Teraz jest 23 listopada 2024, o 21:52

Harlequin Światowe Życie

Gatunki – rodzaje – typy - crossovery
Fantastyka / Paranormal — Historyczny — Współczesny — Kryminał / sensacja / thriller / mafia — Religijny — LGBTQ+
YA / NA — Dla dzieci i młodzieży — Harlekiny — Chick-lt — Komiks — Fanfiki
Poza romansem... — Polska strefa

Avatar użytkownika
 
Posty: 33018
Dołączył(a): 18 maja 2011, o 15:02
Ulubiona autorka/autor: Janet Evanovich

Post przez Janka » 29 grudnia 2011, o 00:51

Narobiłyście mi ochotę na Morgan i właśnie zrobiłam sobie mały maratonik jej harlequinów. Zaliczyłam do końca jej Światowe Życia (bo Medicale mnie nie interesują).

Bogaty Grek już dawno mnie zauroczył i wracam do niego często. Teraz doszła mi nowa perełka, Urodzony zdobywca. Jeszcze kilka było całkiem dobrych. I tylko jedna jedyna czarna owca się znalazła, której nie dało się czytać, bo to był bełkot.
A jedna, która się ukazała jako ŚŻ, to był prawdziwy Medical, tylko się przebrał. W sumie też dał się całkiem miło czytać i teraz się zastanawiam, czy nie przeczytać jej prawdziwych Medicali.
Obrazek

Avatar użytkownika
 
Posty: 10120
Dołączył(a): 12 lutego 2011, o 15:17
Lokalizacja: Poland
Ulubiona autorka/autor: Diana Palmer :)

Post przez Levanda » 29 grudnia 2011, o 10:00

Może też do tego sięgnę? Zaraz sprawdzę na biblionetce :mrgreen:
http://dlaschroniska.pl/ - pomóżcie zwierzaczkom!

Avatar użytkownika
 
Posty: 10119
Dołączył(a): 3 sierpnia 2011, o 11:33
Lokalizacja: Somewhere
Ulubiona autorka/autor: Nalini Singh

Post przez kejti » 13 stycznia 2012, o 15:57

To ja też spróbuje :)

.
.

Let's find some beautiful place to get lost.

Avatar użytkownika
 
Posty: 59464
Dołączył(a): 8 stycznia 2012, o 17:55
Ulubiona autorka/autor: Ilona Andrews

Post przez •Sol• » 10 maja 2012, o 21:35

Z polecenia Janki przeczytałam swojego pierwszego harlequina czyli Świat luksusu Julii James. Trzy razy miałam łzy w oczach ale się nie rozkleiłam całkiem. Ot opowiadanie o dzielnej dziewczynie -córce paskudnego 'biznesmena' która od pierwszej chwili zakochuje się w nieznajomym który uważa ją za tak zdeprawowaną jak jej tatuś ale ma nadzieję że jednak ona wcale taka nie jest. Jego testy mnie rozwaliły. Co za świnia! A ta panna mogła powiedzieć coś a nie dać się użyć. Wkurzali mnie oboje. Ona odzyskała trochę w moich oczach po tym jak go objechała równo i dokładnie gdy przyjechał ją przeprosić. On mógłby się bardziej pokajać. I za szybko mu wybaczyła.
Ogólnie jest na plus, ale na pewno nie wrócę do tej książki mimo że nie była zła ;) to jednorazówka.
Więcej nie jestem w stanie powiedzieć o tej pozycji. No może jeszcze że to wcale nie był hardcore. Takie czytadło ;)
'Never flinch. Never fear. And never, ever forget'.

'Nevernight' - Jay Kristoff

Avatar użytkownika
 
Posty: 33018
Dołączył(a): 18 maja 2011, o 15:02
Ulubiona autorka/autor: Janet Evanovich

Post przez Janka » 10 maja 2012, o 21:51

Jednorazówka, czyli zgodnie z przeznaczeniem. To są książeczki na raz. A potem wyrzucić i zapomnieć.
Szybko mu wybaczyła, bo czytałaś wersję polską. W oryginałach faceci na końcu muszą się nieźle płaszczyć, czołgać i tłumaczyć, tylko w polskich wydaniach brakuje już na to miejsca.
A hardcore właśnie dlatego, że postępowanie bohaterów wkurza. Hardcore polega na nieżyciowości sytuacji i absurdalnym postępowaniu bohaterów.

