Autor: Doornebos Karen
Wydawca: Społeczny Instytut Wydawniczy Znak
Okładka: miękka
Data premiery: 2012-05-30
Ilość stron: 456
OPIS: "Marzenia potrafią się spełniać w najmniej oczekiwany sposób
Często myślimy, że gdybyśmy urodzili się gdzie indziej, albo w innym czasie, bylibyśmy bardziej szczęśliwi. Wtedy moglibyśmy naprawdę rozwinąć skrzydła, pokazać na co nas stać!
Na przykład taka Chloe Parker. Zawsze uważała, że urodziła się o dwa wieki za późno. Powinna być damą, jedną z tych, o których pisała Jane Austen, nosić piękne muślinowe sukienki, zalotnie spoglądać zza wachlarza i dumnie odrzucać awanse dżentelmenów, w oczekiwaniu na prawdziwą miłość. Tymczasem miała całkiem współczesne problemy, niezapłacone rachunki i byłego męża, który porozumiewał się z nią jedynie za pomocą smsów i e-maili.
Ale czy współczesna kobieta na pewno umiałaby przetrwać w świecie Rozważnej i romantycznej? Dama w opałach to zadziorna i pełna angielskiego humoru opowieść o dziewczynie, która na własnej skórze przekonała się, że nie wszystkie marzenia powinny się spełniać, a przysłowie: „wszędzie dobrze, gdzie nas nie ma” niesie w sobie wiele prawdy".Ach, która z nas nie marzyła, żeby choć na krótko przenieść się w czasie do dziewiętnastowiecznej Anglii z okresu regencji, a konkretnie do roku 1812 i wcielić się w postać Elżbiety Bennet? Której z nas nie śnił się po nocach wyniosły i zabójczo przystojny pan Darcy? Większości, prawda? Głównej bohaterce "Damy w opałach" - Chloe Parker też.
Chloe ma 39 lat, jest rozwódką, matką nastoletniej Abigail, a jej mała drukarnia, w której można zamówić oryginalne zaproszenia na eleganckim papierze z koronkowym wykończeniem, jest na skraju bankructwa. No i mieszka w Stanach Zjednoczonych.
Chloe od dzieciństwa uwielbiała twórczość Jane Austen, a pan Darcy był jej pierwszą młodzieńczą miłością, więc ochoczo zgłosiła się do brytyjskiego programu obsadzonego w tamtych realiach, nie zadajac sobie sprawy z tego, że program ten to reality show typu Big Brother, a nie konkurs z wiedzy o powieściach tej autorki, jak początkowo sądziła. Zostaje przyjęta i przez trzy tygodnie musi rywalizować z kilkoma innymi, dużo od niej młodszymi kobietami o zdobycie serca pewnego dżentelmena, do złudzenia przypominającego pana Darcy i to w warunkach zbliżonych do tych z XIX wieku. W tym czasie ma oczywiście okazję zakładać piękne suknie z odcinanym stanem, strzelać z łuku, jeździć konno, haftować czy robić atrament, a także wydawać proszoną herbatkę dla wybranka swego serca, piec ciasto truskawkowe w starym piecu i brać udział w polowaniu na lisa. Ma też służącą, która ja czesze i ubiera. Niestety, te czasy mają również mniej przyjemną stronę czyli: kąpiele raz w tygodniu [tylko w niedzielę], brak ulubionych kosmetyków [brwi czerniła sokiem z dzikiego bzu, a sokiem z rozgniecionych truskawek różowiła sobie policzki] oraz nocnik zamiast toalety i szmaty w miejsce papieru toaletowego. Nie ma też pasty do zębów, więc zęby musi czyścić specjalnym proszkiem, a dezodorant zastępuje jej ... cytryna, którą nasza dzielna bohaterka nacierała się pod pachami.
Rzecz jasna po pierwszym szoku Chloe daje się porwać biegowi wypadków i zaczyna dość ostro rywalizować o względy zabójczo przystojnego Sebastiana - dziedzica wielkiego majątku, który jest odzwierciedleniem jej młodzieńczej miłości - pana Darcy'ego. Ale przyszły pan młody ma młodszego brata Henry'ego, który jest lekarzem i na którego Chloe ciągle się natyka. Henry to jakby Edward Ferrars z "Rozważnej i romantycznej", równie interesujący i pociągający jak starszy brat. Co z tego wynika .... nie zdradzę, same sobie przeczytajcie, dodam tylko, że przygody tej niesfornej Amerykanki są zabawne, a zakończenie tej historii dość zaskakujące.
No i to pomieszanie przeszłości ze współczesnością, bo wczytując się w te eleganckie spotkania przy herbatce [parzonej kilkakrotnie z tych samych fusow] i wystawne kolacje przy blasku świec, chwilami naprawdę można uwierzyć, że to wszystko dzieje się w roku 1812, a tu nagle czytamy, że pojawiają się operatorzy kamer, którzy filmują każdy krok uczestników tego reality show [nawet poczas kąpieli lub ubierania] i czar pryska.
Książka jest fantastyczna i polecam ją z czystym sumieniem każdej osobie zakochanej w twórczości Jane Austen i wyniosłym panu Darcy'm. Zresztą niczym nie ryzykujecie, bo wydawca gwarantuje, że: "JEŚLI W CZASIE LEKTURY ANI RAZU SIĘ NIE ZAŚMIEJESZ, TO MOŻESZ WYMIENIĆ KSIĄŻKĘ NA INNĄ", a naprawdę warto przekonać się co to jest brykla i na ile sposobów można uwieść mężczyznę wachlarzem.
A tu macie mały fragmencik:
"Fiona podała Chloe dwie połówki cytryn.
- Musi się pani nimi natrzeć pod pachami.
Chloe uniosła głowę.
- To dezodorant. Twórcy programu mieli kłopot ze znalezieniem przepisu na kosmetyki z epoki, poza tym ludzie najpewniej rzadko je stosowali, więc cytryny będą musiały wystarczyć.
Krzywiąc się, Chloe wykonała instrukcje.
- A teraz czas na suknię.
Fiona przełożyła suknię nad głową Chloe, obciągnęła i zapięła z tyłu. Amerykanka przekształciła się w dziewiętnastowieczną wersję samej siebie.
Pokojówka włożyła jej na stopy pantofle przypominające baletki i upięła jej nieciekawe brązowe włosy w kuszącą fryzurę z epoki. Po chwili szyję Chloe ozdobił naszyjnik z ametystami. Amerykanka wydęła wargi do swego odbicia w lustrze. Fiona posmarowała policzki Chloe sokiem z rozgniecionych truskawek, ale jedyny efekt jaki uzyskała, to podrażnienie i uczucie lepkości skóry.
- W ten sposób da się przyciągnąć tylko jeden rodzaj zalotnikow. Muchy - mruknęła.
- A na specjalne okazje poczernię pani brwi i rzęsy sadzą ze świec - obiecała służąca.
- Nie mogę się doczekać - zażartowała Chloe.
- Na razie musi wystarczyć sok z dzikiego bzu na brwi.