Teraz jest 21 listopada 2024, o 15:49

...i recenzje spoza forum

INFORMACJAJak dodać recenzję?POMOC
Avatar użytkownika
 
Posty: 6439
Dołączył(a): 17 grudnia 2010, o 11:14

...i recenzje spoza forum

Post przez Liberty » 2 czerwca 2008, o 00:49

Witam w RECENZJACH SPOZA FORUM Obrazek Jak nazwa sugeruje, jest to dział przeznaczony do zamieszczania zabawnych i mniej zabawnych opinii na temat romansów, wyszperanych w przepastnych głębinach internetu. Zapraszamy do surfowania, szukania, śledzenia i wklejania. Miłej zabawy Obrazek

Avatar użytkownika
 
Posty: 28665
Dołączył(a): 17 grudnia 2010, o 11:14
Lokalizacja: i keep moving to be stable
Ulubiona autorka/autor: Shelly Laurenston, Anne Stuart

Post przez Fringilla » 2 czerwca 2008, o 02:34

<span style="font-weight: bold">oto tekst anonimowego na razie autorstwa dostarczony przez PINKS [zdradź nam, proszę, skąd konkretnie ta perełka</span> Obrazek



<span style="font-style: italic"><span style="font-weight: bold">Virginia Henley

Pirat i Poganka</span></span>



UWAGA

PONIZSZY POST ZAWIERA SPOILERY (fragmenty i wydarzenia z ksiazki) TAKZE

OSOBOM, KTORE JESZCZE NIE CZYTALY TEGO TYTULY A MAJA ZAMIAR TO ZROBIC RADZE

NIE CZYTAC TEGO WATKU BO ZEPSUJA SOBIE PRZYJEMNOSC CZYTANIA!!!!



Wlasnie skonczylam czytac wyzej wspomniana ksiazke. Dosc dlugo sie do niej zabieralam bo zupelnie nie mialam do niej przekonia. I niestety, wcale sie mile nie rozczarowalam.

Ksiazka bylaby calkiem niezla gdyby nie glowna bohaterka. No tak irytujacej baby nie spotkalam dotad ani w ksiazce ani w zyciu.



Poczatek bardzo obiecujacy niestety z kazda strona tracilam sympatie dla

bohaterki. Ze slodkiej choc przebojowej dziewczyny, ktora dla milosci moglaby zawojowac caly swiat stala sie osoba bez zasad, zwykla pani lekkich obyczajów nie znajaca lojalnosci, hipokrytka, wiecznie pieniaca sie furiatka... Wrrr... Normalnie

brak slow.



No szlag mnie trafial jak przechodzila z lozka Ruorka do lozka Rory 'ego (wiem jak to sie nimi sprawa miala niemniej bohaterka nie wiedziala) i kazdemu mowila, ze go kocha najmocniej na swiecie i jest tym jedynym. Zmianialazdanie jak choragiewka na wietrze. Sama nie wiedziala z kim ma dziecko... choc chyba tak naprawde w d***e miala to dziecko skoro bedac w ciazy upijalasie dzinem i siedziala w centrum szalejacej zarazy tylko dlatego bo chcialazrobic na zlosc mezowi. Zreszta odnioslam wrazenie, ze wlazlaby do lozka

Krolowi gdyby sie dobrze przy niej zakrecil...



Tak strasznie potepiala dwor i panujaca tam rozwiazlosc a jak przyszlo co do czego to byla pierwsza do szlajania sie po jakichs zakazanych dzielnicach, by zobaczyc walki na noze i lazila wszedzie za tymi, ktorych tak okrutnie

potepiala... Hipokrytka pelna geba!!!



No i to jej pieniactwo doprowadzalo mnie do szalu. Nie przepadam jak

bohaterka jest przysłowiową szarą myszą ale chyba 100 razy bardziej drażnią mnie takie BUTNE bohaterki co się non stop jeżą i odszczekują a suma sumarum nie mają żadnych podstaw, by się tak zachowywać... jak wściekłe furiatki

oburzone na cały świat, że ktoś im wytknął błąd lub niewłaściwe zachowanie...

