Teraz jest 23 listopada 2024, o 12:39

Irytuje nas...

...o wszystkim: co nas irytuje, a co zachęca do lektury, co czytamy teraz, a co mamy w planach

2024: WŁAŚNIE CZYTAM...

Ulubieńcy roku!Ulubieńcy miesiąca!
Bonus: Nasze Liczniki Lektur w Kanonie Romansoholicznym!


Ostrzegamy! Kiepskie książki!Koszmar. Ale można przeczytaćWarto przeczytać?
Regulamin działu
Rozmowy o naszych aktualnych lekturach i książkowych inspiracjach.
Szerzej o gatunkach: dział ROMANS+ oraz dział 18+
Konkretniej o naszych listach czytelniczych: dział STATYSTYKI
Lektury wg pór roku i świąt: dział SEZON NA KSIĄŻKĘ
Avatar użytkownika
 
Posty: 6645
Dołączył(a): 27 grudnia 2010, o 18:13

Post przez Wiedźma Ple Ple » 1 lutego 2012, o 21:45

ano tak :] :]

Avatar użytkownika
 
Posty: 30763
Dołączył(a): 17 grudnia 2010, o 11:15
Lokalizacja: Kłyż
Ulubiona autorka/autor: Joanna Chmielewska/Ilona Andrews

Post przez ewa.p » 2 lutego 2012, o 13:24

mnie irytuje w romansach historycznych jak ktoś postrzega bohaterkę jako głupią siksę,mimo,że jest wykształcona i zajmuje się inwestycjami.A już komentarze w stylu"dziewczyna powinna umieć grać,śpiewać,namalować jakąś akwarelkę,a potem wyjść za mąż i zajmować się mężem i dziećmi a wykształcenie nie jest jej potrzebne,bo my,kobiety,jesteśmy na to za głupie" doprowadza mnie do szewskiej pasji
________________***________________

Gotowałam się w środku i musiałam sięgnąć po wszystkie rezerwy opanowania,by utrzymać nerwy na wodzy.Uda mi się.Po prostu muszę być obojętna.Zen.Żadnego walenia po twarzy.Walenie po twarzy nie jest zen.

Avatar użytkownika
 
Posty: 6862
Dołączył(a): 17 grudnia 2010, o 11:21

Post przez Alias » 2 lutego 2012, o 14:14

No mnie też, ale prawda jest tak że w tamtych czasach rola kobiety sprowadzała się właśnie głównie do tego... :bezradny:

Avatar użytkownika
 
Posty: 59464
Dołączył(a): 8 stycznia 2012, o 17:55
Ulubiona autorka/autor: Ilona Andrews

Post przez •Sol• » 2 lutego 2012, o 14:28

Ewo podpisuję się pod tym obiema rękami.
Takie bohaterki zasługują na podziw, że miały odwagę tę inteligencję ujawnić, a nie na traktowanie z góry. Ehh ci faceci z dawnych lat. Ale i tak uwielbiam historyki;)
'Never flinch. Never fear. And never, ever forget'.

'Nevernight' - Jay Kristoff

Avatar użytkownika
 
Posty: 3066
Dołączył(a): 17 grudnia 2010, o 11:14
Lokalizacja: Warszawa

Post przez Scholastyka » 2 lutego 2012, o 15:46

aku napisał(a):Swoją pierwszą traumatyczną noc dzieciństwa zawdzięczam kotu, a w zasadzie koloniom. Na koloniach nasłuchałam się o kotach przegryzających ruszającą się krtań. I u dalekich kuzynów był kot, który caleńką noc próbował mi wtulić się w szyję. Rozumiecie? Mało nie zeszłam na zawał. Rano kuzynostwo, zamiast zrozumieć mój koszmar, rzuciło, że akurat ten kot tak lubi spać. Ignoranci, nie znający się na subtelnościach morderczej psychiki kotów!

Skończyło się oczywiście strasznie. Mam cztery koty, to taki constans od lat.

bo koty to zue istoty są!. Taki jeden bury Maciek to mnie o zawał prawie przyprawił! Ogladałam sobie po północy horror z wilkołakiem, obejrzałam, wyłączyła tv i światło i poszłam do swojego pokoju. A tu słyszę za soba zgrzyt pazurów... :shock: Jak już wróciłam do życia, to sie okazało, że kiciuś pzaury se na progu szlifuje :evil:
Jeśli w powieściach nie będzie wygrywać sprawiedliwość, a miłość kończyc się szczęśliwie, to po co je czytać? Prawdziwe życie zbyt często daje w kość.

