Teraz jest 22 listopada 2024, o 17:26

Judith McNaught

Avatar użytkownika
 
Posty: 1217
Dołączył(a): 2 marca 2011, o 12:02

Post przez Katarzyna888 » 17 listopada 2011, o 22:41

Tak sie wlasnie zastanawialam, czy moze sama nie potraktowalam ,,romansu'' niesprawiedliwie odejmujac ukryte znaczenia. Tyle, ze ,,Whitney...''-jako przyklad stosunkow spolecznych w latach 80tych na przykladzie wieku XIX. Nie bardzo to do mnie przemawia i mimo, ze nie jestem wielbicielka tejze akurat ksiazki, to jednak ,,kultura gwaltu'', chyba troche przesadzone.
''Life was not perfect.
Except when it was.''Mary Balogh 'At last comes love'

Avatar użytkownika
 
Posty: 21223
Dołączył(a): 17 grudnia 2010, o 11:15

Post przez Agrest » 17 listopada 2011, o 22:55

jako przyklad stosunkow spolecznych w latach 80tych na przykladzie wieku XIX


Myślę, że mogłoby być nawet o zielonych ludkach w kosmosie i nie miałoby to większego znaczenia ;)
"I read a story to-night. It ended unhappily. I was wretched until I had invented a happy ending for it. I shall always end my stories happily. I don't care whether it's 'true to life' or not. It's true to life as it should be and that's a better truth than the other."

Emily Byrd Starr

Avatar użytkownika
 
Posty: 10852
Dołączył(a): 18 października 2011, o 17:09
Ulubiona autorka/autor: Dżuli Stefa Dżulja MeryDżoł Gejlen Maja Kristin...

Post przez tajemna » 17 listopada 2011, o 22:55

Wydaje mi się, że autorka pisząc powieść nie ma aż tak wielkich ambicji.
Pisząc romans historyczny chce przede wszystkim, by podobał się czytelnikom i oddawał charakter epoki, snuje swoją opowieść nie nadając jej dodatkowych znaczeń.
Jeśli ktoś zinterpretuje to tak a nie inaczej, dodając znaczenia jej książkom, to z pewnością uznaje to za plus. Takie jest moje zdanie.
Myślę, że czasem nie warto nadinterpretować. Jeśli sama autorka przy wydaniu powieści nie napomknęła o szerszym wymiarze książki to uważam, że nie ma sensu kruszyć kopii o wymysły innych.

I ja teraz nadinterpretuję pisząc o tym, co myśli autorka przy pisaniu książki i dodaję znaczeń... ;)
"uderz w Garwood a Tajemna się odezwie"
Sol


"Cierpię na wrodzoną wadę dysfunkcji systemu motywacji."
Wilczyca Karolina Kaim

Avatar użytkownika
 
Posty: 21223
Dołączył(a): 17 grudnia 2010, o 11:15

Post przez Agrest » 17 listopada 2011, o 23:08

Tajemna, to raczej nie o to chodzi ;) Nikt tam nie rozważa, czy McNaught miała literackie ambicje, żeby przedstawiać kulturę lat 80ych pod przykrywką historyką, tylko raczej mowa o umiejscowieniu Whitney w tejże kulturze.
"I read a story to-night. It ended unhappily. I was wretched until I had invented a happy ending for it. I shall always end my stories happily. I don't care whether it's 'true to life' or not. It's true to life as it should be and that's a better truth than the other."

Emily Byrd Starr

Avatar użytkownika
 
Posty: 1217
Dołączył(a): 2 marca 2011, o 12:02

Post przez Katarzyna888 » 17 listopada 2011, o 23:26

Mi lata 80ate kojaza sie z fajna muzyka (a-ha i depeche mode i jeszcze paru innych, choc to nie moje lata:))

A Whitney to opasle tomisko w ktorym miejscami bywa nudno, wiec troche drastycznych scen dodano :wink:
''Life was not perfect.
Except when it was.''Mary Balogh 'At last comes love'

Avatar użytkownika
 
Posty: 10852
Dołączył(a): 18 października 2011, o 17:09
Ulubiona autorka/autor: Dżuli Stefa Dżulja MeryDżoł Gejlen Maja Kristin...

