Sol - jak obiecałam moje traumatyczne przeżycia z
Prawie poślubionejBohater książe St.Jules wygrywa w karty dom - w ramach zemsty. W tym domu spotyka siostrę utracjusza - naszą bohaterkę. Ani ładna, ani szalona. Za to zapalona hodowczyni - spotyka ją brudną w szklarni. Kierowany
Honorem ! proponuje jej małżeństwo. Ona się zgadza i fiu do Londynu. Tam on jej dom i szklarnię zapewnia. I wszelkie wygody i pozycję- bo przecież on jest Księciem! Tam tymczasem kierowany
Honorem i zasadami! odwiedza kochankę- mężatkę seksowną blondinę. Ona dla niego ciuszki, makijaż - on jednak zgodnie z Zasadami pogada i wychodzi. Bo ma Zasady! Pod domem spotyka męża kochanki - miły pan, z którym o dzieciach pogada, wymieni uprzejmości o małżonce/kochance. Chadzają z żoną na przyjęcia- tam są świadkami romansu regenta i traktowania pogardliwie przez tzw. śmietankę jego żony Charlotty. Generalnie to IMHO większa część książki mówi o traktowaniu kochanek. Kłócą się o to - ona jej broni, że to żona, że nawet brzydka i poślubiona dla interesów zasługuje na szacunek. On mówi, że tak to jest.
Generalnie to (uwielbiam to określenie Agrest) baloghowskie lodowce przy księciu to wulkany życia i uczuć. Na jednym z przyjęć on spaceruje z kochanką po ogrodzie, a naszą bohaterkę podrywa jakiś facet. Kochanka, jak na kobietę ustosunkowana poprzez romans z księciem, który dalej się z nia pokazuje, płaci jej rachunki, naszą bohaterkę przy księciu-mężu poucza ,co do zachowania. Bohaterkę trafia furia! (mnie by znacznie wcześniej trafiła)/. Po powrocie do domu daje upust kumulowanej złości: wywala mu, że jej nie szanuje, że widuje się go z tą blondiną, że płaci jej rachunki, a ona jest upokorzona. Wtedy on jej tłumaczy, że nie zdradza (
), ale chroni przez
Honor! i Zasady! kochankę przed wyśmianiem. Ona mu wybacza, bo on taki
Honorowy! . Do tego zdarza się incydent z porzuconą właśnie przez Regenta kochanką, której przed tym wydarzeniem do stóp się arystokracja kładła, a teraz upokorzyła, wyśmiała. Nasza Księżna docenia Szlachetne ( o matko
) zachowanie męża. Potem się okazuje, że on ma traumę, bo jego siostra zginęła podczas rewolucji we Francji, a jej brat jest podejrzany, że sie do tego przyczynił. Oczywiście w oczach naszej Bohaterki to tłumaczy postawę bardziej sztywną niż kij, IMHO brak okazywania uczuć żonie (naprawdę więcej uwagi, jeśli tak to można nazwać poświęcał kochance). Ona zaczyna węszyć i odnajduje siostrę w więzieniu. Oczywiście on jest zły, że zona mu sie do rodzinnych spraw wtrąca. On tyle lat szuka, a tu małżonka francuskiego fryzjera podpytała i już ma trop. Jadą na ratunek do Francji, wyciągają zagłodzona i chorą siostrę z więzienia. Siostra umiera ale wolna i HEA.
Tzn, ja w HEA nie wierzę, jakieś jest, ale za jasny gwint nie jestem w stanie uwierzyć w uczucie Księcia St. Jules - po prostu mam wrażenie, że wykrzesał najsilniejsze uczucie bo to zona, ładna nawet, naturalna, nie pazerna i fałszywa jak zdradzająca męża kochanka [ rany, przecież chłopie z tobą zdradzała. Nie było wolnych aktorek, wdów - też urodziwych i może mniej zachłannych? gdzie te Zasady?]. Do tego żona wykazała się zrozumieniem, znalazła siostrę itd... itp.. No jakoś mnie nie przekonał. I nawet na koniec był sztywny i drętwy.