Avatar użytkownika
 
Posty: 6645
Dołączył(a): 27 grudnia 2010, o 18:13

Post przez Wiedźma Ple Ple » 2 lutego 2012, o 19:27

Alias napisał(a):No mnie też, ale prawda jest tak że w tamtych czasach rola kobiety sprowadzała się właśnie głównie do tego... :bezradny:

oj przestańcie tak generalizować :]

Avatar użytkownika
 
Posty: 28668
Dołączył(a): 17 grudnia 2010, o 11:14
Lokalizacja: i keep moving to be stable
Ulubiona autorka/autor: Shelly Laurenston, Anne Stuart

Post przez Fringilla » 2 lutego 2012, o 19:35

bo i dziś podobnie :hyhy:
znaczy: tak samo się generalizuje, tak samo hasła w obrocie, a w praktyce... :hyhy:
w sumie też ciężko ;)
Problem w tym, że mamy zły zwyczaj, kultywowany przez pedantów i snobów intelektualnych, utożsamiania szczęścia z głupotą. Według nas tylko cierpienie przenosi w sferę doznań intelektualnych, tylko zło jest interesujące
— Ursula K. Le Guin

Avatar użytkownika
 
Posty: 6645
Dołączył(a): 27 grudnia 2010, o 18:13

Post przez Wiedźma Ple Ple » 2 lutego 2012, o 19:39

otóż i właśnie ... im więcej czytam pamiętnikarstwa wszelakiego, nawet z epoki wiktoriańskiej to na jedno wychodzi- na ile facet pozwolił na tyle kobieta samodzielną bywała a bywało naprawdę różnie, jak i teraz ...


zważywszy, że większość z nas do pracy nie chodzi z miłości li tylko do zajęcia etatowego :]

ps. usłyszałam ostatnio od koleżanki, ze jej mąż na kurs zagranicę nie puści ... :]
druga, która ze mną była pojechała tylko dlatego, ze była z nią starsza koleżanka z pracy :wink:
nie wspomnę ile słyszy "ty to lepiej za kółko nie wsiadaj" :]

Avatar użytkownika
 
Posty: 28668
Dołączył(a): 17 grudnia 2010, o 11:14
Lokalizacja: i keep moving to be stable
Ulubiona autorka/autor: Shelly Laurenston, Anne Stuart

Post przez Fringilla » 2 lutego 2012, o 21:07

"z mężem muszę porozmawiać czy się zgodzi, czy pójść stawy leczyć, bo jak pójdę, to nie będę mogła przez rok w ciążę zajść".
Problem w tym, że mamy zły zwyczaj, kultywowany przez pedantów i snobów intelektualnych, utożsamiania szczęścia z głupotą. Według nas tylko cierpienie przenosi w sferę doznań intelektualnych, tylko zło jest interesujące
— Ursula K. Le Guin

Avatar użytkownika
 
Posty: 8026
Dołączył(a): 17 grudnia 2010, o 11:14
Lokalizacja: doncaster

Post przez gmosia » 2 lutego 2012, o 21:48

:hahaha: :hahaha: :hahaha: :hahaha:
Obrazek Obrazek

Avatar użytkownika
 
Posty: 1404
Dołączył(a): 17 grudnia 2010, o 11:16

Post przez Magadha » 2 lutego 2012, o 22:03

Denerwuje mnie, gdy w historykach podejmowana jest sprawa pracy małych dzieci.
Czytałam ostatnio Where Dreams Begin Lisy Kleypas i tam pochodzący z klasy robotniczej bogaty bohater, oświadcza swoim wspólnikom, że w jego fabrykach nie będą zatrudniane dzieci. Boż :mur: a może mi autorka powiedzieć z czego wypływało owo zatrudnianie dzieci. Przecież wyłączając odosobnione przypadki wykorzystywania sierot (co oczywiście też opisano w tej książce), większość dzieci była posyłana do pracy przez rodziców, którzy w ten sposób chcieli zarobić na utrzymanie, między innymi owych dzieci. Jak autorka sobie wyobraża opiekę nad takim dzieckiem, które nie chodzi do szkoły, a którego rodzice, dziadkowie (jeśli jeszcze żyją), starsze rodzeństwo - pracuje po 14 godzin dziennie? Czy nasz drogi, oburzony bohater mówi jednocześnie o tym, że zapewni opiekę całodzienną, że rodzice zatrudnieni w jego fabryce będą otrzymywać finansową rekompensatę jeśli nie będą zmuszać swoich dzieci do pracy? :roll:

Dlatego wolę już, jeśli w historykach w ogóle nie porusza się tych kwestii, albo są one potrzebne dla rozwoju akcji (a nie by nam pokazać, jaki to wspaniały jest bohater - tym bardziej, że jest to tylko idealizm, a nie przemyślana pomoc)
Obrazek
Myślę i czuję. Jestem weganką.