Ona sama prowokowala wszytkie klotnie a pozniej siedziala i uzalala sie nad soba tak to ja wszyscy zle traktuja i jacy sa dla niej niedobrzy!!! Przeciez zaden normalny facet, by nie wytrzumal z taka baba!!! Np. On ja lagodnie pyta dlaczego nie powiedziala mu o dziecku a Ona do niego z geba, ze nie bedzie jej mowil co ma robic, ze jest skur***nem, ze ma gleboko w d***e co On mysli i czuje itp, itd... I tak co strone... No wszytko opada... Ja rozumiem, że w książce musi iskrzyć... no ale zachowania naburmuszonej nastolatki (nie obrażając nastolatek) doprowadzają mnie do białej gorączki... szczególnie, że głowny bohater jest cudnyyy... A w tej ksiązce roi się od takich perełek...

Wiecie przez takie jakieś surrealityczne zachowania bohaterek to mi się

odechciewa czytac całej książki... i dochodze do wniosku, że chyba wolę szarą myszkę niż taką wojowniczkę Xenę, która momentami zachowuje się jak idiotka, którą mam ochotę potrząsnąc i wrzasnąć "obudz się babo, co Ty za pierdoływygadujesz..."



I jeszcze troche za duzo bylo scen milosnych w tej ksiazce... Tak srednio co kartke... Nie mam nic przeciwko scenom lozkowym ale co za duzo to niezdrowo.

Przecież książka w ktorej 1/2 zajmują opisy zmagań buduarowych to jakaś kpina. Poza tym niektore wolaly o pomste do nieba... Odnioslam wrażenie, ze autorka chciała być oryginala na sile... nie mam zastrzezen do fantazji w

seksie ale smarownaie odbytu jakms tam zelem zeby baki puszczene podczas seksu pachnialy fiolkami to przegiecie. :|



Gwoli wyjasnienia... nie chce zniechecac nikogo do przeczytania tej ksiazki

badz skrytykowac pisarke... chcialabym tylko pogadac o ksiazce i poznac wasze odczucia i poglady. Chetnie spojrze na ten tytul przez Wasz pryzmat.

i dokładam dla ostrzeżenia o "Niepokonanej" Bertrice Small sprzed paru miesięcy:



Otóż miałam to szczęście że pierwsza książka tej pani jaka wpadła mi w ręce to była Róża bez kolców, tytuł głupi nie przeczę ale zawartość świetna. Jest młoda piękna dziewczyna, przystojny i zakochany hrabia i jurny Henryk VIII. do tego intrygi dostojnika dworskiego i zawirowania na dworze, no i piękny happy end. Tak mnie zauroczyło ze pognałam na ebay zakupić część pierwszą pt. Blaze Wyndham, traktującą o mamie tejże bohaterki i jej równie dramatycznej miłości. Również się nie zawiodłam.

Potem zajrzałam do Miłosnej edukacji. Średniowiecze, a jak wiadomo wtedy żyli zbóje :Hyhy: wyprawy krzyżowe, niewola w haremie (no no! Zawstydzony ) dramatyczny powrót do męża żonatego już z inną ale co tam! Nadal się trzymało kupy i sprawiło mi nad podziw dużo uciechy

:Hyhy:

No a potem coś mnie omamiło żeby wziąć tę Niepokonaną na tapetę. I tutaj mam podejrzenia że pani Small ma taki jeden przepis na książkę- weź bogatego i przystojnego hrabiego, dołóż kilka miesięcy zawieruchy wojennej oraz wkomponuj w międzyczasie nieokreślonego Muzułmanina z prawem do posiadania kilku żon i voila! gotowe.

więc w Niepokonanej mamy Hrabiego który dziedziczy tytuł po swoim kuzynie, który ginie w głupim wypadku, żeni się ów hrabia z jedną z córek nieboszczyka, potem mamy wielką miłość, ciążę, w międzyczasie hrabia jedzie z tajną misją do Petersburga (zimno zimno) na jego miejsce podstawiony zostaje jego brat- tak nawiasem mówiąc niezbyt podobny ale co tam wszyscy się dają nabrać- włącznie z hrabiną Hyhy

na świat przychodzi dziecię, hrabina obczaja że to nie mąż, jedzie do Petersburga go poszukać, po drodze usiłuje ją zdybać wielki czy też niewielki książę ale jak to Rosjanin ma na nią chrapkę i z jakichś bliżej nieokreślonych przyczyn wysyła ją na farmę rozpłodową (sic!) na Krymie, pomysł rodem jak z III Rzeszy bo tam produkuje się prawdziwych Aryjczyków ale nie do panowania nad światem a na sprzedaż Arabom.

