Kaye Robin
Romeo, Romeo– Dobra, pomyślmy. Po pierwsze musisz oczyścić atmosferę. Ale pamiętaj, że nigdy, przenigdy nie możesz wspominać, że coś źle zrobiłeś, bo ona najpierw coś zrobiła. Żadnego szukania winnych, żadnego oskarżania. Musisz ją przeprosić. Jeśli chcesz, zapisz sobie i przećwicz to przed lustrem. – Vinny podsunął mu długopis i papierową serwetkę.
– Pisz: to wszystko moja wina. Byłem durniem i sam nie wiem, co sobie wyobrażałem. Masz całkowitą rację. Nie chcę cię stracić i zrobię wszystko, co tylko chcesz. Daj mi jeszcze jedną szansę.
Nick przestał pisać i spojrzał ze zdumieniem na kuzyna. Nie wierzył własnym uszom.
– Co? Co się tak gapisz?
– Naprawdę musisz wciąż gadać takie głupoty?
– Nauczysz się, że im prędzej to z siebie wyrzucisz, tym mniej bolesne są okoliczności. W jej oczach zawsze ty jesteś winny. I dopóki się nie ukorzysz, życie będzie piekłem. Zapomnij o seksie, spokoju w domu, a jeśli choć trochę przypomina Monę, to również o śnie, dopóki nie podczołgasz się do jej stóp jak padalec, którym przecież jesteś. Przykro mi.
Vinny wzruszył ramionami.
– Nie możesz nigdy powiedzieć, że gdyby nie ona, nigdy byś tak nie kłamał. Mów tylko to, co ona chce usłyszeć. I nastaw się na najgorsze: łzy, krzyki i setki pytań. Uważaj, bo może w ciebie czymś rzucić, bądź czujny. I uporaj się z tym najszybciej, jak się da.
Vin wyjął spod baru ścierkę i zaczął polerować butelki.
– Kiedy się już ukorzysz, być może zajdzie potrzeba wykupienia całej kwiaciarni. Zadzwoń do Carmina, przywiozą ci w ciągu pół godziny. I zajrzyj do delikatesów za rogiem. Sprzedają czekoladki Godiva, najlepsze na pocieszenie. Kup dwa razy więcej niż zwykle. Kobiety zwołują sabaty czarownic, kiedy ich faceci zrobią coś głupiego. Siedzą, ględzą, pocieszają się nawzajem i zjadają tonę czekolady w ciągu dwóch godzin.
Nick wcale nie miał ochoty sypać sobie głowy popiołem. Nie spierał się z Vinnym tylko dlatego, że kuzyn miał o wiele większe doświadczenie w życiu z kobietą. Jednak Nick wiedział jedno – jeśli ukorzysz się przed kobietą, ma cię już na haczyku. Sam Vinny był tego najlepszym przykładem. Mona trzyma go od lat nie na smyczy nawet, tylko bezpośrednio za obrożę.
– Dlaczego mam się korzyć? Nie zrobiłem nic złego prócz zatajenia, kim naprawdę jestem. W dodatku, jeśli jest tak, jak twierdzisz, ona od dawna to wie.
– Chcesz mi powiedzieć, że nie zamierzasz tego naprawić? Chyba jesteś nienormalny! Po tylu latach znalazłeś wreszcie właściwą dziewczynę i masz zamiar wszystko schrzanić? Stracisz ją!
– O czym ty gadasz?