Post przez tajemna » 17 listopada 2011, o 23:37

Jako że mój angielski jest zerowy posłużyłam się translatorem, który pokazał mi sieczkę... :zalamka: Więc bardziej zwróciłam uwagę na wasze wypowiedzi i być może źle zinterpretowałam :D Ale swoje powiedziałam, nie? :lol:
"uderz w Garwood a Tajemna się odezwie"
Sol


"Cierpię na wrodzoną wadę dysfunkcji systemu motywacji."
Wilczyca Karolina Kaim

Avatar użytkownika
 
Posty: 1217
Dołączył(a): 2 marca 2011, o 12:02

Post przez Katarzyna888 » 18 listopada 2011, o 00:09

Postaram sie pokrotce, wiec bedzie to streszczenie, interpretacja i tlumaczenie moje, wiec mozna poprawiac.

Tytul: Romans i kultura gwaltu: Wspolczesny czytelnik o Whitney, moja milosc.

Autorka mowi w wprowadzeniu, ze jedna z jej znajomych zniechecala ja do czytania tej ksiazki, nazywajac ja okropna a nawet skandaliczna. Dlatego wlasnie zdecydowala sie ja przeczytac.
Przeczytala reedycje w ktorej Clayton prawie bije i gwalci Whitney w pore sie jadenak powstrzymuje ( swoja droga to ja nie wiem, czy w takim razie czytalam pierwotna wersje?). W powiesci poruszony jest wiec temat: wladzy, kontroli i plci, no i kultury gwaltu, ktory jest niepokojacym jej tematem.
Najgorszym wynikajacym z tego aspektem jest samoobwinianie sie ofiary. Poprzez cala powiesc, Clayton nie stroni od przemocy fizycznej i psychicznej wobec bohaterki, a najgorsze jest ze ona wini za jego zachowanie siebie, swoj temperament.

W jednej ze scen Whitney uraża Claytona insynuujac, ze jej rozpustne reakcje na jego zaloty, wynikaja z jej marzen o Paulu. W odpowiedzi Clayton napastuje ja seksualnie, niemal dusi (o,a to mi gdzies w ksiazce umknelo-znaczy sie ,,duszenie''). Potem,uswiadamiajac sobie jak bardzo go zranila, Whitney czuje ogromny zal.

Whitney reaguje podobnie podczas nieslawnej sceny, kiedy to Clayton, wierzac jakoby bohaterka spala z kim popadnie, zdziera z niej ubranie i planuje zgwalcic. Bohaterka obwinia sie za jego zachowanie tlumaczac jego atak swoim zachowaniem- tym, ze upokozyla tego dumnego czlowieka publicznie. ,,Jej niedopuszczalna zbrodnia, bylo spowodowanie jego zazenowania i najwyrazniej adekwatna za to kara, gwalt.''
Bohater nieustannie trobi Whitney, napastuje seksualnie i prawie gwalci, a ona poniewaz kocha wielce, wiec wybacza.Ostatecznie to jest wlasnie ,,najochydniejszy robak'' w centru tego ,,zepsutego jablka''-powiesci:ze zachowanie Claytona (autorka wymienia wiele zlych okreslen jego zachowan) podyktowane sa ogromna miloscia do heroiny, a jego akcje-co prawda troche chybione, jej wyrazem.
Autorka uznaje to za smieszne, gdyz obecnie takie zachowania opisywane sa w podrecznikach o naduzyciach przemocy.

Ktos moglby powiedziec, ze to byl znak roku 1985. Jednakze autorce kojazy sie z latami 80tymi tylko film ,,Pracujaca dziewczyna'', a tam nic nie bylo o gwalcie w kulturze tamtej ery.(Zapewne czuje sie przez to zagubiona...)

