Gatunki – rodzaje – typy - crossovery Fantastyka / Paranormal — Historyczny — Współczesny — Kryminał / sensacja / thriller / mafia — Religijny — LGBTQ+ YA / NA — Dla dzieci i młodzieży — Harlekiny — Chick-lt — Komiks — Fanfiki Poza romansem... — Polska strefa
No ale gwoli ścisłości, a także sprawiedliwości, nie ma tam więcej seksu niż w standardowym romansie amerykańskim
"I read a story to-night. It ended unhappily. I was wretched until I had invented a happy ending for it. I shall always end my stories happily. I don't care whether it's 'true to life' or not. It's true to life as it should be and that's a better truth than the other."
No, to w porządku, nieco pikanterii nie zaszkodzi, a nawet trochę więcej niż nieco. A "Alibi na szczęście" nadal dobrze mi się czyta, choć seksu nadal zero. Ale pocałunek już był. Jeden i bardzo krótki, ale co się będę czepiała szczegółów, najważniejsze, że był.
Czytałam Bez przebaczenia i Zakręty losu Lingas-Łaniewskiej i podobały mi się i uważam, że każdej fance Diany Palmer przypadną du gustu za sprawą odpowiedniej dawki dramatozy, tyle ile bohaterki muszą u niej niezasłużenie wycierpieć....taki los funduje tylko Palmer Diana i James Julia. Przy czym bohaterowie męscy nie są wredni, mściwi i podli i nie są śfiniami. Ogólnie książki do łzy ostatniej. Lubię.
kasiek, doprawdy, ty winnaś czytać oryginalną serię Born by Kenyon
kurcze, sięgnę
Problem w tym, że mamy zły zwyczaj, kultywowany przez pedantów i snobów intelektualnych, utożsamiania szczęścia z głupotą. Według nas tylko cierpienie przenosi w sferę doznań intelektualnych, tylko zło jest interesujące — Ursula K. Le Guin
szybciej szybciej, bo jeszcze nie docenisz w przyszłości
Problem w tym, że mamy zły zwyczaj, kultywowany przez pedantów i snobów intelektualnych, utożsamiania szczęścia z głupotą. Według nas tylko cierpienie przenosi w sferę doznań intelektualnych, tylko zło jest interesujące — Ursula K. Le Guin
Tą dramatozą to mnie, Kasiek, trochę przeraziłaś, bo ja od wszelkiej dramatozy trzymam się na kilometr. Alergię na dramatozę mam okropną. I teraz sama już nie wiem, kupić czy nie kupować?
"I read a story to-night. It ended unhappily. I was wretched until I had invented a happy ending for it. I shall always end my stories happily. I don't care whether it's 'true to life' or not. It's true to life as it should be and that's a better truth than the other."
Nie, nie lubię pożyczać. Mogę wymieniać książki, ale ich nie wypożyczam, nawet od znajomych. Takie zboczenie. Może dlatego, że nie lubię czytać na czas. Ja kupuję książkę, przynoszę do domu, stawiam ją na półce i ona tam czeka na swoją porę. A ta pora może nadejść od razu, albo za rok czy nawet za dwa. Wiem, że to głupie, ale tak mam. Już sama świadomość, że mam daną książkę w zupełności mi wystarcza. Ja jestem takim typem chomika, który robi zapasy z obawy, że nagle może mi ich zabraknąć. A w bibliotece miałabym miesiąc albo nawet pół na przeczytanie, a w tym czasie nagle na co innego mogłabym mieć ochotę. A poza tym ja sporo kupuję, a miesięcznie jestem w stanie przeczytać tylko 15-16, więc zapasy rosną. No i najważniejsze - jak coś mi się spodoba, to nie oddam, mowy nie ma. I dlatego muszę mieć swoje.
Tej dramatozy to się trochę boję, bo ja na dramatozę reaguję wyjątkowo alergicznie, ale skoro twierdzicie, że warto, to spróbuję i nabędę "W zapomnieniu", ponieważ opis naprawdę mi się podoba. Dziewczyny, dzięki wielkie za pozytywny bodziec do działania.
Dziewczynki, czytała któraś z Was Kuźnię na rozdrożu Ewy Siarkiewicz? Stoi u mnie na półce i się mocno nad nią zastanawiam. Jest tam romans? Okładka sugeruje że jakaś magia się przewija, prawda to?
'Never flinch. Never fear. And never, ever forget'.
poczytałam sobie opinie na BBN i wynika z nich,że romans,tylko bohaterka mocno wkurzająca(opisywana jako 'rozmemłane cielę')
________________***________________
Gotowałam się w środku i musiałam sięgnąć po wszystkie rezerwy opanowania,by utrzymać nerwy na wodzy.Uda mi się.Po prostu muszę być obojętna.Zen.Żadnego walenia po twarzy.Walenie po twarzy nie jest zen.
właśnie dłubałam też w recenzjach blogowo portalowych i z nich wynika że szału nie ma. Miałam nadzieję na jakieś forumowe wrażenia, bo to zawsze pewniejsze. A takich cielaczków to chyba na pewno nie lubię. Ale może jakiś facet fajny? No i jak ta magia wygląda?
