Niektóre może tak, ale nie te, których książki kupuję.

Nie podobają mi się błędy w książkach i nie zmienię zdania. A sama będę sobie walić tyle błędów, ile mi się zachce. I to nie będzie "przyganiał kocioł", bo to są sprawy nieporównywalne.
Obrazek

Avatar użytkownika
 
Posty: 6862
Dołączył(a): 17 grudnia 2010, o 11:21

Post przez Alias » 9 sierpnia 2012, o 11:49

Myślę, że część błędów na forum (z wyjątkiem ort. może) jest raczej wynikiem naszego lenistwa. Te przecinki, duże litery itp.

Avatar użytkownika
 
Posty: 33018
Dołączył(a): 18 maja 2011, o 15:02
Ulubiona autorka/autor: Janet Evanovich

Post przez Janka » 9 sierpnia 2012, o 11:51

Część błędów w książkach też jest wynikiem lenistwa, a oni, według mnie, nie mają do tego prawa.
Obrazek

Avatar użytkownika
 
Posty: 45389
Dołączył(a): 17 grudnia 2010, o 11:14
Lokalizacja: Czytam, więc jestem.
Ulubiona autorka/autor: N.R./JD.Robb/Krentz/Quick/Castle/L.Kleypas/Ch.Dodd

Post przez Lilia ❀ » 9 sierpnia 2012, o 12:02

Zgadzam się z Janką. W końcu część pieniędzy, jakie płacimy za książki, są przeznaczane na płace korektorów. Czyli jak znajdziemy błędy w wydaniu można to uznać za wybrakowany towar, należy się odszkodowanie?
“Man. God. Roarke. An interesting and flattering lineup.”
“Safe men are for marrying. Dangerous men are for pleasure.”

Avatar użytkownika
 
Posty: 21173
Dołączył(a): 17 grudnia 2010, o 11:14
Lokalizacja: z Doliny Muminków
Ulubiona autorka/autor: chyba jednak Krentz/Quick/Castle...

Post przez Jadzia » 9 sierpnia 2012, o 12:07

Janka napisał(a):Eee, nie. Z tym nie można się zgodzić. To tak, jak u nas na Forum. Też jest dużo błędów (literówki, ortograficzne, gramatyczne, do wyboru, do koloru) i brakuje milionów znaków przestankowych. Prawie u każdego by się coś znalazło. Tylko że my nie mamy korektorów, a wydawnictwa muszą mieć. Wydanie książki z błędami jest czymś absolutnie niedopuszczalnym. Kiedyś istniały erraty. Znikły. Kiedyś w wydawnictwach zatrudniano wykształconych ludzi. Teraz za dużo jest osób "z papierkiem" o wykształceniu i gubią się wśród nich ci naprawdę wykształceni.

Mam znajomego pracującego na ważnym stanowisku w znanym niemieckim wydawnictwie i u nich pierwsza partia książek wydawana jest na próbę. Mają okładki i wszystko tak, jak w książce na sprzedaż, ale nie będą sprzedane. Dopiero po poprawieniu błędów, drukuje się nakład. Czy polskie wydawnictwa też tak robią? Niektóre może tak, ale nie te, których książki kupuję.

Nie podobają mi się błędy w książkach i nie zmienię zdania. A sama będę sobie walić tyle błędów, ile mi się zachce. I to nie będzie "przyganiał kocioł", bo to są sprawy nieporównywalne.

No dobrze, w pewnym stopniu mogę się zgodzić, bo rzeczywiście, od książki się wymaga o wiele więcej - ale po serwisie oferującym m.in. recenzje też się trochę oczekiwać powinno (i ja oczekuję) i proszę bardzo, niech autor recenzji zwraca uwagę na błędy w książce, ale niech sam się tych błędów wystrzega, bo naprawdę nie brzmi to dobrze. A na forum - to jest coś, co pisze się i od razu wysyła. Ja osobiście staram się stawiać przecinki i kropki, gdzie potrzeba, czasami może mieszam coś z kolejnością wyrazów, i to rzeczywiście z lenistwa, jak mówi Alias. Ale wiem z doświadczenia, że recenzję, która zostaje gdzieś wklejona do czytania przez szersze grono, po napisaniu czyta się raz, dwa czy trzy i wyłapuje te błędy. I nie mają na PB żadnych swego rodzaju redaktorów, którzy przynajmniej raz przed wklejeniem przeczytają? Choć oczywiście nie jest to równoważne błędom i braku korekty w książce, racja.

