Niewątpliwie jedna z ważniejszych części cyklu. Dla mnie dużym plusem było to, jak Eve wykazała się dojrzałością. Dotąd myślałam, że spotkanie z tą konkretną osobą nie obędzie się bez nadmiaru emocji. A tu całkiem wyważone to wszystko było
No szkoda, ale właściwie było to zaskakujące A z tą dojrzałością chodziło mi o to, że Roberts łatwo mogła popaść w histeryczny ton, znowu utopić Eve w zalewie łez i depresji. I nie byłoby to zgodne z tym, jak ta postać wyewoluowała. Po tej części chyba najbardziej widać, że Eve przejęła kontrolę nad tą częścią życia, nad którą dotąd właściwie nie panowała.
Kończę Kwiat nieśmiertelności i jestem zachwycona. Jak w pierwszej części bardzo szybko wiedziałam kto jest winny, tak teraz nadal nie wiem. A jestem już na tym jak wycofali zarzuty wobec Mavis. W ogóle ekipa stylistów jest boska. Summerset ma ludzkie uczucia, co mnie zaskoczyło i w końcu przekonuję się do Roarke'a. Tak, jakoś mi nie grał. Mimo że fajny i wpływowy to jakoś było go za mało żeby dobrze poznać. Nareszcie zaczyna się wyłaniać osobowość. Mam nadzieję, że to nie jest część w której słodkiej parki jest najwięcej bo będę wyć Lubię sceny z nimi coraz bardziej. I zdecydowanie nie tylko łóżkowe
'Never flinch. Never fear. And never, ever forget'.
Właśnie skończyłam. W życiu bym nie podejrzewała faktycznego sprawcy. Wzbudzał sympatię. A styliści są super. Mam nadzieję że Mavis i jej fumfle jeszcze się choć trochę przewiną. Początek wieczoru panieńskiego też był dobry. W ogóle bardzo przyjemnie się tę część czytało.
Roarke zacznie pracować w policji czy jak? I mam nadzieję na jakiegoś adoratora dla Eve. Nie żeby skok w bok co to to nie ale żeby powkurzał Roarke'a. Fajne by to było...
'Never flinch. Never fear. And never, ever forget'.
Powiem ci tak: Mavis będzie się przewijać dalej. Ona, jej mąż stylista i ich córka Bella (scena Eve i Roarke'a w szkole rodzenia bezcenna ). Roarke będzie cywilnym konsultantem policji, będzie pomagał w śledztwach, głównie pracując z wydziałem przestępstw elektronicznych. Adorator Eve? Owszem. Lekko nakreślony w początkowych tomach, a później Roarke da mu w dziób i będzie spokój. Za to w jednej częsci pojawia się była Roarke'a - wtedy Eve szaleje
“Man. God. Roarke. An interesting and flattering lineup.” “Safe men are for marrying. Dangerous men are for pleasure.”
Ale mnie teraz zaintrygowałaś Cieszę się że Mavis i Leonardo będą bo ich bardzo polubiłam. Scena w szkole rodzenia? O rety to pewnie jakoś daleko w tomach, a jestem już ciekawa. Też byłoby fajnie gdyby Roberts zaplanowała potomstwo dla Eve i Roarke'a. To by była jazda.
Mówisz, że już był wspomniany ten adorator? Jak na razie kleił się do Eve tylko Casto ale wiemy co się stało. Jak ja lubię sceny zazdrości
'Never flinch. Never fear. And never, ever forget'.
Nora napisała, że gdy Eve zajdzie w ciążę będzie to koniec serii, więc mam nadzieję, że nie tak szybko. Nie powiem ci, kto był adoratorem, może już wyłapałaś (albo nastąpi to niedługo - kurczę, nie pamiętam, w którym to tomie się pobili ... 11! W jedenastym tomie. Uff.) Dobra, to był ktoś więcej niż adorator.
A tu masz przedsmak (czytaj na własną odpowiedzialność) - szkoła rodzenia, Zrodzone ze śmierci, tom 23.