I tam nasza hrabina śpi już z 3 facetem (a dopiero dziewicą była) i rodzi temu rozpłodowcowi dziecko, potem ją porywają Tatarzy Rotfl ratuje ją jakiś muzułmanin szczęśliwie z haremem, hrabina sypia z czwartym facetem, dziecko umiera, a ona jakimś cudem wraca do Anglii, gdzie nieutulony w bólu mąż zdążył już z rozpaczy przelecieć połowę Londynu . tam hrabina się zastanawia czy będzie z mężem spała czy nie a mąż dochodzi do wniosku że on to chętnie, żeby nie wiem ilu było w międzyczasie. potem porywają jej głupią siostrę przez pomyłkę, gdyż hrabia rozeźlił niedoszłą narzeczoną co to sypiała z własnym wujem od 12-go roku życia. Uff i wreszcie wszyscy niepotrzebni nagle giną na jednej stronie książki i niedoszła narzeczona i rozpłodowiec co nie wiadomo jakim cudem tych Tatarów przeżył i nie wiadomo po co do Londynu przyjechał i zły książę wielki czy nie wielki i odnajduje sie głupia siostra i wreszcie następuje happy end i jak bym to miała w formie papierowej to wiem zaraz po zakończeniu lektury poszłoby na podpałkę do kominka :Zdegustowany:

Avatar użytkownika
 
Posty: 31458
Dołączył(a): 17 grudnia 2010, o 11:14

Post przez pinksss » 2 czerwca 2008, o 12:54

ta perełka występuje na forum Gazety -Wielbicielki Romansów Obrazek

Avatar użytkownika
 
Posty: 28665
Dołączył(a): 17 grudnia 2010, o 11:14
Lokalizacja: i keep moving to be stable
Ulubiona autorka/autor: Shelly Laurenston, Anne Stuart

Post przez Fringilla » 4 czerwca 2008, o 21:14

dzięki za info Obrazek poszukam autora Obrazek



a to kolejny okaz z twego, pinks, połowu Obrazek



<span style="font-weight: bold">Kat Martin - Diabelska wygrana</span>

Lubię Kat Martin i z niecierpliwością czekałam na ostatnią część trylogii

tymczasem ta książka tak mnie rozczarowała,że ledwie dobrnęłam do końca.A to za sprawą głównej bohaterki.Tak durnej baby dawno nie spotkałam w romansie.O ile do momentu ślubu wydaje się bardzo sympatyczna to potem odstawia takie szopki,że na miejscu głównego bohatera sprałabym ją na kwaśne jabłko.Nie chcę tu pisać w szczególach żeby nie psuć tym co nie czytali "przyjemności" więc powiem tylko,że bohaterka wydaje męża władzom,ufa ledwo co poznanemu facetowi do tego stopnia,że opowiada mu że jej mąż szpieguje przeciw krajowi tego faceta,natomiast do męża,którego rzekomo kocha traci zaufanie w jednej sekundzie (kilkakrotnie)bez żadnej głębszej refleksji typu "a może jest niewinny,a może musi tak postępować" przez co naraża go na kolejne niebezpieczeństwa.Do tego dochodzą te jej żałosne zabawy w szpiega-patriotkę,które niemal kosztują męża życie.To,że na końcu tego męża wyciąga z więzienia nie zmienia faktu,że jest to po prostu kretynka.

I na domiar złego wszyscy o wszystko obwiniają tego biednego faceta (włącznie z nim samym),a dziewucha nie słyszy jednego słowa prawdy na swój temat.A święta bohaterka stwierdza na koniec łaskawie,że to nie była TYLKO jego wina,podczas gdy w rzeczywistości to ona doprowadza w książce do wszystkich problemów.Totalną bezmyślnością,brakiem zaufania,wydawaniem osądów bez dania prawa do obrony.I do tego niemal cały czas się nad sobą użala zamiast zastanowić się nad własnym postępowaniem i nie powtarzać wciąż i wciąż tych samych błędów.

