Pierwsze
Nauczyciel prezentuje dzieciom obrazki zwierząt i pyta,
jak zwierzęta się nazywają.
- To jest kot - mówi Małgosia.
- Bardzo dobrze. A to?
- To jest piesek - odpowiada Krzyś.
- Świetnie. A to? - pyta nauczyciel Jasia, prezentując zdjęcie niedźwiedzia.
Jasio milczy. Nauczyciel postanawia zażartować:
- Być może mamusia tak czasem nazywa tatusia.
- Nienasycony buhaj?
Starszy gość na emeryturze miał problemy ze słuchem. W końcu trafił na lekarza, który bardzo mu pomógł. Miesiąc później facet wraca do lekarza na kontrolę. Lekarz mówi:
- Pański słuch jest w znakomitej formie. Pańska rodzina musi być bardzo zadowolona, że znowu pan słyszy.
Facet na to:
- Och, jeszcze im nie powiedziałem. Po prostu siedzę i słucham rozmów. Już trzy razy zmieniałem mój testament!
Bardzo bogaty prawnik jest zaproszony na bankiet przez Czerwony Krzyż. Człowiek z Czerwonego Krzyża robi wyrzuty, że prawnik zarobił ponad milion w ostatnim roku, a nie ofiarował nawet grosza na cel społeczny.
- Przede wszystkim - mówi prawnik - moja matka jest chora i umierająca w szpitalu, a nie pokrywa tego ubezpieczenie. Po drugie, mam 5 dzieci z trzech małżeństw. Po trzecie, mąż mojej siostry nagle zmarł i ona nie ma na jedzenie dla swoich 4 dzieci...
- Bardzo mi przykro - powiedział facet z Czerwonego Krzyża - Głupio mi, że prosiłem pana o pieniądze.
Prawnik na to:
- Taa, nie daję im żadnej kasy, więc dlaczego miałbym wam dawać?
A to cham...
Matka Zhai Yonglinga była bardzo pobożna i cały dzień recytowała pisma buddyjskie. Któregoś dnia Yongling wpadł na pewien pomysł. Kiedy matka zawzięcie się modliła, zawołał ją. Matka przerwała modlitwę i odkrzyknęła:
- Czego chcesz?
Ale Yongling nie odpowiedział, tylko ciągle wołał jej imię. W końcu matka nie wytrzymała:
- Przestań mnie tak ciągle wołać! Po co to robisz?!
- Widzisz, mamo, zawołałem cię zaledwie parę razy i jak się zirytowałaś. A co dopiero musi czuć Budda, skoro bez przerwy wzywasz jego imię!