I będzie, że się czepiam, zresztą dawno już czytałam, ale powiedzcie mi - to naprawdę Edward miał już wtedy panować, kiedy to się działo? Nie Wiktoria jeszcze? Szukałam w opisach, ale nigdzie nie mogę znaleźć nic, co by zaprzeczyło lub potwierdziło temu, że to już XX wiek, a nie jeszcze XIX...
Czytam romanse - mój blog z recenzjami. Recenzjami romansów, oczywiście.

Smoki były idealnym środkiem antykoncepcyjnym, ponieważ raz skonsumowana dziewica już nigdy nie była płodna.

ObrazekObrazek
by Agrest

Avatar użytkownika
 
Posty: 45389
Dołączył(a): 17 grudnia 2010, o 11:14
Lokalizacja: Czytam, więc jestem.
Ulubiona autorka/autor: N.R./JD.Robb/Krentz/Quick/Castle/L.Kleypas/Ch.Dodd

Post przez Lilia ❀ » 9 sierpnia 2012, o 12:14

kurczę, też się nad tym czasem zastanawiam, bo wszędzie piszą, że steampunk to czas panowania Wiktorii :niepewny: :mysli:
http://pl.wikipedia.org/wiki/Steampunk
chyba że to sam początek XX wieku, wtedy by się zgadzało http://pl.wikipedia.org/wiki/Edward_VII
bo steampunk lat 30-40 nazwano Dieselpunk
“Man. God. Roarke. An interesting and flattering lineup.”
“Safe men are for marrying. Dangerous men are for pleasure.”

Avatar użytkownika
 
Posty: 21173
Dołączył(a): 17 grudnia 2010, o 11:14
Lokalizacja: z Doliny Muminków
Ulubiona autorka/autor: chyba jednak Krentz/Quick/Castle...

Post przez Jadzia » 9 sierpnia 2012, o 12:21

Dobra, zrobiłam małe śledztwo, i znalazłam takie fragmenty:

Finding a husband for Mina was as likely as King Edward writing his own name legibly. / Znalezienie męża dla Miny było tak prawdopodobne, jak podpisanie się czytelnie przez króla Edwarda.

Bestowing a title on Trahaearn had been one of King Edward's last cogent acts. / Przyznanie tytułu Trahaearnowi bylo jednym z ostatnich świadomych aktów króla Edwarda.

Perhaps Edward's heir would demolish the tower when he came of age and took the council's place as regent. Like Mina's brother Andrew, the prince had only been five years old when the Horde's radio signal had abruptly ended. / Być może dziedzic Edwarda zburzy wieżę, kiedy stanie się dorosły i zajmie miejsce rady jako regent. Tak jak brat Miny, Andrew, książę miał tylko pięć lat, kiedy radiowe sygnały Hordy nagle się ustały.

And you're under order of King Edward's regency council to investigate the matter of this weapon. / I masz rozkaz od rady regencyjnej króla Edwarda, żeby zbadać sprawę tej broni.


Więc Edward, ale nie ten i nie do końca :]

Tłumaczenie moje ;)
Czytam romanse - mój blog z recenzjami. Recenzjami romansów, oczywiście.

Smoki były idealnym środkiem antykoncepcyjnym, ponieważ raz skonsumowana dziewica już nigdy nie była płodna.

ObrazekObrazek
by Agrest

Avatar użytkownika
 
Posty: 6439
Dołączył(a): 17 grudnia 2010, o 11:14

Post przez Liberty » 9 sierpnia 2012, o 18:50

Przede wszystkim w tej recenzji nie powinno znaleźć się wyrażenie "na kanwie epoki edwardiańskiej". Może być na kanwie jakiegoś filmu, książki itp. A nawet gdyby to rozciągnąć na epokę, to w przypadku tego tytułu nie ma to sensu, bo to alternatywna historia. Te opisy, co recenzentce przeszkadzały, tworzą zupełnie nową historię i geografię. W tej historii to nie epoka edwardiańska a czas po wyrzuceniu Hordy z Anglii. Stosunki polityczne, gospodarcze itd. nie mają nic wspólnego z czasami edwardiańskimi, o których czytamy w podręcznikach do historii.

