E no, to że nie wytargają za włosy nie znaczy, że zaraz logika Naprawdę nie wydaje mi się, żeby to akurat było jakąś cechą charakterystyczną Balogh, właśnie czasem to okopanie się na zimno, u niej czy u niego, bywa dość irracjonalne (co nie znaczy, że nie jest życiowe, to się nie wyklucza )
"I read a story to-night. It ended unhappily. I was wretched until I had invented a happy ending for it. I shall always end my stories happily. I don't care whether it's 'true to life' or not. It's true to life as it should be and that's a better truth than the other."
dlatego kursywa... że niepotrzebna? to czym zitalikowana od niezitalikowanej się różni? u Balogh i w realu
Problem w tym, że mamy zły zwyczaj, kultywowany przez pedantów i snobów intelektualnych, utożsamiania szczęścia z głupotą. Według nas tylko cierpienie przenosi w sferę doznań intelektualnych, tylko zło jest interesujące — Ursula K. Le Guin
ja rozumiem, że męska logika, kobieca logika i logika logika ja jednak nie rozumiem zjawiska nr 1 i 2 bez italików
Problem w tym, że mamy zły zwyczaj, kultywowany przez pedantów i snobów intelektualnych, utożsamiania szczęścia z głupotą. Według nas tylko cierpienie przenosi w sferę doznań intelektualnych, tylko zło jest interesujące — Ursula K. Le Guin
w każdym razie: uważam, że u Balogh występuje zjawisko chłodnej zewnętrznie męskiej irracjonalności
Problem w tym, że mamy zły zwyczaj, kultywowany przez pedantów i snobów intelektualnych, utożsamiania szczęścia z głupotą. Według nas tylko cierpienie przenosi w sferę doznań intelektualnych, tylko zło jest interesujące — Ursula K. Le Guin
ale przepraszam - głupsze niż w realu czy w romansach?
Problem w tym, że mamy zły zwyczaj, kultywowany przez pedantów i snobów intelektualnych, utożsamiania szczęścia z głupotą. Według nas tylko cierpienie przenosi w sferę doznań intelektualnych, tylko zło jest interesujące — Ursula K. Le Guin
w sumie trudno powiedzieć, w realu wielu nie ma ehm warunków na rozwijanie pewnych odruchów
Problem w tym, że mamy zły zwyczaj, kultywowany przez pedantów i snobów intelektualnych, utożsamiania szczęścia z głupotą. Według nas tylko cierpienie przenosi w sferę doznań intelektualnych, tylko zło jest interesujące — Ursula K. Le Guin
Czasami jak się rozkręcicie to przestaję łapać o co cbiega w rozmowie, ale mniejsza o szczegóły. Miała być opinia po przeczytaniu.
UWAGA, poniżej mogą być leciutkie spoilery!
Moja bardzo subiektywna opinia o książce Mary Balogh "Echa wspomnień".
Na początek dzięki Ci Pinksie za podrzucenie tytułu. Jesteś sprawczynią mojego dzisiejszego niewyspania. Zasiadłam (do ebooka!) wczoraj około 16. Ocknęłam się z transu o 5:15 rano, po przeczytaniu 337 stron jednym ciągiem, co rzadko mi się zdarza, zwłaszcza jeśli chodzi o wersje elektorniczne. Wstałam od kompa tylko dlatego, że moja kotka stwierdziła, że nadeszła dobra pora na karmienie i zaczęła głośno dopominać się o zapełnienie miski. Dziś doczytałam pozostałą resztę stron. Pinksie, dzięki, że mi ten tytuł poddałaś. Dawno aż tak nie wciągnęłam się w książkę, a to znaczy, że mi się podobała. Nie wiem jakim cudem udało Ci się utrafić w mój pogięty gust. Bo w tej książce są te elementy, które uwielbiam w literaturze romansowej czyli z grubsza rzecz biorąc: -emocje i to jakie! -namiętności -miłość, która przeradza się w nienawiść i czasem na odwrót -miłosny trójkąt -sporo zawirowań -pogięte relacje między bohaterami -komplikacje -główny bohater, który jest po prostu miodzio -generalnie fajni bohaterowie, mający wady i zalety a nie papierowe lalki -napięcie -umiejętnie dozowane traumy i przejścia bohaterów -sporo akcji -dobre sceny erotyczne -nieco telenowelowa egzaltacja, która w odpowiedniej dawce jest dla mnie ok (jeśli wiesz co mam na myśli)
Wiem, że czasem autorka (czy to możliwe, że napisała tę powieść Balogh?) przegina, zawiłości kopią po głowie chwilami dość mocno, ale kupiłam i łyknęłam to bez zastrzeżeń - mimo iż u niektórych autorek mnie takie przegięcia drażnią. Przegięcia - tu pragnę dodać - polegają na tym, ze sporo się dzieje jak na taką garstkę osób i tak mały okres czasu (patrz punkt o telenowelowej egzaltacji).