Avatar użytkownika
 
Posty: 45389
Dołączył(a): 17 grudnia 2010, o 11:14
Lokalizacja: Czytam, więc jestem.
Ulubiona autorka/autor: N.R./JD.Robb/Krentz/Quick/Castle/L.Kleypas/Ch.Dodd

Post przez Lilia ❀ » 4 czerwca 2008, o 21:19

zastrzelić tę babę Obrazek Obrazek Obrazek Obrazek Obrazek Obrazek

ja czytam coś podobnego, tylko odwrotna sytuacja. ona ratuje cały czas ich z opresji, a on o wszystko ją podejrzewa i nie daje wiary jej słowom Obrazek

Avatar użytkownika
 
Posty: 15209
Dołączył(a): 17 grudnia 2010, o 11:14

Post przez kasiek » 4 czerwca 2008, o 22:49

<span style="font-weight: bold">miejsce biblionetka.pl autor michotka

Patricia Thomas Światło w oddali, </span>

Patrycjo, zakręć kran, proszę!, autor: Michotka (00761), dodana: 26.06.2006



Czego nie robi się z nudów? Można na przykład przeczytać romans. Zobaczymy, czy warto...



I oto już maszyna drżąca jak niecierpliwy rumak porywa mnie na spotkanie urokliwej Samanty z wymarzoną pracą w leśnej głuszy. Oto lotnisko, na nim pierwsze starcie bohaterki z tajemniczym Lukiem, który okaże się jej szefem i zarazem mrocznym obiektem pożądania, z powodu którego wkrótce poleją się hektolitry łez, powieją wichry namiętności...



Ona. Wiotkie dziewczę, które wybrało zawód leśnika i marzy o samorealizacji. By jej dopomóc, zakochany w niej Jack zamienia w formularzu podania o pracę Samantę na Sama, co powoduje niechęć i ustawiczne ataki Luka, oskarżającego ją o chęć zrobienia kariery "po trupach". Wrażliwe dziewczę idzie zatem w zaparte, by udowodnić brutalowi, że jej intencje zawsze były nieskazitelne. Wszak w leśne ostępy zagnała ją miłość do matki natury, nic więcej!



On – seksowny zimny drań, któremu niestraszne wyzwania losu, choćby w postaci tak ponętnej, jak nowa asystentka. Jak trzeba, poprowadzi samolot, stanie oko w oko z niedźwiedziem, poskromi pożar lasu i erotyczne apetyty Samanty. Luk jak saper potrafi rozbroić gotową do "eksplozji" dziewczynę, jak rycerz uniesie ją w ramionach uśpioną po lampce wina tak skutecznie, że zdumiona obudzi się następnego ranka we własnej(!) pościeli, odszuka ją zagubioną w kniei. Jego mocarne ramiona tak skutecznie chronią przed czyhającym zewsząd zagrożeniem, potrafią tak czule tulić i tak brutalnie odepchnąć!



Oba portrety bohaterów, jak dowodzi powyższe, są skomplikowane jak konstrukcja trójkąta równobocznego i życiowo prawdopodobne, jak miliard w środę! Reakcje emocjonalne śmieszą nieadekwatnością do sytuacji, a mieszanka naiwności z trzeźwością, cynizmu z czułością, infantylizmu z dojrzałością to mikstura niestrawna do bólu trzewi!



Próby ożywienia niemrawej akcji obnażają niemoc autorki, są mdłe i banalne. Oto z leśnych ostępów wyłania się straszliwy niedźwiedź. Po co? Jedynie po to, by tors dzielnego Luka osłonił kruche istnienie naszego strwożonego dziewczątka! Oto pożar lasu, by w żarze pożogi jak stal hartowała się skrywana namiętność Sam i topniało jak lód zimne serce zimnego drania. Po diabła było palić las, skoro w istocie nic z tej historii nie wynika???



No i jeszcze ten język... Ileż w nim emocji! Ile naturalnej w swej prostocie grafomanii! Jakież porównania plastyczne, jakie epitety misternie dobrane! Ileż tu wykrzyknień, jak para wodna lotnych dialogów! Bo też przyznać obiektywnie trzeba, to proza mocno nasączona wodą. I żeby nieszczęsnego czytelnika dobić, wydawnictwo wypuszcza takiego oto krwistego byka:



"Samanto, koham cię – szepnął"[1].



