przez aku » 18 czerwca 2012, o 00:47
Wiesz, jak pierwszy raz trafiłam na "maskę do włosów", to byłam lekko zaskoczona, ale nie przyszło mi do głowy oczekiwać od fryzjerów doprecyzowania i spolszczenia terminu i umieszczenia "polskiej" wersji na okładce poradnika kosmetycznego. Jakoś sama z siebie odkryłam, że nie chodzi o maskę wenecką i sądzę, że większość czytelników także. Potem doszło do mnie, że "maska do włosów "jest znacznie bardziej dokładna od "odżywki do włosów" i maskę polubiłam.
Tak samo jest z regencją. Oczywiście bardzo oczytany i wykształcony czytelnik taniego romansu (na przykład historyk bardzo przywiązany do polskich pojęć) może mieć problem z określeniem, o którą regencję chodzi, ale taki przeciętniak od razu wie, że chodzi o początek XIX wieku w jukeju z wszystkimi przyległościami, takimi jak: stroje, tańce, społeczeństwo, maniery, sztuka i prawdopodobieństwo, że książę ożeni się z barową prostytutką. W dodatku nie przyjdzie mu do głowy, że jak ktoś pisze o regencji na okładce, to może mu chodzić o styl w architekturze.