Podobało mi się , że (teraz to już na pewno spoiler)
Spoiler:
autorka potrafiła stowrzyć wiarygodną sieć powiązań pomiędzy bohaterami, coś jak u Spencer. Czyli czytasz i choć wiesz, że normalnie takie coś się nie zdarza to jednak wierzysz, że jest to prawdopodobne i dajesz się wciągać w tę wizję. Dobry pomysł na trójkąt złożony z dwóch braci (choć braćmi tak do końca nie są) i dziewczyny, z którą razem się wychowywali. Dobrze umotywowane zachowania całej trójki. Rewelacyjny pomysł przedstawienia całej trójki jako "ofiar" (okoliczności, miłości, namiętności, własnego sumienia itd.), oraz równocześnie "katów" (bo krzywdzili w imię poczucia honoru, zasad społecznych, chcąc ochronić bliskich itd.). Żadne z nich nie jest kryształowe - Julian, bo zmuszał brata do ponoszenia odpowiedzialności za własne grzeszki, Rebeca, bo do końca nie wiedziała sama czego chce, David bo pozwalał na za wiele bratu, co potem się przekładało na same niemiłe wydarzenia w ich otoczeniu.
Ogólnie bardzo mi się całość podobała, mimo a może właśnie dzięki, tej dozie czasem nierealnego dramatyzmu. Nie podobało mi się tylko to co zrobił na samym końcu Julian, choć w kontekście całej książki, może było dobrym zabiegiem literackim. A może wręcz odwrotnie, autorka poszła na łatwiznę. Sama nie wiem.
Ostatnio edytowano 5 stycznia 2012, o 22:17 przez Kawka, łącznie edytowano 1 raz
"...Gary (...) niedawno zerwał ze swoją dziewczyną z powodu niezgodności charakterów (charakter nie pozwolił jej zgodzić się na to, by Gary sypiał z jej najlepszą przyjaciółką)". Neil Gaiman "Nigdziebądź".
Nie podobało mi się tylko to zrobił na samym końcu Julian, choć w kontekście całej książki, może było dobrym zabiegiem literackim. A może wręcz odwrotnie, autorka poszła na łatwiznę. Sama nie wiem.
też się zastanawiałam
a mnie się jeszcze podobał ten domowy oddział patologii ciąży wspoółodczułam
"...Gary (...) niedawno zerwał ze swoją dziewczyną z powodu niezgodności charakterów (charakter nie pozwolił jej zgodzić się na to, by Gary sypiał z jej najlepszą przyjaciółką)". Neil Gaiman "Nigdziebądź".
to fajnie, że spędziłaś miło czas a inne wczesne Balogh? -------------------------------------- sądzę mniej więcej to samo co ty ... hm ... trochę mnie tylko to zaparcie protagonisty w roli bohatera uwierało
ale ono chyba niezbędne
Ostatnio edytowano 5 stycznia 2012, o 22:20 przez Wiedźma Ple Ple, łącznie edytowano 1 raz
"Noc miłości" na pewno czytałam, przedwczoraj "Najpierw ślub" i więcej nie pamiętam. Albo były kiepskie, albo nie miałam wcześniej do czynienia z autorką, choć nazwisko znam od dawna. Co masz na myśli pisząc "wczesna Balogh"? Chętnie coś jeszcze poczytam i pogrążę moje oczy.
Edit. Bo on tak i rycerski był, wolał dostawać po gębie za brata niż narazić ukochaną na ból po zrzuceniu mężą z piedestału.
Ostatnio edytowano 5 stycznia 2012, o 22:28 przez Kawka, łącznie edytowano 1 raz
"...Gary (...) niedawno zerwał ze swoją dziewczyną z powodu niezgodności charakterów (charakter nie pozwolił jej zgodzić się na to, by Gary sypiał z jej najlepszą przyjaciółką)". Neil Gaiman "Nigdziebądź".
Tego chyba nikt nie wie Pytanie, czy jeśli łatwizna, to większa
Spoiler:
niż w tych wszystkich romansach, gdzie też się pojawia niby zmarły mąż i w końcu schodzi z tego świata, innymi sposobami, ale przecież i tak schodzi...
A co do długości akcji, to w sumie i tak dłuższa niż w wielu romansach
I czemu miałoby być niemożliwe, żeby to Balogh napisała? Ona ma naprawdę różne książki na koncie, myślę że parę nawet bardziej dramatozowych i zakręconych niż ta.
"I read a story to-night. It ended unhappily. I was wretched until I had invented a happy ending for it. I shall always end my stories happily. I don't care whether it's 'true to life' or not. It's true to life as it should be and that's a better truth than the other."