Gratuluję, że dotarłaś do końca.
Chrzest harlequinowy zaliczony.
Obrazek

Avatar użytkownika
 
Posty: 59464
Dołączył(a): 8 stycznia 2012, o 17:55
Ulubiona autorka/autor: Ilona Andrews

Post przez •Sol• » 10 maja 2012, o 21:54

Dziękuję ;)

wkurza ale żądzy mordu jeszcze nie czułam. Za mało miejsca żeby się rozkręcili. Oczywiście mamy tu Mary Sue w postaci Eve i jej przeciwieństwo w postaci tatusia. Wiesz co, po angielsku podejrzewam że mogłabym nie dotrwać do końca. Może kiedyś w odległej przyszłości przetestuję.
Kuszą mnie harlequiny z motywem baśni, te wypisane w listach i spisach i pewnie jeszcze te przeczytam. Inne w razie oberwania zadawanką.
'Never flinch. Never fear. And never, ever forget'.

'Nevernight' - Jay Kristoff

Avatar użytkownika
 
Posty: 4500
Dołączył(a): 16 maja 2011, o 10:32
Lokalizacja: Lublin

Post przez maddalena » 11 maja 2012, o 10:28

Brawo Sol, za chrzest :padam:
W starszych HQ, bywało więcej czołgania, w ogóle to ja wolę starsze HQ.
A muszę powiedzieć, że przeczytałam ich nie mało.
Najczęściej sięgam po nie gdy mam ochotę na książkę, romans a nie mam dużo czasu na czytanie.
Oto miłość. Dwoje ludzi spotyka się przypadkiem, a okazuje się, że czekali na siebie całe życie. O'Cangaceiro

Avatar użytkownika
 
Posty: 59464
Dołączył(a): 8 stycznia 2012, o 17:55
Ulubiona autorka/autor: Ilona Andrews

Post przez •Sol• » 11 maja 2012, o 10:44

dzięki ;)

Fakt, tego harleqiuna czytałam łącznie może półtorej godziny. Oczywiście przerwy były, na forum bo czytałam na kompie a wtedy nie umiem się powstrzymać.
Czy można uznać że starsze są lepsze?
'Never flinch. Never fear. And never, ever forget'.

'Nevernight' - Jay Kristoff

Avatar użytkownika
 
Posty: 1863
Dołączył(a): 18 kwietnia 2011, o 19:46
Lokalizacja: Szkocja
Ulubiona autorka/autor: Diana Palmer

Post przez almani » 11 maja 2012, o 11:14

Ja wole starsze - mnie seksu, więcej czołgania :) sentymentem je darze. Nowe bardzo czesto mnie irytuja ;)
Obrazek

Avatar użytkownika
 
Posty: 33018
Dołączył(a): 18 maja 2011, o 15:02
Ulubiona autorka/autor: Janet Evanovich

Post przez Janka » 11 maja 2012, o 11:57

wiedzmaSol napisał(a):Czy można uznać że starsze są lepsze?

Można uznać, że starsze były lepiej dopracowywane przez redakcję.
Tematycznie były bardziej niestrawne. Wszyscy bohaterowie mieli straszliwe traumy z dzieciństwa, które przeszkadzały im w zawiązaniu związku. Wszystkie bohaterki były przez nich pomiatane.
Teraz mniej tych głupich traum. Za to mocniej powygryzane są końcówki.
Obrazek

Avatar użytkownika
 
Posty: 21223
Dołączył(a): 17 grudnia 2010, o 11:15

Post przez Agrest » 11 maja 2012, o 12:20

Sol, ten temat pojawiał się już wiele razy i z perspektywy kilku lat mogę ci powiedzieć, że większość osób odpowie: tak, stare są lepsze ;)

Ja się na starych harlequinach nie wychowałam romansowo i nie mam do nich sentymentów, znam je zresztą słabo, więc tym bardziej. A znam je słabo, bo w gruncie rzeczy trudno o jakieś bardziej sprofilowane rekomendacje, a te najbardziej polecane to jakoś średnio mi podchodzą swoim klimatem.

Harlequinów jest cała masa i każdy może coś dla siebie znaleźć, problem oczywiście w tym, z której strony ugryźć, żeby się nie zakrztusić ;)
"I read a story to-night. It ended unhappily. I was wretched until I had invented a happy ending for it. I shall always end my stories happily. I don't care whether it's 'true to life' or not. It's true to life as it should be and that's a better truth than the other."

