Romansowo to tam było tyle, co kot napłakał, i nie o chemię, lub jej brak, mi chodzi. Tylko wszystko po drodze jest ładnie, a na końcu ciut inaczej. Zobaczycie, będziecie widzieć. Ale, ale... Chodziło mi raczej o to, że to facet stwierdził, że się smutno skończyło
Casey i Sarah, powaga? Chyba aż taką romansoholiczką/obserwatorką nie jestem, by się doszukiwać tego typu interakcji. Jakby nie było, cała ta 'część romantyczna' mogłaby dla mnie nie istnieć, bo ja dla tego głupawego humoru oglądałam
Swoją drogą, ja nawet na komediach romantycznych zaczynam się wkurzać i zawsze sobie myślę:
"A zostaw ją/go, niech idzie w cholerę." Ewidentnie wszelkie filmy i seriale nie przekonują mnie w takiej wersji.