Ja słucham strasznie wielu gatunków muzyki dlatego mam to tak trochę podzielone. Jeśli ogarnie mnie deprecha i stan całkowitego przekonania, '
to słucham bardzo dużo spokojnej, wręcz smutnej muzyki (jak to zawsze sobie mówie, żeby się jeszcze bardziej zdołować
) żeby to wszystko sobie wyryczeć i zeby już ta cała deprecha mnie zostawiła.
Jak mnie rozpiera humor i siły witalne to słucham szybkich kawałków, rocka, popu, tego co jest na topie, coś co pomaga mi sie jeszcze bardziej wyszaleć.
Jedyne czego nie robie, to nigdy nie mieszam tego ze sobą. Teraz np. mam taki okres, że jestem strasznie nakręcona na klasyk i tak jak kocham nad życie RHCP, to teraz za nic sobie nie włącze ich płytki, bo po prostu nie czuje takiego nastroju, potrzeby żeby słuchać takiej muzyki. Za to rozwodzę się nad Dworzakiem
Ale zbliżaja się wakacje, więc pewnie nie długo słońce już uderzy mi do głowy
Pozdrawiam