Emily Byrd Starr

Avatar użytkownika
 
Posty: 33018
Dołączył(a): 18 maja 2011, o 15:02
Ulubiona autorka/autor: Janet Evanovich

Post przez Janka » 11 maja 2012, o 13:06

Pierwszy raz miałam w rękach harlequina 3,5 roku temu. Ze starszymi nie łączy mnie żaden sentyment z dzieciństwa. Ale jak je widzę, to jakąś pozytywną stronę we mnie poruszają. Traktuje je kultowo. (Ambera też.)
Instynkt opiekuńczy mi się chyba włącza. One są takie małe, niedopracowane, upośledzone.

Parę perełek wśród starszych harlequinów znalazłam. Szczególnie wśród takich z wątkiem sensacyjnym. Ale to jest syzyfowa praca. Podoba mi się co dwudziesty. Łatwiej byłoby je grabiami przeczesywać, niż czytać po kolei w celu szukania perełek.

Od jakiegoś czasu wyspecjalizowałam się w nowszych, a dokładnie w Światowym Życiu. Też co dwudziesty jest fajny. Też z grabiami byłoby łatwiej.

Czyli w sumie powinnam mieć jednakowe zdanie o starych i nowych. A jednak nie mam. Tematyka lepiej mi podchodzi w nowych.
Wolę zemsty, spotkania po latach, wymuszanie szantażem seksu i inne takie dziwactwa, niż pseudopsychoanalizę.
Jak za dużo czytam o traumach z dzieciństwa, to potem boję się lodówkę otworzyć i deskę od kibla podnieść, że mi Zygmuś Freud wyskoczy.
Obrazek

Avatar użytkownika
 
Posty: 28668
Dołączył(a): 17 grudnia 2010, o 11:14
Lokalizacja: i keep moving to be stable
Ulubiona autorka/autor: Shelly Laurenston, Anne Stuart

Post przez Fringilla » 11 maja 2012, o 14:47

Przykro mi ale w tym wypadku obstawiam a) faktycznie sentyment b) często wynikający z rocznika :hyhy:
ja łatwiej akceptuję pseudo-psycho-cośtam niż background większości "starych harlekinów" - nie chodzi o opowieść, chodzi o mentalność :hyhy:

coś, czym właśnie James się zajmuje - zbudowanie schematu klasycznego, próba uporania się z nim w warunkach dzisiejszych tak, aby nie wejść w Palmer Universe ;)
Problem w tym, że mamy zły zwyczaj, kultywowany przez pedantów i snobów intelektualnych, utożsamiania szczęścia z głupotą. Według nas tylko cierpienie przenosi w sferę doznań intelektualnych, tylko zło jest interesujące
— Ursula K. Le Guin

Avatar użytkownika
 
Posty: 33018
Dołączył(a): 18 maja 2011, o 15:02
Ulubiona autorka/autor: Janet Evanovich

Post przez Janka » 12 maja 2012, o 12:21

Fringilla napisał(a):ja łatwiej akceptuję pseudo-psycho-cośtam niż background większości "starych harlekinów" - nie chodzi o opowieść, chodzi o mentalność :hyhy:

Do mnie to wcześniej nie dotarło, ale jak się teraz przyjrzałam starym harlequinom, które dla mnie są perełkami, to fakt, że w żadnej z nich nie ma niczego idiotycznego w sferze mentalności bohaterów.
Gdy coś było np. dulskie, to odrzucałam podświadomie, nawet nie zauważając do końca, dlaczego tego nie lubię.
Gdybym czytała Palmer, to może bym to wcześniej zauważyła. Z całej Palmer czytałam dwie sztuki. Obie dostały ode mnie 1 na 3 możliwe punkty i obie wyłącznie za humor.
Obrazek

Avatar użytkownika
 
Posty: 28668
Dołączył(a): 17 grudnia 2010, o 11:14
Lokalizacja: i keep moving to be stable
Ulubiona autorka/autor: Shelly Laurenston, Anne Stuart

Post przez Fringilla » 12 maja 2012, o 15:04

idiotycznego.. hm, punkt widzenia zależy od różnych czynników :hyhy:
dla mnie to w sumie już przeszło w kategorię "powieści poprzedniej epoki" ;)
Problem w tym, że mamy zły zwyczaj, kultywowany przez pedantów i snobów intelektualnych, utożsamiania szczęścia z głupotą. Według nas tylko cierpienie przenosi w sferę doznań intelektualnych, tylko zło jest interesujące
— Ursula K. Le Guin

Avatar użytkownika
 
Posty: 4500
Dołączył(a): 16 maja 2011, o 10:32
Lokalizacja: Lublin

Post przez maddalena » 12 maja 2012, o 20:17

almani napisał(a):Ja wole starsze - mnie seksu, więcej czołgania :) sentymentem je darze. Nowe bardzo czesto mnie irytuja ;)


Własnie za to czołganie je lubię, za ograniczony seks także ale i on byl...

