<span style="font-size: 18px; line-height: normal">Bije na głowę "Matriksa"?</span>
Hollywoodzki debiut rosyjskiego reżysera Timura Bekmambetowa ("Nocna straż") porównywany jest z "Matriksem" braci Wachowskich. Według recenzentów kilka scen z filmu "Wanted: Ścigani" wejdzie do kanonu kina sensacyjnego.
"WANTED: ŚCIGANI"
"Ta ekranizacja komiksu Marka Millara i J.G. Jonesa jest czymś pomiędzy Podziemnym kręgiem a Matriksem: z pierwszego bierze wściekłość sfrustrowanego pracownika korporacji, z drugiego - dynamikę inscenizacji i pomysłowość efektów specjalnych. Co nie znaczy, że Ścigani nie są filmem oryginalnym: rosyjski reżyser Bekmambetow (Nocna straż) ma ciekawą, nieco makabryczną wyobraźnię, świetne wyczucie stylu i tarantinowską zręczność łączenia przemocy z czarnym humorem. Dla kina akcji, praktycznie obumierającego (Wachowscy drepczą w miejscu, Michael Bay tylko podkręca głośniki) jest to nabytek bardzo cenny".
Paweł Mossakowski, "Gazeta Wyborcza"
"W Wanted jest wszystko, czego miłośnik kina akcji zapragnie. Balet kul bije na głowę ten z Matriksa. Jest niesamowita scena pościgu samochodowego, która na pewno przejdzie do kanonu kina sensacyjnego. Jest katastrofa kolejowa na moście nad przepaścią, kiedy wagon z głównymi bohaterami spada kilkaset metrów w dół. A wszystko zaprawione dawka czarnego humoru. (...) Uprzedzam jednak, że przemoc jest pokazywana w sposób realistyczny i w dużej dawce, co czasami psuje zabawę".
Elżbieta Ciapara, "Dziennik"
"ORZEŁ KONTRA REKIN"
"Bardzo lubię małe, skromne, dyskretnie zabawne filmy o nie za bardzo przystosowanych i niezbyt szczęśliwych ludziach, ale "Orzeł..." wydaje mi się ich mimowolną karykaturą. Chce być wdzięczny, ale jego wdzięk jest wysilony i sztuczny; chce być dowcipny, ale jego absurdalny humor a la Aki Kaurismaki jest głupkowaty i infantylny. Chce być oryginalny, a jednocześnie na potęgę zrzyna z Napoleona Wybuchowca, ekstrawaganckiej amerykańskiej komedii sprzed kilku lat. W zasadzie jest to komedia romantyczna (kwestia "zemsty po latach" od początku jest niepoważna i ośmieszająca bohatera), choć rzadko się ogląda film tego gatunku, w którym arogancki bubek traktuje jak popychadło miłą i całkiem słodką dziewczynę. Przyjemna jest tylko muzyka. Lepiej już kupić płytę z soundtrackiem niż bilet na to nieszczęsne dziwactwo".
Paweł Mossakowski, "Gazeta Wyborcza"
"Orzeł kontra rekin to Amelia pokolenia Emo - nadwrażliwych nastolatków skupionych na własnej rozpaczy. Do bólu wystylizowana paryska kafejkę zastąpił tu bar szybkiej obsługi. (...) Oglądając ten film, myślałem [także] o kinie czeskim, zwłaszcza Grandhotelu Davida Ondrziczka.(...) [Cały] obraz lawiruje [jednak] między bzdurnym obrazkiem a banałem o dojrzewaniu miłości. Nie broni się nawet humor".
Krzysztof Kwiatkowski, "Dziennik"