Lojalnie ostrzegam przed tym i podobnymi utworkami!!! Nawet te 50 minut, jakie poświęciłam lekturze "Światła w oddali", warto spędzić inaczej. Ja w tej oddali żadnego światła nie widzę.







---

[1] Patricia Thomas, "Światło w oddali", przeł. Renata Kochan, Aramis 1992, s. 81.





dodaję jeszcze fragment ksiązki, który autorka recenzji umieściała w komentarzach

Wszystkim rozbawionym dedykuję fragm. z mojej ulubionej str. 81.



<span style="font-style: italic">"Zakręciło się jej w głowie, dreszcz przebiegł ciało, w uszach tętniła krew. Było to coś niepojętego i wspaniałego zarazem. Miała ochotę krzyczeć ze szczęścia.

Znów ją pocałował, tym razem pocałunek miał w sobie coś dziwnie twardego. Nagle wypuścił ją z objęć. Oszołomiona zatoczyła się i byłaby upadła, gdyby nie chwycił jej mocno za ramiona.

- A więc taka jesteś - wycedził odsuwając ją nieco od siebie, jakby chciał się jej lepiej przyjrzeć. Jego głos był zimny, wręcz pogardliwy. - Zrobisz wszystko, aby zdobyć to, co zamierzasz.

- Nie rozumiem - wyszeptała ledwie dosłyszalnie. Miejsce uniesienia zajęło w niej uczucie bezgranicznego rozczarowania.

- Nie udawaj, że nie wiesz, co mam na myśli - warknął. Znalazło się niewiniątko!"</span>

Avatar użytkownika
 
Posty: 31458
Dołączył(a): 17 grudnia 2010, o 11:14

Post przez pinksss » 4 czerwca 2008, o 22:53

myslałam że Prawdziwy Czytelnik ma tak bogate życie wewnętrzne że się nie nudzi? Obrazek

Avatar użytkownika
 
Posty: 15209
Dołączył(a): 17 grudnia 2010, o 11:14

Post przez kasiek » 4 czerwca 2008, o 23:13

dziewczyna ma chyba ubogie życie wewnętrzne, bo recenzji romansów ma dwie, za każdym razem zmieszła z błotem, w komentarzach pisze, że czytała tylko po to by napisać miażdżącą recenzję a mi się wydaje , że ona ma po prostu kompleks czyta romanse i sie tego wstydzi więc szydzi z tego typu literatury Obrazek

chociaż faktycznie na arcydzieła to ona nie trafiła



a z nudy robi się różne rzeczy ja czytałam Karola Maya, a potem się wciągnęłam i już było z wielkiej namiętności

Avatar użytkownika
 
Posty: 997
Dołączył(a): 17 grudnia 2010, o 11:14
Ulubiona autorka/autor: chase loretta

Post przez olly3 » 5 czerwca 2008, o 00:11

Ale styl ma świetny Obrazek

 
Posty: 5567
Dołączył(a): 17 grudnia 2010, o 11:14
Ulubiona autorka/autor: Marsha Canham

Post przez moni » 5 czerwca 2008, o 00:12

z tym się muszę zgodzić, aż chce się czytać (oczywiście nie ze względu na treść)

Avatar użytkownika
 
Posty: 15209
Dołączył(a): 17 grudnia 2010, o 11:14

Post przez kasiek » 5 czerwca 2008, o 00:18

i dlatego to tu wrzuciłam

Avatar użytkownika
 
Posty: 28665
Dołączył(a): 17 grudnia 2010, o 11:14
Lokalizacja: i keep moving to be stable
Ulubiona autorka/autor: Shelly Laurenston, Anne Stuart

Post przez Fringilla » 5 czerwca 2008, o 00:40

to bohater las podpalił? intrygujące...



a język i grafomaństwo? hm... ja bym chciała fragment oryginału uprzednio zobaczyć swoją drogą Obrazek

 
Posty: 5567
Dołączył(a): 17 grudnia 2010, o 11:14
Ulubiona autorka/autor: Marsha Canham

Post przez moni » 5 czerwca 2008, o 12:44

może jej chodziło o pomysł autorki z podpaleniem lasu...