Nie zgadzam się z tobą, Janko, w nowych jest także wiele traum a już szczególnie w ŚŻ. A te, (jak to fajnie je nazwałaś) powygryzane koncówki doprowadzają mnie do czerwonosci... :evil:
Oto miłość. Dwoje ludzi spotyka się przypadkiem, a okazuje się, że czekali na siebie całe życie. O'Cangaceiro

Avatar użytkownika
 
Posty: 33018
Dołączył(a): 18 maja 2011, o 15:02
Ulubiona autorka/autor: Janet Evanovich

Post przez Janka » 13 maja 2012, o 02:29

Fringilla napisał(a):dla mnie to w sumie już przeszło w kategorię "powieści poprzedniej epoki" ;)

Dla mnie harlequiny wydane w ubiegłym wieku są praktycznie romansami historycznymi.
Przeczytałam trochę tych starszych (wydanych w Polsce i w Niemczech) i trochę tych nowszych na bieżąco wydawanych. Wyrobiłam sobie zdanie o nich i nie chce mi się więcej już niczego w nich szukać.
Wybrałam sobie kilka pań autorek, które mnie interesują i czytam już tylko ich książeczki. Coś spoza tej krótkiej listy przeczytam tylko, jakby ktoś bardzo zachwalał.

maddalena napisał(a):Nie zgadzam się z tobą, Janko, w nowych jest także wiele traum a już szczególnie w ŚŻ.

Ale te trauamy teraz są inaczej podane. To jest to, o czym mówi Fringilla:
Fringilla napisał(a):ja łatwiej akceptuję pseudo-psycho-cośtam niż background większości "starych harlekinów" - nie chodzi o opowieść, chodzi o mentalność :hyhy:

coś, czym właśnie James się zajmuje - zbudowanie schematu klasycznego, próba uporania się z nim w warunkach dzisiejszych tak, aby nie wejść w Palmer Universe ;)

Już się nie świechta na wszystkie strony cytatów ze starych książek do psychoanalizy.
Obrazek

Avatar użytkownika
 
Posty: 4500
Dołączył(a): 16 maja 2011, o 10:32
Lokalizacja: Lublin

Post przez maddalena » 25 maja 2012, o 08:05

Dzisiejsze traumy, są tak podane i to w takich ilościach, że mam już ich dość. Jak to mówią co za dużo to nie zdrowo, w ŚŻ potrafi być kilka traum w jednej małej książce a to jak dla mnie jest zbyt wiele! :zalamka:
Oto miłość. Dwoje ludzi spotyka się przypadkiem, a okazuje się, że czekali na siebie całe życie. O'Cangaceiro

Avatar użytkownika
 
Posty: 33018
Dołączył(a): 18 maja 2011, o 15:02
Ulubiona autorka/autor: Janet Evanovich

Post przez Janka » 25 maja 2012, o 13:20

maddalena napisał(a):Dzisiejsze traumy, są tak podane i to w takich ilościach, że mam już ich dość. Jak to mówią co za dużo to nie zdrowo, w ŚŻ potrafi być kilka traum w jednej małej książce a to jak dla mnie jest zbyt wiele! :zalamka:

To prawda. W większości nowszych książeczek jest za dużo nieszczęść i tragedii, które spadają na bohaterki.

Gdy pisałam o traumie z dzieciństwa, która w kółko była wałkowana w starych harlequinach, miałam na myśli to, że każdego bohatera nie kochała mamusia, i przez to nie był zdolny do miłości. Mam już dość ciągłego wałkowania dzieciństwa, czyli przeszłości. (Na dodatek w tak głupio uproszczony sposób.)

W nowszych wałkuje się tragedie współczesne. Co nie znaczy, że to mi się super podoba. Od stycznia przestałam czytać Światowe Życia na bieżąco. Łapię się jeszcze tylko za HQ moich 5 wybranych autorek. Innych autorek nie chcę więcej. To jest jeden wielki zawód. Zawód miłosny, bo ja je kiedyś bardzo kochałam.
Zaczęłam czytać harlequiny, żeby wyrobić sobie o nich własne zdanie, wpadłam w nałóg i tak w nim trwam. Tylko że większość z nich jest tak słaba, że nie może mnie w tym nałogu przytrzymać.

Moja lista autorek: Lynne Graham, Sara Craven, Jacqueline Baird, Michelle Reid, Julia James.
Po polsku mam wszystkie tych autorek, po niemiecku prawie. Pracuję nad dopełnieniem kolekcji. W sumie napisały prawie 300 harlequinów. Brak mi jeszcze ok 50 najstarszych. Mam dużo po angielsku. I nawet jedną po holendersku.