Ale żeby nie odróżniać widza od czytelnika.... :zalamka:

Avatar użytkownika
 
Posty: 45389
Dołączył(a): 17 grudnia 2010, o 11:14
Lokalizacja: Czytam, więc jestem.
Ulubiona autorka/autor: N.R./JD.Robb/Krentz/Quick/Castle/L.Kleypas/Ch.Dodd

Post przez Lilia ❀ » 11 lutego 2013, o 21:22

“Man. God. Roarke. An interesting and flattering lineup.”
“Safe men are for marrying. Dangerous men are for pleasure.”

Avatar użytkownika
 
Posty: 6439
Dołączył(a): 17 grudnia 2010, o 11:14

Post przez Liberty » 13 lutego 2013, o 13:59

Oj, okropna recenzja :lol: . Chyba nastolatka to pisała. A pod recenzją tomu pierwszego walka o wyższość Crossa nad Greyem i na odwrót.

Avatar użytkownika
 
Posty: 28665
Dołączył(a): 17 grudnia 2010, o 11:14
Lokalizacja: i keep moving to be stable
Ulubiona autorka/autor: Shelly Laurenston, Anne Stuart

Post przez Fringilla » 13 lutego 2013, o 15:40

a co to jest "wulgarny język"?
Problem w tym, że mamy zły zwyczaj, kultywowany przez pedantów i snobów intelektualnych, utożsamiania szczęścia z głupotą. Według nas tylko cierpienie przenosi w sferę doznań intelektualnych, tylko zło jest interesujące
— Ursula K. Le Guin

Avatar użytkownika
 
Posty: 6439
Dołączył(a): 17 grudnia 2010, o 11:14

Post przez Liberty » 13 lutego 2013, o 16:04

Może recenzentce chodziło o dialogi? :bezradny:

Avatar użytkownika
 
Posty: 21223
Dołączył(a): 17 grudnia 2010, o 11:15

Post przez Agrest » 13 lutego 2013, o 22:46

A czemu nastolatka?
"I read a story to-night. It ended unhappily. I was wretched until I had invented a happy ending for it. I shall always end my stories happily. I don't care whether it's 'true to life' or not. It's true to life as it should be and that's a better truth than the other."

Emily Byrd Starr

Avatar użytkownika
 
Posty: 28665
Dołączył(a): 17 grudnia 2010, o 11:14
Lokalizacja: i keep moving to be stable
Ulubiona autorka/autor: Shelly Laurenston, Anne Stuart

Post przez Fringilla » 13 lutego 2013, o 23:12

za użycie "wulgarny" :D
Problem w tym, że mamy zły zwyczaj, kultywowany przez pedantów i snobów intelektualnych, utożsamiania szczęścia z głupotą. Według nas tylko cierpienie przenosi w sferę doznań intelektualnych, tylko zło jest interesujące
— Ursula K. Le Guin

Avatar użytkownika
 
Posty: 6439
Dołączył(a): 17 grudnia 2010, o 11:14

Post przez Liberty » 14 lutego 2013, o 22:40

Agrest napisał(a):A czemu nastolatka?


Bo to bardzo szkolna recenzja. I dość infantylna.

Avatar użytkownika
 
Posty: 6439
Dołączył(a): 17 grudnia 2010, o 11:14

Post przez Liberty » 1 maja 2013, o 15:35

http://zpopk.blox.pl/html#axzz2RyCAJZYT

:rotfl: :rotfl: :rotfl:

Recenzja jednej i pół książki Michalak. Ubawiłam się.

Poprzednia stronaNastępna strona

Powrót do O dziale Nasze Recenzje...

Kto przegląda forum

Użytkownicy przeglądający ten dział: Brak zidentyfikowanych użytkowników i 1 gość