The Promise: dla mnie najlepsza z ostatnich paru tytułów, mogę przehandlować za Huxstable'ów i prolog do serii Mistress.
Sama seria - o grupie weteranów tak czy inaczej pokiereszowanych przez wojny napoleońskie, towarzystwo mieszane
- ma potencjał.
W ogóle widać, że temat weteranów staje się coraz bardziej na czasie, gdzie się człowiek nie obejrzy...
Jak się nazywało to coś polskiego współczesnego swoją drogą z wątkiem "po-irackim" albo "po-afgańskim"?
Coraz bardziej zastanawia mnie problem czy słusznie ruguje się dramatozę z romansu historycznego (Eloisa, Quinn, Balogh...) - mimo wszystko sprzedaż bohaterek żyjących w cieplarnianych warunkach rodzinnych na miarę zachodnią XXI wieku nie sprawdza się...
Tu mamy niby dramatozę w tle (śmierć męża bohaterki... hm, a raczej małżeństwo) ale znów jak na osobę w czwartej w sumie dekadzie życia to... w mordeczkę, nuda. Co ona robiła przez ostatnie parę lat? Przepraszała, że żyje?
Udał się w sumie bohater, chociaż bez rewelacji olbrzymiej... Akurat porównanie miałam z nie-arystokratycznym bohaterem u Courtney Milan i... tu w sumie wypadł lepiej, niekoniecznie ze względu na wymiar powieściowy (a nie opowiadanie). Ale wciąż ciut za mało. Brak mi rozedrgania wewnętrznego, z którego Balogh słynęła, bo w efekcie mamy rozpieszczone dzieciaki a nie bohaterów, pomimo życiorysu nader barwnego
Ale ogólnie: można czytać
w sumie jestem ciekawa dalszych części...