Agaton napisał(a):Swoją drogą, nie mam pojęcia dlaczego wydawnictwa koniecznie wymagają konkretną ilość stron, a potem biorą książkę, która jest dłuższa w oryginale. Zawsze trzeba będzie ciąć. Czytelnik oszukany, czytelnik niezadowolony.
'Oleje' to wszystko.
Ja tak myślę, że przeciętny czytelnik nawet nie bierze pod uwagę tego, że tak obcinają.
Ja też byłam cudownie nieświadoma tych rzeczy, dopóki Was nie poczytałam tutaj.
Po prostu czytałam książkę i nie zastanawiałam się, że w oryginale było czegoś więcej.
Owszem, jakość tłumaczenia to oczywista sprawa, byłam świadoma tego, że nie będzie toczka w toczkę jak po angielsku.
Ale takie obcinanie scen, wycinanie niektórych w całości mnie zaskoczyło.
Bardzo niemiło, wpieniająco zaskoczyło, i cholerna bezsilność irytuje ponad miarę. Byłam może naiwna, teraz tak uważam, ale dobrze mi z tym było
Inne kobietki czytające romanse też się pewnie niewiele nad tym zastanawiają, ponieważ jeśli ktoś nie czytał oryginału po angielsku to się nigdy tego nie dowie. A ile babek czytających romanse umie po angielsku i chce czytać w tym języku?
Baaardzo mało, pomimo tego, że u nas na forum jest Was duży procent.
Taka przeciętna dziewczyna chce poczytać, żeby się jej podobało i to tyle. Nie rozbiera książki na części i nie porównuje z oryginałem, bo na to nawet nie wpadnie. Nie mówiąc o dostępności oryginału, o tym, że trzeba przysiąść i poświęcić na to czas, znać dobrze język, i chcieć.
To jedyny minus tego, że znalazłam to forum. Bo teraz już nie mogę być tak szczęśliwa czytając moją ulubioną Garwood czy Laurens i nie zastanawiać się, czy przeczytałam wszystko, co autorka napisała, czy tylko to, czego zachciało się tłumaczom i wydawcom.