To fakt, może być ciekawe mimo bury, którą ta książka dostała od PC (pseudoczytelniczki Obrazek)

Avatar użytkownika
 
Posty: 997
Dołączył(a): 17 grudnia 2010, o 11:14
Ulubiona autorka/autor: chase loretta

Post przez olly3 » 26 sierpnia 2008, o 20:10

Może niekoniecznie humorystyczna, ale rozbawiło mnie porównywanie Roberts z Gaimanem Obrazek



"„Magia i miłość”, tom 1 „Trylogii Kręgu” Nory Roberts, to opowieść o odwiecznej walce dobra i zła, w której główne role odgrywają wampiry, demony i czarodziejki. To sztampowa historyjka miłosna, wzbogacona o tanią i efekciarską fantastykę. To taka skonstruowana z prostych dźwięków, skoczna przyśpiewka dla biesiadników złaknionych nieskomplikowanych, romantycznych tekstów.



Jestem zdania, że autorzy książek nie powinni nazbyt mieszać ze sobą gatunków literackich. Oczywiście są nieliczne przypadki twórców, którym ta sztuka się udaje. Jednym z takich pisarzy jest dla mnie niewątpliwie Neil Gaiman, który w swych – odważę się użyć tego słowa – dziełach, zręcznie łączy fantastykę z obyczajem, komedią, sensacją, romansem, dramatem i horrorem (spójrzmy chociażby na genialny bestseller „Amerykańscy Bogowie” czy wizjonerską, komiksową serię „Sandman”). Trzeba być naprawdę dobrym, wręcz mistrzem w swych fachu, by taki zabieg zakończyć sukcesem.



Nora Roberts w swej książce „Magia i miłość” udowadnia, że daleko jej do poziomu chociażby wspomnianego Gaimana. Powinna pozostać przy swoim gatunku, czyli romansie, nie mieszając go nazbyt nachalnie z innymi (przede wszystkim z fantastyką).



Nie żebym był zagorzałym przeciwnikiem romansów. Wręcz przeciwnie. Uwielbiam, gdy jakiś burzliwy związek zostaje umiejętnie wpleciony w powieść fantastyczną czy nawet horror. Nie twierdzę też, że Nora Roberts nie jest profesjonalistką w pisaniu literatury adresowanej stricte do kobiet. Liczba wydanych jej książek, w tym wielu bestsellerów, oraz status jednej z najpopularniejszych pisarek romansów przemawiają same za siebie.



„Magia i miłość” opowiada o szóstce wybrańców, przygotowujących się do śmiertelnego boju z dowodzonymi przez bezlitosną Lilith wampirami. Pośród tego półtuzina śmiałków są między innymi dwaj bracia, którzy przed setkami lat zostali rozdzieleni właśnie przez Lilith. Cian został zmieniony w wampira, a Hoyt musi udać się do czasów współczesnych, by odnaleźć brata i stanąć u jego boku do walki z zastępami demonów. Oczywiście, najbanalniej w świecie, obaj zostają wybrani do wielkiego zadania (skopania tyłków zastępom wampirów z demoniczną Lilith na czele, rzecz jasna) przez krystalicznie czystą i nieprawdopodobnie dobrą boginię Morrigan.



Szóstka bohaterów (jakby ktoś miał wątpliwości: trzech przystojnych mężczyzn i trzy piękne kobiety) odnajduje schronienie w starej posiadłości w Irlandii, należącej do rodu Ciana i Hoyta. To tutaj rozgrywa się prawie cała akcja pierwszego tomu „Trylogii Kręgu”. Bohaterowie rozmawiają o wszystkim i o niczym, zakochują się w sobie, wytrwale ćwiczą, a w przerwach, tak dla rozrywki i urozmaicenia, zabijają nasyłane przez Lilith wampirze paskudztwa. Nie ma w tym nic nowego, rewelacyjnego, a tym bardziej dramatycznego. Trochę przypomina to motyw z kosmitami z „Dynastii”, mający wzbudzić grozę i niepokój, a wywołujący jedynie rozbawienie.