'Never flinch. Never fear. And never, ever forget'.
z biblionetkowych opinii wynikało,że facet miodzio,nawet zbyt fajny dla bohaterki,a czarów marów jak na lekarstwo
________________***________________
Gotowałam się w środku i musiałam sięgnąć po wszystkie rezerwy opanowania,by utrzymać nerwy na wodzy.Uda mi się.Po prostu muszę być obojętna.Zen.Żadnego walenia po twarzy.Walenie po twarzy nie jest zen.
czytałam Siarkiewicz, podobała mi się, bohaterka rzeczywiście jak to ewa p. napisała "rozmemłane cielę", tylko coś tej magii sobie nie przypominam druga część to Kuźnia głupców. Chyba sobie to powtórzę. Tylko pamiętaj Sol , mogę być nieobiektywna , bo Ja od dłuższego czasu mam parcie na literaturę polską. A jak dziewczyny jeszcze piszą o nędznych tłumaczeniach romansideł obcych , to mnie do nich zniechęcają. Reasumując jak mam czytać gnioty obce , to wolę nasze
Chcę się podzielić z Wami opinią o ostatniej (chyba) części "Szpady na wachlarzu" autorstwa Haliny Popławskiej.
Po trylogii dotyczącej głównie miłości Afry i Patrycego ("Szpada na wachlarzu", "Jak na starym gobelinie", "Na wersalskim trakcie"), która cieszyła się sporym zaintersowaniem, autorka napisała kontynuację. Niby do cyklu nie należy, ale jednak sporo wątków zahacza o serię. Nawet tytuł - "Złamany wachlarz" sugeruje związek z trylogią. W czwartej części pojawili się bohaterowie, znani z poprzednich - markiz de Conflans, Julia De Nesle, Kawaler oraz oczywiście para królewska. Całe szczeście tych ostatnich było najmniej, bo opisy królewskiej urody i relacji między nim a królową Marią były tak samo nudne już we wcześniejszych częściach. W tej odsłonie opowieści mniej było również historii, choć przydługich opisów ruin/krain itp. też sporo, co zwalniało już mało wartką akcję do ślimaczego tempa. Poprzednie części też miały takie dłużyzny, ale całość rekompensował wątek miłosny. W "Złamanym wachlarzu" był on bardzo ograniczony. Sprowadzał się do wspomnień bohaterów i opisu ich cierpienia po rozstaniu. Przygody również nie widać. Dopiero ostatnie 80 stron to styl Popławskiej z poprzednich części. Z pozostałych 200 niestety wiało nudą. Ciężko się czytało, po względnie dobrym początku. Wreszcie najgorszy zarzut - jak można było napisać takie zakończenie???? No jak?! Tak się nie robi, to świństwo po prostu jest. To już lepiej było skończyć na trzech książkach, zamiast wkurzać czytelników taką końcówką. Wiem, że nie wszystko musi się kończyć, tak jak ja lubię, ale ten ostatni fragment nijak się ma do tego, kim był bohater przez całe cztery części. Jak można było zrobić z inteligentnego i sprytnego mężczyzny ostatnią niedojdę? Człowiek, który kiwał różnych szpiegów i policję dał się tak zaskoczyć. To niepojęte! Trudno mi w tej książce znaleźć zalety. Wątki poboczne też kulały. Pojawiła się na przykład postać Aksela,
Spoiler:
bękarta wielkiej pani, kóra zdradziła męża. Za karę oboje kochanków zabito, a ich syn został oddany na wieś. Gdy jego opiekunka umarła, został niewolnikiem człowieka, u którego zaznał samych cierpień. W końcowej części opowieści wyszło na jaw, że Aksel był bratankiem Julii de Nesle, kobiety zamożnej i cieszącej się sympatią królowej. Julia wiedziała, że jej bratanek został oddany wieśniaczce jak bezpański pies. Dlaczego wiec nie zrobiła nic, by po śmierci rodziców chłopca, pomóc mu? Dlaczego, skoro to było dla niej takie ważne, pozwoliła by jakiś kmiot z pospólstwa maltretował chłopaka? Dziwne. Miała dostatecznie dużo wpływów i pieniedzy, żeby zapewnić chłopcu godne życie.
Podsumowując - książka raczej odstaje od pozostałych części. Ktoś, kto się spodziewa pozycji dorównującej trylogii, rozczaruje się. Przeczytać można, zwłaszcza jak się jest ciekawym dalszych losów niektórych bohaterów ze "Szpady...", ale jako odrębna całość sprawdza się jeszcze gorzej. Brak tej porywającej akcji, brak przygody, wątku miłosnego, nawet pouczających nudnych lekcji historii tyle co kot napłakał. Jedyne co można powiedzieć na plus to fakt, że Popławska ma niezwykłą zdolność do kreowania bohaterów, których się po prostu lubi. Nie wrócę do tej książki, choć prawdopodobnie do trzech pierwszych części będę zaglądać jeszcze nieraz.
"...Gary (...) niedawno zerwał ze swoją dziewczyną z powodu niezgodności charakterów (charakter nie pozwolił jej zgodzić się na to, by Gary sypiał z jej najlepszą przyjaciółką)". Neil Gaiman "Nigdziebądź".
"...Gary (...) niedawno zerwał ze swoją dziewczyną z powodu niezgodności charakterów (charakter nie pozwolił jej zgodzić się na to, by Gary sypiał z jej najlepszą przyjaciółką)". Neil Gaiman "Nigdziebądź".