Tytuły, Agreście, tytuły! ładnie proszę o więcej takich dramatozowych i zakręconych od Balogh. U mnie z tą autorką podobnie jak ze Small, ciągle trafiam na te najbardziej zwyczajne, choć w dorobku ponoć lepsze mają lub przynajmniej bardziej kontrowersyjne.
Ostatnio edytowano 5 stycznia 2012, o 22:29 przez Kawka, łącznie edytowano 1 raz
"...Gary (...) niedawno zerwał ze swoją dziewczyną z powodu niezgodności charakterów (charakter nie pozwolił jej zgodzić się na to, by Gary sypiał z jej najlepszą przyjaciółką)". Neil Gaiman "Nigdziebądź".
u nas, oprócz Perły, nie tłumaczone, bo to dawne dzieje... a debiut, jej debiut, łał. podzielam opinie Agrestową.
Problem w tym, że mamy zły zwyczaj, kultywowany przez pedantów i snobów intelektualnych, utożsamiania szczęścia z głupotą. Według nas tylko cierpienie przenosi w sferę doznań intelektualnych, tylko zło jest interesujące — Ursula K. Le Guin
Znowu wychodzi na to, że się muszę angielskiego nauczyć albo jakieś dobre fanowskie tłumaczenie zdobyć.
Opis "Tajemniczej perły" bardzo zachęcający: "Książę Ridgeway powrócił spod Waterloo z duszą naznaczoną cierpieniem i ciałem pokrytym bliznami. Zaszywa się w swej posiadłości, z dala od zgiełku salonów i towarzystwa kobiet.
Pewnego dnia spotyka pod londyńskim teatrem piękną kurtyzanę. Wiedziony niewytłumaczalnym przeczuciem, zaprasza ją do siebie. Jakby się domyślał, że dziewczyna wcale nie trudni się najstarszą profesją. Nie wie jednak, że skrywa tragiczną tajemnicę" a i opinie też dobre.
Coś jeszcze polecacie w tym guście?
Ostatnio edytowano 5 stycznia 2012, o 22:32 przez Kawka, łącznie edytowano 1 raz
"...Gary (...) niedawno zerwał ze swoją dziewczyną z powodu niezgodności charakterów (charakter nie pozwolił jej zgodzić się na to, by Gary sypiał z jej najlepszą przyjaciółką)". Neil Gaiman "Nigdziebądź".
Kawka napisał(a):"Noc miłości" na pewno czytałam, przedwczoraj "Najpierw ślub" i więcej nie pamiętam. Albo były kiepskie, albo nie miałam wcześniej do czynienia z autorką, choć nazwisko znam od dawna. Co masz na myśli pisząc "wczesna Balogh"? Chętnie coś jeszcze poczytam i pogrążę moje oczy.
Edit. Bo on tak i rycerski był, wolał dostawać po gębie za brata niż narazić ukochaną na ból po zrzuceniu mężą z piedestału.
Każdy jest jaki jest. Nigdy nie rezygnuj z własnych pragnień. Inaczej będziesz tego żałować. Uwierz mi. Moim zdaniem brak Ci odwagi, by przeżywać własne życie. Chcesz rady? Ciesz się życiem, ile tylko możesz.
Prawdziwy facet kocha swoją kobietę w ubraniu, pożąda w bieliźnie, a ubóstwia w jego koszuli.
Kawka napisał(a):"Noc miłości" na pewno czytałam, przedwczoraj "Najpierw ślub" i więcej nie pamiętam. Albo były kiepskie, albo nie miałam wcześniej do czynienia z autorką, choć nazwisko znam od dawna. Co masz na myśli pisząc "wczesna Balogh"? Chętnie coś jeszcze poczytam i pogrążę moje oczy.
Edit. Bo on tak i rycerski był, wolał dostawać po gębie za brata niż narazić ukochaną na ból po zrzuceniu mężą z piedestału.
no a Luke i Ashley byli?
Nie kojarzę. Prędzej tytuł by mi pomógł Sunshine, mogę polecić "Echa wspomnień".
Soorrry za pomyłkę, nie wyspałam się.
Ostatnio edytowano 5 stycznia 2012, o 22:38 przez Kawka, łącznie edytowano 1 raz
"...Gary (...) niedawno zerwał ze swoją dziewczyną z powodu niezgodności charakterów (charakter nie pozwolił jej zgodzić się na to, by Gary sypiał z jej najlepszą przyjaciółką)". Neil Gaiman "Nigdziebądź".
"...Gary (...) niedawno zerwał ze swoją dziewczyną z powodu niezgodności charakterów (charakter nie pozwolił jej zgodzić się na to, by Gary sypiał z jej najlepszą przyjaciółką)". Neil Gaiman "Nigdziebądź".