przez Scholastyka » 5 lipca 2008, o 18:18
hmmmm.... pamiętam slub redakcyjnego kolegi. Sytuacja była odwrotna. Panna młoda na upartego mogłaby być jego matką, a jej córka - panną młodą... Żyli kilka lat na wiarę, ale jego matka była ciężko chora i chciała przed śmiercią syna żonatego zobaczyć.... Małżeństwo potrwało parę lat...
Ale... wśród znajomych mamy było dwóch bardzo przystojnych panów, którzy ożenili się z o wiele starszymi. Jeden - ze swoja nauczycielka z podstawówki, którą jeszcze musiał rozwieść [kościelnie] do tego. Bardzo dobrze ze sobą żyli, mieli jedną cókę, on umarł pierwszy, ona zaraz po nim. Ten drugi, jego stryjeczny brat najpierw chodził z pewną panną, a potem przerzucił się na jej matkę... Mama z córką prawie się o niego biły, potem córka wyszła za faceta o wiele starszego.... I oba małżeństwa były całkiem udane...