Każdy z nas jest jak antena radiowa. Człowiek może dostroić się do odbioru audycji z nieba, ale może też odbierać przekaz prosto z piekła. Tak przejawia się wolna wola każdego człowieka. [Bruno Groninig]
Nie mam czasu czytać forum Obrazek

Avatar użytkownika
 
Posty: 28668
Dołączył(a): 17 grudnia 2010, o 11:14
Lokalizacja: i keep moving to be stable
Ulubiona autorka/autor: Shelly Laurenston, Anne Stuart

Post przez Fringilla » 2 lutego 2012, o 22:09

gmosia napisał(a)::hahaha: :hahaha: :hahaha: :hahaha:

się nie śmiej, cytat z życia.

Magadha... a) ależ się sobą by zajęły bezproblemowo :hyhy: b) rekompensata... hm... że odbieranie prawa do pracy do łamanie praw...? eee... jakich praw? ;) c) co powinien zrobić wobec tego?
Problem w tym, że mamy zły zwyczaj, kultywowany przez pedantów i snobów intelektualnych, utożsamiania szczęścia z głupotą. Według nas tylko cierpienie przenosi w sferę doznań intelektualnych, tylko zło jest interesujące
— Ursula K. Le Guin

Avatar użytkownika
 
Posty: 1404
Dołączył(a): 17 grudnia 2010, o 11:16

Post przez Magadha » 2 lutego 2012, o 22:19

Fringilla napisał(a):Magadha... a) ależ się sobą by zajęły bezproblemowo :hyhy: b) rekompensata... hm... że odbieranie prawa do pracy do łamanie praw...? eee... jakich praw? ;) c) co powinien zrobić wobec tego?

No właśnie, co powinien zrobić? Nie wiadomo, dlatego lepiej nie poruszać tego tematu, a ja nie będę się musiała denerwować :hahaha:
Obrazek
Myślę i czuję. Jestem weganką.

Każdy z nas jest jak antena radiowa. Człowiek może dostroić się do odbioru audycji z nieba, ale może też odbierać przekaz prosto z piekła. Tak przejawia się wolna wola każdego człowieka. [Bruno Groninig]
Nie mam czasu czytać forum Obrazek

Avatar użytkownika
 
Posty: 28668
Dołączył(a): 17 grudnia 2010, o 11:14
Lokalizacja: i keep moving to be stable
Ulubiona autorka/autor: Shelly Laurenston, Anne Stuart

Post przez Fringilla » 2 lutego 2012, o 22:24

oj tam nie wiadomo :hyhy: status quo? na tym sie kolejne fabuły buduje :P
Problem w tym, że mamy zły zwyczaj, kultywowany przez pedantów i snobów intelektualnych, utożsamiania szczęścia z głupotą. Według nas tylko cierpienie przenosi w sferę doznań intelektualnych, tylko zło jest interesujące
— Ursula K. Le Guin

Avatar użytkownika
 
Posty: 6645
Dołączył(a): 27 grudnia 2010, o 18:13

Post przez Wiedźma Ple Ple » 2 lutego 2012, o 22:45

Magadha napisał(a):Denerwuje mnie, gdy w historykach podejmowana jest sprawa pracy małych dzieci.
Czytałam ostatnio Where Dreams Begin Lisy Kleypas i tam pochodzący z klasy robotniczej bogaty bohater, oświadcza swoim wspólnikom, że w jego fabrykach nie będą zatrudniane dzieci. Boż :mur: a może mi autorka powiedzieć z czego wypływało owo zatrudnianie dzieci. Przecież wyłączając odosobnione przypadki wykorzystywania sierot (co oczywiście też opisano w tej książce), większość dzieci była posyłana do pracy przez rodziców, którzy w ten sposób chcieli zarobić na utrzymanie, między innymi owych dzieci. Jak autorka sobie wyobraża opiekę nad takim dzieckiem, które nie chodzi do szkoły, a którego rodzice, dziadkowie (jeśli jeszcze żyją), starsze rodzeństwo - pracuje po 14 godzin dziennie? Czy nasz drogi, oburzony bohater mówi jednocześnie o tym, że zapewni opiekę całodzienną, że rodzice zatrudnieni w jego fabryce będą otrzymywać finansową rekompensatę jeśli nie będą zmuszać swoich dzieci do pracy? :roll:

