Adrastea napisał(a):coś o kiltach wspominała, że nie lubi
ale coś mi się zdaję, że polubi
Oj, nie, nie wierzę, że go polubię.
To nawet nie chodzi o sam kilt. Kilt wystarczyłby, żeby odrzucić Szkota współczesnego.
A ci tutaj nie są współcześni, tylko historykowi. To już ich kompletnie dyskwalifikuje w moich oczach. Facet dla mnie musi być nowoczesny. Za średniowiecze dziękuję.
Adrastea napisał(a):a na temat: Jak dojdziesz do Angusa to pewnie też zapałasz do niego miłością, bo on jest angusowy
romantyczny, delikatny, umartwiający się, no i jest szkotem
Nie! Za to już całkiem podziękuję.
Ma być macho! Samiec alfa, który wyznacza drogę. Żebym mogła walczyć z nim o przewagę, bo mięczaki mnie nudzą.
Z romantycznym facetem nie wiedziałabym co począć. Nie pociąga mnie sytuacja, że siedzi się razem, patrzy na księżyc i trzymając się za rączki, wspólnie wzdycha. Ja jestem z tych, co jak się zakochają w tym jednym jedynym, to wolą lepiej iść z nim 7 razy dziennie do łóżka. (Co nie znaczy, że tyle chodzę. Mówię hipotetycznie. I chodzi o świeże zakochanie się.)
A w łóżku delikatność owszem czasem jest pożyteczna. Ale ze wskazaniem na: czasem. Przesada niewskazana.
Umartwiający się, to jeszcze gorsze! Wpatrzony w siebie egoista! Takiej wady u faceta już na pewno bym nie strawiła. Mam kilka koleżanek, które uwielbiają się umartwiać. Nawet u nich nie zawsze toleruję. Czasem brak mi empatii i im wygarnę. Faceci mają u mnie mniejsze prawa. Dla mnie nie ma równouprawnienia. Dziewczyny są ważniejsze. Umartwiającego się faceta bym wykończyła psychicznie.
Najlepiej poczekajmy, aż dojdę do tomu o Angusie, bo może się okazać, że wszystko, co teraz piszę, będzie do kosza.
Kilt np. można zdjąć, jeśli nie był doklejony na stałe. A jak facet jest tego warty, to nawet mocno utrwalone przekonania można zmienić.