Świadek śmierci J. D. RobbEve doszła do wniosku, że praca w domu ma swoje dobre
strony. Przede wszystkim jest tu do dyspozycji lepszy sprzęt, nawet
od jej nowego XE-5000. Poza tym bywa spokojniej. No i z pewnością
nigdy nie zabraknie kawy.
Od czasu do czasu pracowała w domu, między innymi po to, by
unikając rutyny, odświeżyć sposób myślenia.
Ten dzień zamierzała rozpocząć od jakiegoś wyjątkowego i konkretnego
przedsięwzięcia. Stała na środku gabinetu i spoglądała na
swój stary znienawidzony komputer.
- Dzisiaj - powiadomiła go - nastąpi śmierć twoich wszystkich
obwodów. Nie wiem jeszcze, czy unicestwię cię powoli i systematycznie,
czy szybko i brutalnie. - Pogrążona w zadumie,
okrążyła maszynę. - Trudna decyzja. Tak długo czekałam na ten
moment. Marzyłam o nim.
Szczerząc zęby, zaczęła zawijać rękawy.
- Co to jest? - zapytał Roarke od drzwi, które łączyły ich gabinety.
- Cierń mojej niedawnej egzystencji. Antychryst technologii.
Czy mamy w domu młotek?
Przyglądając się kupce plastiku na podłodze, Roarke zbliżył się
o kilka kroków.
- Przypuszczam, że mamy wiele i to różnych.
- Chcę wszystkie. Małe, duże, łomy i wszystko, co jest
pomiędzy nimi.
- Można zapytać po co?
- Zamierzam rozwalić tę rzecz na kawałeczki, aż nie zostanie
nic poza proszkiem.
- Hm. - Przykucnął, oglądając z bliska przestarzały model
komputera. - Kiedy to przywlokłaś?
- Przed chwilą. Leżał w samochodzie. Może powinnam użyć
kwasu i patrzeć, jak sycząc, rozpływa się w nicości. To byłoby dobre.
Nic nie mówiąc, Roarke wyciągnął z kieszeni niewielkie etui,
otworzył je i wyjął z niego małe narzędzie. Kilkoma zręcznymi
ruchami otworzył obudowę.
- Hej! Hej! Co robisz?
- Dawno już nie widziałem czegoś takiego. Fascynujące. Popatrz
na tę korozję. Chryste, ma układy scalone z poprzedniej epoki.
Zaczął grzebać we wnętrznościach komputera, co widząc, Eve
rzuciła się do męża i zaczęła uderzać go po rękach.
- Zostaw. Jest mój i ja go zabiję.
- Opanuj się- mruknął nieprzytomnie i zajrzał głębiej do
wnętrza maszyny. - Wezmę go do badania.
- Nie. Chcę go rozwalić. Jeszcze się rozmnoży
Roześmiał się i szybko założył obudowę.
- Byłby doskonałym narzędziem doświadczalnym. Chciałbym
go dać Jainiemu.
- O kim ty mówisz? Jamie Lingstrom, ten elektroniczny włamywacz?
- Uhu. Od czasu do czasu wykonuje dla mnie małe robótki.
- To przecież jeszcze dzieciak.
- Ale jaki bystry. Wolę w przyszłości mieć go w swojej załodze
niż z nim konkurować. Ciekawe, co udałoby mu się zrobić z takiego
starego sytemu jak ten?
- Ale ja chcę go zniszczyć.
Roarke pohamował śmiech. Chyba jeszcze nie słyszał takiej
rozpaczy w głosie żony.
- No, no, kochanie, znajdę ci coś innego do rozwalenia. Albo
lepiej - zaczął i objął ją ramionami - wymyślę inne ujście dla tej
zachwycającej naturalnej agresji.
- Seks nie podnosi mi tak poziomu adrenaliny.
- Och. A może jednak. - Pochylił się i ugryzł żonę w brodę.
Gdy krzyknęła, objął ją i mocno pocałował.
- Świetnie, to było nawet niezłe, ale co ty tam robisz z rękami?
- Jeszcze nic, dopóki nie zamknę drzwi na klucz i potem...
Powrót do Czytamy i rozmawiamy
Użytkownicy przeglądający ten dział: Brak zidentyfikowanych użytkowników i 0 gości