Dlatego wolę już, jeśli w historykach w ogóle nie porusza się tych kwestii, albo są one potrzebne dla rozwoju akcji (a nie by nam pokazać, jaki to wspaniały jest bohater - tym bardziej, że jest to tylko idealizm, a nie przemyślana pomoc)

a Gaskell? :]

Avatar użytkownika
 
Posty: 28668
Dołączył(a): 17 grudnia 2010, o 11:14
Lokalizacja: i keep moving to be stable
Ulubiona autorka/autor: Shelly Laurenston, Anne Stuart

Post przez Fringilla » 2 lutego 2012, o 22:52

a Balogh? :hyhy:
kurcze, realistycznie "nie zawsze krucjata" :hyhy:
Problem w tym, że mamy zły zwyczaj, kultywowany przez pedantów i snobów intelektualnych, utożsamiania szczęścia z głupotą. Według nas tylko cierpienie przenosi w sferę doznań intelektualnych, tylko zło jest interesujące
— Ursula K. Le Guin

Avatar użytkownika
 
Posty: 6645
Dołączył(a): 27 grudnia 2010, o 18:13

Post przez Wiedźma Ple Ple » 2 lutego 2012, o 23:11

a Łukasiewicz? :]

Avatar użytkownika
 
Posty: 1404
Dołączył(a): 17 grudnia 2010, o 11:16

Post przez Magadha » 3 lutego 2012, o 08:40

Wiedźma Ple Ple napisał(a):a Gaskell? :]

Nie no, Gaskell to co innego, ale ona pisała w tamtych czasach, jeśli oczywiście masz na myśli N&S. Tak właściwie muszę to jeszcze raz przeczytać. :adore:

Balogh może sobie na więcej pozwolić, bo jestem w stosunku do niej mniej krytyczna. BDW w której z jej książek jest coś takiego?

Wiedźma Ple Ple napisał(a):a Łukasiewicz? :]

To ma być żart? :mysli:
Obrazek
Myślę i czuję. Jestem weganką.

Każdy z nas jest jak antena radiowa. Człowiek może dostroić się do odbioru audycji z nieba, ale może też odbierać przekaz prosto z piekła. Tak przejawia się wolna wola każdego człowieka. [Bruno Groninig]
Nie mam czasu czytać forum Obrazek

Avatar użytkownika
 
Posty: 21223
Dołączył(a): 17 grudnia 2010, o 11:15

Post przez Agrest » 3 lutego 2012, o 12:27

Balogh może sobie na więcej pozwolić, bo jestem w stosunku do niej mniej krytyczna. BDW w której z jej książek jest coś takiego?


W Longing? Tam kwestia robotnicza jest ściśle związana z romansem, bo u Kleypas to chyba tak przy okazji, o ile pamiętam.
"I read a story to-night. It ended unhappily. I was wretched until I had invented a happy ending for it. I shall always end my stories happily. I don't care whether it's 'true to life' or not. It's true to life as it should be and that's a better truth than the other."

Emily Byrd Starr

Avatar użytkownika
 
Posty: 1404
Dołączył(a): 17 grudnia 2010, o 11:16

Post przez Magadha » 3 lutego 2012, o 12:51

Agrest napisał(a):
Balogh może sobie na więcej pozwolić, bo jestem w stosunku do niej mniej krytyczna. BDW w której z jej książek jest coś takiego?


W Longing? Tam kwestia robotnicza jest ściśle związana z romansem, bo u Kleypas to chyba tak przy okazji, o ile pamiętam.


Będę musiała sobie przypomnieć Longing, pamiętam jednak, że było to środowisko wiejskie, a to inna bajka.
Obrazek
Myślę i czuję. Jestem weganką.

Każdy z nas jest jak antena radiowa. Człowiek może dostroić się do odbioru audycji z nieba, ale może też odbierać przekaz prosto z piekła. Tak przejawia się wolna wola każdego człowieka. [Bruno Groninig]
Nie mam czasu czytać forum Obrazek

Avatar użytkownika
 
Posty: 21223
Dołączył(a): 17 grudnia 2010, o 11:15

Post przez Agrest » 3 lutego 2012, o 13:51

Chyba nie do końca inna, to nie był Liverpool, ale też nie wieś, określone jest to jako a sizable town. To był okres intensywnej industrializacji południowej Walii.

Mamy też cytat:

"At what minimum age are they employed?" Alex asked.
"They are not supposed to be down there before the age of twelve," Barnes said
"But they sometimes are?"
"Sometimes one turns a blind eye out of kindness to their families," Barnes said. "Some of them need the extra income, my lord."