Podsumowując: Nora Roberts w „Magii i miłości” zaprezentowała się niczym tania pieśniarka biesiadna. Oczarowała publikę kilkoma wpadającymi w ucho dźwiękami, prostym, łatwo przyswajalnym tekstem i nieudolnymi cyrkowymi sztuczkami, które mniej wybrednych widzów mogą na moment zainteresować.



Takiej literaturze, mieszance wybuchowej, w której i tak góruje przeciętny romans, mówię zdecydowane "Nie!" Kolejne przygody szóstki bohaterów są mi zupełnie obojętne. Tak samo, jak inne pozycje z długiej listy książek tej autorki."



Autor: Mirosław Skrzydło, http://www.literatura.gildia.pl/tworcy/nora_roberts/krzyz_morrigan/recenzja

Avatar użytkownika
 
Posty: 6439
Dołączył(a): 17 grudnia 2010, o 11:14

Post przez Liberty » 26 sierpnia 2008, o 21:44

Mnie nie rozbawiło to porównanie. Raczej zdziwiło, bo to książki i autorzy z dwóch różnych bajek i dokonywanie porównań jest raczej nieuzasadnione. Poczytałam sobie inne recenzje na gildii do Roberts i rozbawiło mnie to, że w każdej pojawia się wytykanie autorki i jej książek przez nagminne stosowanie" tego typu książka", "ta autorka", albo należąca do "tych", a mimo to widać, że jednak książka się podobała. Tylko, że to romans i trzeba mu dokopać. A już powalił mnie na kolana ten fragment:



<span style="font-style: italic">Nie ma tutaj łzawych historii a 'la "ona kocha jego a on jej nie". Jest natomiast bezgranicznie zakochana w sobie para małżonków, demonstrujących to przy każdej okazji. Generalnie: tyle razy ile przyszło im uprawiać seks na kartach tej - bądź co bądź krótkiej - książki, mogłoby wpędzić w kompleksy pana de Sade.</span>



To fragment o "Czarnej ceremoni", czyli tomu, w którym własciwie nie ma seksu (w porównaniu z innymi tomami). a jak ktoś czytał de Sade`a to wie, ze jego nikt nie pobije. A więc, czy autor recenzji wiedział co pisze?

W przypływie dobroci mogłabym mu wybaczyć, bo parę zdań póżniej napisał:



<span style="font-style: italic">Zresztą, skoro już przy rozkoszach cielesnych jesteśmy, to warto pochwalić Roberts za to, że mimo nasycenia książki erotyzmem, nie sprowadziła go do postaci sztampowej. Za każdym razem jest ciekawie (dla czytelnika) a jako mężczyzna dodać mogę jedynie swój podziw do kobiecej zdolności opisywania "tych spraw" w równie delikatny a przy tym zmysłowy sposób.</span>



Czy recenzent ma fiksację na punkcie zaimków wskazujacych?

Avatar użytkownika
 
Posty: 45389
Dołączył(a): 17 grudnia 2010, o 11:14
Lokalizacja: Czytam, więc jestem.
Ulubiona autorka/autor: N.R./JD.Robb/Krentz/Quick/Castle/L.Kleypas/Ch.Dodd

Post przez Lilia ❀ » 26 sierpnia 2008, o 21:56

też swego czasu czytałam te recenzje dotyczące Kręgu - i się wściekłam. naprawdę sie zastanawiałam, czy facet przeczytał je, czy poznał fabułę z krótkich fragmentów i opisów innych? Obrazek czepia sie, jak ci na Biblionetce Obrazek

Avatar użytkownika
 
Posty: 31458
Dołączył(a): 17 grudnia 2010, o 11:14

Post przez pinksss » 26 sierpnia 2008, o 22:42

następny osioł bibliofil Obrazek

Avatar użytkownika
 
Posty: 28665
Dołączył(a): 17 grudnia 2010, o 11:14
Lokalizacja: i keep moving to be stable
Ulubiona autorka/autor: Shelly Laurenston, Anne Stuart

Post przez Fringilla » 26 sierpnia 2008, o 23:01

autentycznie nie chce mi się komentować Obrazek

Avatar użytkownika
 
Posty: 31458
Dołączył(a): 17 grudnia 2010, o 11:14

Post przez pinksss » 26 sierpnia 2008, o 23:04

ale oni są pieprznięci- to Cabot porównuje z Szekspirem, to Roberts z Gaimanem, zaraz poleci Palmer i Wharton Obrazek

