u mnie proporcje są odwrócone nie mam propblemu z oparciem się jakimś butom ale jak zobaczę sweterek, bluzkę, które mnie interesuje albo spodnicę albo sukienkę albo spodnie o bieliźnie to nawet nie wspominam musze mieć i juz
książki to odrębny temat też lubię je kupwać, ale zakup ksiazki jest zawsze perzemyślany a ubrania kupuję pod wpływem impulsu, jakiś głosik mi sie w głowie odzywa i słysze : KUP TO i jak mnie stac to kupuję a nad książką zawsze się zastanowię
Lilia - ja traktuje ciuchy i buty uzytkowo, ale swoja drogą stwierdzam, że w trybie miejskim o wiele szybciej się niszczą, a ponadto system pracy wymaga niestety "budżetu reprezentacyjnego" - dlatego wydaje tez duzo na kosmetyki... [i kocham łódzkie "szalone noce" w MAnufakturze i Galerii Łódzkiej z obnizkami -25% na wszystko w Sephorze i Douglasie
a ja lubię tylko patrzeć na ciuchy i buty, z większym zainteresowaniem patrzę na bieliznę. ale przy stoisku z książkami płaczę, bo chcę ich tyle, a nie ma za co
mi czasami wystarczy sie napatrzec na ciuchy w sklepie. kiedys 5 minut zajmowalo mi wyszykowanie sie do wyjscia, a im wiecej mam w szafie tym wiekszy mam dylemat: co tu ubrac?