Oprócz tych wyżej wymienionych, mam jeszcze kilka, których całkiem nie przekreślam, bo mają przynajmniej jedną perełkę: Carole Mortimer, Katy Walker, Diana Hamilton, Lucy Gordon, Sarah Morgan, Miranda Lee, India Grey, Abby Green. Ale po nich nie obiecuję sobie zbyt wiele.
Reszta autorek to dla mnie katastrofa.
Obrazek

Avatar użytkownika
 
Posty: 4500
Dołączył(a): 16 maja 2011, o 10:32
Lokalizacja: Lublin

Post przez maddalena » 30 maja 2012, o 09:09

Co do HŚŻ, z bólem serca muszę się z Tobą zgodzić.

Natomiast, co do traum w starych HQ, to bohaterowie oprócz niekochania przez matki/rodziców, byli w przeszłości nieszczęśliwie zakochani, czyli oszukani, zdradzeni itp.
Jestem za starymi Hq, bo były traumy, aroganccy bohaterowi, co dodawało książce pikanterii.
No i seksu, nie było za dużo, czyli akurat tak w sam raz :D
W wielu nowych HQ R, jest w większości książkach zbyt łagodnie, kisedyś to było fajne połączenie z HŻŚ.
Oto miłość. Dwoje ludzi spotyka się przypadkiem, a okazuje się, że czekali na siebie całe życie. O'Cangaceiro

Avatar użytkownika
 
Posty: 10120
Dołączył(a): 12 lutego 2011, o 15:17
Lokalizacja: Poland
Ulubiona autorka/autor: Diana Palmer :)

Post przez Levanda » 30 maja 2012, o 09:20

Kocham stare HQ Romance, w białej okładce. To z początku lat 90 to moje ulubione. Polecam Sally Wentworth Echa przeszłości oraz Robyn Donald Nierozerwalne więzy :adore:
http://dlaschroniska.pl/ - pomóżcie zwierzaczkom!

Avatar użytkownika
 
Posty: 4500
Dołączył(a): 16 maja 2011, o 10:32
Lokalizacja: Lublin

Post przez maddalena » 30 maja 2012, o 10:04

Tak a'propos książki S. Wenthwort. Szukałam jej nie wiem jak i ile a okazało się, ze mam ją w swojej bibliotece, co prawda nie jest zbyt widoczna ale to i tak nie zmienia faktu, że nie wiem co mam :zalamka:
Oto miłość. Dwoje ludzi spotyka się przypadkiem, a okazuje się, że czekali na siebie całe życie. O'Cangaceiro

Avatar użytkownika
 
Posty: 21223
Dołączył(a): 17 grudnia 2010, o 11:15

Post przez Agrest » 14 lipca 2012, o 21:55

http://wiadomosci.gazeta.pl/wiadomosci/ ... trojmiasto

No taka okazja do haeśżeta, na naszej ziemi.
"I read a story to-night. It ended unhappily. I was wretched until I had invented a happy ending for it. I shall always end my stories happily. I don't care whether it's 'true to life' or not. It's true to life as it should be and that's a better truth than the other."

Emily Byrd Starr

Avatar użytkownika
 
Posty: 21173
Dołączył(a): 17 grudnia 2010, o 11:14
Lokalizacja: z Doliny Muminków
Ulubiona autorka/autor: chyba jednak Krentz/Quick/Castle...

Post przez Jadzia » 14 lipca 2012, o 22:46

No i znalazłaś mi idealnego bohatera dla gmosiowego tajkuna :evillaugh: :evillaugh: :evillaugh:
Chociaż nie wiem, czy takim szejkiem byłaby zadowolona :P
Czytam romanse - mój blog z recenzjami. Recenzjami romansów, oczywiście.

Smoki były idealnym środkiem antykoncepcyjnym, ponieważ raz skonsumowana dziewica już nigdy nie była płodna.

ObrazekObrazek
by Agrest

Avatar użytkownika
 
Posty: 8026
Dołączył(a): 17 grudnia 2010, o 11:14
Lokalizacja: doncaster

Post przez gmosia » 15 lipca 2012, o 00:23

gmosia szejków nie uznaje :bezradny:
już nawet w ha-eś-żetach :P
Obrazek Obrazek

Poprzednia stronaNastępna strona

Powrót do Romans + ...

Kto przegląda forum

Użytkownicy przeglądający ten dział: Brak zidentyfikowanych użytkowników i 0 gości