Spoiler:
Przyjaźń ma swoje prawa. Przyjaciel może się od nas domagać, i to w najmniej odpowiedniej chwili, tego, co kłopotliwe, co nas irytuje, a nawet wywołuje w nas panikę. Zdaniem Eve Dallas najgorszą, ale to absolutnie najgorszą rzeczą, do jakiej została zmuszona w imię przyjaźni, było spędzanie całego wieczoru na zajęciach szkoły rodzenia. To, co się tam działo - widoki, odgłosy, oddziaływanie na wszystkie zmysły - mroziło krew w żyłach. Była policjantką z jedenastoletnią praktyką w wydziale zabójstw, chroniła i broniła mieszkańców Nowego Jorku przed nieznającymi litości przestępcami. Prawie wszystko już widziała, poznała, zbadała i słyszała. A ponieważ ludzie zawsze znajdowali nowe, bardziej pomysłowe i okrutne sposoby zabijania bliźnich, wiedziała, jakie męczarnie można zadawać innemu człowiekowi. Ale krwawe i brutalne morderstwo to nic w porównaniu z urodzeniem dziecka. Zrozumienie, jak wszystkie te kobiety z ogromnymi brzuchami, z figurami zdeformowanymi przez rosnące w nich nowe życie, mogły być takie radosne, takie cholernie spokojne w obliczu tego, co się działo - i co jeszcze się stanie - przekraczało możliwości umysłu porucznik Dallas. A niegdyś filigranowa Mavis Freestone, jej najlepsza przyjaciółka, której niemal nie było widać zza sterczącego brzucha, rozpromieniała się jak kretynka, kiedy na ścienny ekran rzucano obrazy przedstawiające przyjście na świat dziecka. I nie była odosobniona. Inne kobiety też miały równie rozanielone miny. Może podczas ciąży pewne sygnały nie docierają do mózgu? Eve natomiast odczuwała mdłości. A kiedy spojrzała na Roarke'a, grymas na jego twarzy mrocznego anioła powiedział jej, że nie ona jedna. Musiała przyznać, że to jeden z plusów posiadania męża. Można go było zadręczać własnymi koszmarami i wszędzie ze sobą ciągnąć. Eve starała się nie przyglądać zbyt uważnie pokazywanym slajdom. Wolała oglądać miejsca przestępstw - trupy, okaleczonych ludzi, urwane kończyny - niż krocze rodzącej kobiety i ukazującą się główkę noworodka. Roarke miał w swojej kolekcji filmów wideo horrory, które były mniej makabryczne od tego, czym ich tutaj raczono. Zobaczyła, że Mavis szepcze coś na ucho do Leonarda, ojca mającego się urodzić dziecka, ale wolała nie wiedzieć, co takiego mówiła. Dobry Boże, kiedy to się skończy?
“Man. God. Roarke. An interesting and flattering lineup.” “Safe men are for marrying. Dangerous men are for pleasure.”
przeczytam jak będę bliżej wspomnianego tomu na razie nie chcę się jeszcze bardziej kusić, bo i tak mnie ciągnie do Robb a z drugiej strony już Laurens mnie pochłonęła. Nie nie mów, kto jest adoratorem. Wygląda że całkiem niedługo się dowiem. Ale jakbyś mogła powiedzieć czy tak ją będzie adorował mocniej tylko przez jeden tom? Czy dłużej będzie Roarke'a wkurzał? Ktoś więcej... Kurczę, najchętniej rzuciłabym wszystko i złapała się od razu za tom 11 ale przede mną dopiero czwarty...
'Never flinch. Never fear. And never, ever forget'.
No nie zdobył sobie mojej sympatii szturmem, jak niektórzy dżentelmeni Roberts. Za to Eve bardzo lubię Roarke musi sobie zapracować na tę sympatię. Mam wrażenie że on myśli że Eve mu się należy, że jakby może ją sobie kupić. Mimo że to obsypywanie jej prezentami jest całkiem naturalne, jest pomocny, to jednak mam wrażenie że brakuje jakiejś iskry. Okej seks mają fajny. Ale poza seksem i noszeniem jej na rękach, za wiele ze sobą nie bywają. Przynajmniej w tych częściach co czytałam Dopiero w ostatniej (Kwiat nieśmiertelności) zaczynam dostrzegać że poza zwierzęcym pragnieniem posiadania on ją faktycznie może kochać.
Ale jestem dopiero na starcie, więc pewnie zacznę go lubić coraz bardziej i bardziej więc poczekajcie z ukamienowaniem
'Never flinch. Never fear. And never, ever forget'.
wiesz co, u mnie też wpływ mogło mieć to, że naczytałam się że on taki jest wspaniały. Tu dziewczyny też wzdychały do niego, więc wyrobiłam sobie zdanie że to tak świetny gość że od pierwszego momentu można się zakochać. I miałam za wysokie oczekiwania na początku.
'Never flinch. Never fear. And never, ever forget'.
Dobra - wczoraj wieczorem przeczytałam pierwsze 10 stron Dotyku śmierci. Na razie ma przerwe żeby wyjśc z szoku. Ja cały czas byłam przekonana, że to się dzieje współcześnie, a nie w przyszłości jak zwykle nieuświadomiona jestem
Almani, ale to jest taka bardzo bliska przyszłość. Życie jako takie się nie zmieniło, śmierć również. Tylko trochę nowych gadżetów przybyło. I kto inny jest najbogatszym człowiekiem świata