Avatar użytkownika
 
Posty: 28665
Dołączył(a): 17 grudnia 2010, o 11:14
Lokalizacja: i keep moving to be stable
Ulubiona autorka/autor: Shelly Laurenston, Anne Stuart

Post przez Fringilla » 26 sierpnia 2008, o 23:12

uważaj - nie wiem, co by wygrało Obrazek ja stawiam na postmodernistyczną palmer Obrazek

raczej Palmer vs McCarthy Obrazek

Avatar użytkownika
 
Posty: 997
Dołączył(a): 17 grudnia 2010, o 11:14
Ulubiona autorka/autor: chase loretta

Post przez olly3 » 26 sierpnia 2008, o 23:32

Pinks, bo porównanie ma li i wyłącznie pokazać erudycję recenzenta.

Moją uwagę w tej recenzji zwrócił przede wszystkim męski punkt widzenia na romans: "Nie żebym był zagorzałym przeciwnikiem romansów. Wręcz przeciwnie. Uwielbiam, gdy jakiś burzliwy związek zostaje umiejętnie wpleciony w powieść fantastyczną czy nawet horror" Obrazek

Zauważyłyście gradację? Romans jest gdzieś za powieścią fantastyczną, nie mówiąc już o horrorze... nawiasem mówiąc, myślałam, że horror to także fantastyka, ale cóż biedna miłośniczka romansów może o tym wiedzieć ... Czyli romans może być, byleby nie dużo i broń boże nie zanieczyścił "wyższych" gatunków literackich.

Wydaje mi się, że czytał i stąd to rozczarowanie, bo oczekiwał fantastyki, a dostał romans.

Avatar użytkownika
 
Posty: 31458
Dołączył(a): 17 grudnia 2010, o 11:14

Post przez pinksss » 26 sierpnia 2008, o 23:36

powinien sprawdzać matoł notki o autorach Obrazek

faktoza. Palmer z Whartonem to nie najlepsze porównanie Obrazek

Avatar użytkownika
 
Posty: 997
Dołączył(a): 17 grudnia 2010, o 11:14
Ulubiona autorka/autor: chase loretta

Post przez olly3 » 26 sierpnia 2008, o 23:54

Nie on jeden. Spotkałam się z tym w bibliotekach, że romanse paranormalne są wkładane na półki z fantastyką.

Pinks, porównanie jak najbardziej trafione. I ona i on są niewiarygodnie okropni, a jednak masa osób się w nich rozczytuje Obrazek

Avatar użytkownika
 
Posty: 335
Dołączył(a): 17 grudnia 2010, o 11:14
Lokalizacja: Siedlce

Post przez paulinaz » 27 sierpnia 2008, o 00:13

Nie ma to jak ludzie robią rzeczy na których kompletnie sie nie znają i z tego wychodzą takie "interesujące przemyślenia" Obrazek

Avatar użytkownika
 
Posty: 15209
Dołączył(a): 17 grudnia 2010, o 11:14

Post przez kasiek » 27 sierpnia 2008, o 00:50

ja jakże prosta dziewczyna to nie powiem, że w każdej ksiażce fantasy(bo unikam mówienia każdy i wszyscy) ale w większości można odnaleźć elementy różnych gatunków literackich, nawet w tych z kręgu magii i miecza mozemy znaleźć romans, jakieś elementy komedii czy innego czegoś, a już w epic fantasy jak ktoś pisze dobrze to mozna znaleźć wszytsko Obrazek



takich mistrzów jak Gaiman jest całkiem sporo a Roberts bym z nim nie porównywała bo to są dwie różne bajki



do olly3 upewniam Cię biedna czytelniczko romansów.......

według podziałów gatunkowych horrory, tak samo jak science fiction i fantasy wchodzą w obręb fantastyki Obrazek chłopak musi się jeszcze poduczyć



w kwestii zanieczyszczania, ksiązka beż wątku romansowego? ciężko mi sobie taką nawet przypomnieć

Następna strona

Powrót do O dziale Nasze Recenzje...

Kto przegląda forum

Użytkownicy przeglądający ten dział: Brak zidentyfikowanych użytkowników i 1 gość