"His at Night" - Thomas Sherry
Kolejna książka z serii inna inność. Nie dałam rady przeczytać jej na raz. Zaczęłam, w połowie odłożyłam, by zerknąć do fragmentów czegoś innego, wróciłam następnego dnia. Wrażenia z pierwszej połowy były różne. Raz się śmiałam, za chwilę złościłam, by po chwili wpaść w zachwyt. Musiałam sobie zrobić przerwę po takim koktajlu, bo bałam się czytać dalej. Gdzieś po 48% treści wszystko zaczęło nabierać sensu, a ja, choć miałam iść wcześniej spać, nie mogłam się oderwać. Wewnętrzny przymus dokończenia tej historii był silniejszy niż poczucie rozsądku.
Moim zdaniem blurb po raz kolejny trochę naciąga z jednej strony, by z drugiej uciąć. Ma się wrażenie, że opowieść zawiera więcej książkowej namiętności. I tu się można pomylić. To było takie trochę zmrożone, by nieco odtajać, po czym znowu zamarznąć. Osmalonych stron nie widziałam, choćbym nie wiem jak szukała.
O czym to? Istotne pytanie.
Bohaterka pragnie za wszelką cenę opuścić dom swego wuja. Człowieka okrutnego, ukrywającego swoje prawdziwe ja. Nie widzimy tutaj znęcania się fizycznego, choć zdecydowanie można to podejrzewać w przypadku jego żony, a w końcu, gdy maska na moment opada, także wobec bratanicy. Czy przemoc psychiczna nie bolesna jest równie przerażająca? Ciągłe życie w niepewności i strachu. Jak kiedyś usłyszałam: "Sama obawa może być równie bolesna, jak prawdziwe rany". Bohater jest tajnym agentem rządowym, który udaje nieszkodliwego idiotę. Sam również ukrywa niejedną tajemnicę. Staranne działania zdeterminowanej dziewczyny, prowadzą tych dwoje do ołtarza. O ile ona dosyć szybko ujawnia prawdę, on niemal do końca obstaje przy swoim. Zaufanie? Niespecjalnie. Sytuacja nie jest łatwa, a ma okazję skomplikować się jeszcze bardziej.
Wracając do czytania, byłam nastawiona na kolejne skoki ciśnienia i zastanawiania się nad poczytalnością bohaterów, a może nawet i moją własną. Jak miło jest się pomylić. Im dalej w las, tym jaśniej. Odkładając tę książkę, byłam zdecydowanie zadowolona, a w pewnych momentach zachwycona. Stwierdzam, że autorka chyba naprawdę myśli o tym, o czym pisze. Wycinanie z szablonu to to nie jest.
Ten tytuł jest inny, zarówno od pozostałych romansów, jak i poprzedniej czytanej przeze mnie książki Thomas. Czy przez to lepszy? Nie wiem. Na pewno stanowi zupełnie inne doświadczenie. Wielka szkoda, że u nas raczej nie zapowiada się na jej wydanie, przynajmniej na razie. Taki jakby nowy wymiar romansidła, jak dla mnie.