Co do Kleypas, cóż, na pewno jest to u niej przedstawione powierzchownie, natomiast po przejrzeniu tekstu powiem, że właściwie nie wiadomo, o niezatrudnianiu jakich dzieci mówił Zachary. Bo wcześniej Holly przeżywa, że widzi w fabryce trzy i czterolatki, a nie wiem czy troskę o takie małe dzieci można tak łatwo zbyć innymi argumentami, jednak po coś ludzie o taki zakaz walczyli. Na przykład w tym czy o dosłownie parę lat późniejszym czasie "dzieci" zatrudniane w świetle prawa o fabrykach tekstyliów to były osoby w wieku 9-13 lat, nie młodsze... A że niekoniecznie oznaczało to przestrzeganie... :bezradny: To jednak nie znaczy, że absolutnie nikt o tym nie myślał.
"I read a story to-night. It ended unhappily. I was wretched until I had invented a happy ending for it. I shall always end my stories happily. I don't care whether it's 'true to life' or not. It's true to life as it should be and that's a better truth than the other."

Emily Byrd Starr

Avatar użytkownika
 
Posty: 28668
Dołączył(a): 17 grudnia 2010, o 11:14
Lokalizacja: i keep moving to be stable
Ulubiona autorka/autor: Shelly Laurenston, Anne Stuart

Post przez Fringilla » 3 lutego 2012, o 14:12

to kwestia społecznego tabu - czasem zakaz dla pewnych działań i zachowań argumentuje się "nie bo nie".
Problem w tym, że mamy zły zwyczaj, kultywowany przez pedantów i snobów intelektualnych, utożsamiania szczęścia z głupotą. Według nas tylko cierpienie przenosi w sferę doznań intelektualnych, tylko zło jest interesujące
— Ursula K. Le Guin

Avatar użytkownika
 
Posty: 4500
Dołączył(a): 16 maja 2011, o 10:32
Lokalizacja: Lublin

Post przez maddalena » 6 lutego 2012, o 15:16

Wiedźma Ple Ple napisał(a):otóż i właśnie ... im więcej czytam pamiętnikarstwa wszelakiego, nawet z epoki wiktoriańskiej to na jedno wychodzi- na ile facet pozwolił na tyle kobieta samodzielną bywała a bywało naprawdę różnie, jak i teraz ...


zważywszy, że większość z nas do pracy nie chodzi z miłości li tylko do zajęcia etatowego :]

ps. usłyszałam ostatnio od koleżanki, ze jej mąż na kurs zagranicę nie puści ... :]
druga, która ze mną była pojechała tylko dlatego, ze była z nią starsza koleżanka z pracy :wink: :]


Masz rację Wiedźmo!
W dzisiejszych czsach również są takie przypadki, żeby nie wiem jak dużo i często mówili o równouprawnieniu!
Oto miłość. Dwoje ludzi spotyka się przypadkiem, a okazuje się, że czekali na siebie całe życie. O'Cangaceiro

Avatar użytkownika
 
Posty: 59464
Dołączył(a): 8 stycznia 2012, o 17:55
Ulubiona autorka/autor: Ilona Andrews

Post przez •Sol• » 6 lutego 2012, o 17:04

Pseudomłodzieżowa narracja pierwszoosobowa wkurza mnie strasznie. Zwłaszcza jeśli jest bez emocji. Niby pierwszoosobowa a mam wrażenie jakby to opowiadał ktoś kogo to w ogóle nie dotyczy. Anielski ogień jest tym cudnym dziełem. Szkoda mi rzucić książki ze względu że ją kupiłam...
'Never flinch. Never fear. And never, ever forget'.

'Nevernight' - Jay Kristoff

Avatar użytkownika
 
Posty: 10852
Dołączył(a): 18 października 2011, o 17:09
Ulubiona autorka/autor: Dżuli Stefa Dżulja MeryDżoł Gejlen Maja Kristin...

Post przez tajemna » 6 lutego 2012, o 19:00

Ja mam to samo wrażenie przy Cornick Nicoli i jej Niekończącej się przygodzie. Masakra.
"uderz w Garwood a Tajemna się odezwie"
Sol


"Cierpię na wrodzoną wadę dysfunkcji systemu motywacji."
Wilczyca Karolina Kaim

Poprzednia stronaNastępna strona

Powrót do Czytamy i rozmawiamy

Kto przegląda forum

Użytkownicy przeglądający ten dział: Brak zidentyfikowanych użytkowników i 3 gości