Czego wiec chcieli czytelnicy romansow w 1985,a czego obecni czytelnicy nie sa w stanie tolerowac?Jakie pozytywne przeslanie ludzie czerpali z tej powiesci niegdys? Jakie przeslanie ludzie czerpia z niej teraz, jako ze wciaz jest drukowana, jako klasyka gatunku?
Ponadto czy mozna obwiniac czasy (mowa o czasach w ktorych ksiazka byla napisana)?Prawie wszyscy bohaterowie tej autorki nie ufaja swoim kobieta i je napastuja. Clayton jest jednym z wielu,( lacznie ze swoim braciszkiem jak i kolegami po fahu). Za to bohaterki sa czyste i niewinne w porownaiu z innymi postaciami kobiecymi.

Konkluzja autorki: ,,Whitney...'' utrwala wzorzec samoobwiniajacej sie ofiary kultury gwaltu, uromantycznia przemoc wobec kobiet i znieksztalca obraz meskosci i kobiecosci. Jest to pierwsza powiesc kreujaca ten obraz pani McNaught, jednak nie ostatnia. Autorka artykulu watpi wiec w slusznosc tezy, iz jest ona ,,produktem swoich czasow''. Jednakze skora jest ona czytac starsze powiesci by zobaczyc jak one ewoluowaly. Na koncu stwierdza,ze obecnie silni bohaterowie to tacy, ktorzy przyjmuja,,nie'' jako odpowiec, lecz wciaz staraja usyskac ,,tak''. Za to silne bohaterki to nie takie, ktore mozna ujazmic, a takie ktorym trzeba dotrzymac kroku.

Jesli sa bledy prosze poprawiac.
''Life was not perfect.
Except when it was.''Mary Balogh 'At last comes love'

Avatar użytkownika
 
Posty: 10852
Dołączył(a): 18 października 2011, o 17:09
Ulubiona autorka/autor: Dżuli Stefa Dżulja MeryDżoł Gejlen Maja Kristin...

Post przez tajemna » 19 listopada 2011, o 13:15

Dziękuję Ci bardzo :) Teraz jestem w domu i wszystko rozumiem :D
Można podpiąć tę książkę pod taki wzorzec
samoobwiniajacej sie ofiary kultury gwaltu, uromantycznia przemoc wobec kobiet i znieksztalca obraz meskosci i kobiecosci
.
To prawda... :mysli: I nie tylko w latach 80 ale w każdych.
"uderz w Garwood a Tajemna się odezwie"
Sol


"Cierpię na wrodzoną wadę dysfunkcji systemu motywacji."
Wilczyca Karolina Kaim

Avatar użytkownika
 
Posty: 2384
Dołączył(a): 17 grudnia 2010, o 11:16

Post przez Vienna » 19 listopada 2011, o 14:40

Niestety wiele autorek romansów uromantycznia przemoc wobec kobiet. :? Uczestniczyłam kiedyś w dyskusji na ten temat, a rzecz zaczęła się właśnie od pani McNaught i jej Królestwa marzeń.

 
Posty: 31644
Dołączył(a): 17 grudnia 2010, o 11:16

Post przez aralk » 19 listopada 2011, o 14:46

tam tez jest uromantyczniona przemoc :?

Avatar użytkownika
 
Posty: 2384
Dołączył(a): 17 grudnia 2010, o 11:16

Post przez Vienna » 19 listopada 2011, o 14:56

Jest szantaż i zmuszanie do zbliżenia... I żeby nie było, ja bardzo lubię ten romansik. :wink: ... Ale z racji pełnionej profesji krew we mnie się wzburzyła. :twisted: Ot, takie skrzywienie zawodowe. Obrazek
Ale spieszę Wam donieść, że większośc kobiet nie podzieliła moich zastrzeżeń uznając, że miłość wszystko uświęca... hmmm... ja tego tak nie widzę. Trudno, tak mam... :roll:
Ostatnio edytowano 19 listopada 2011, o 14:58 przez Vienna, łącznie edytowano 1 raz

Avatar użytkownika
 
Posty: 1217
Dołączył(a): 2 marca 2011, o 12:02

Post przez Katarzyna888 » 19 listopada 2011, o 14:57

No wlasnie tylko, ze z drogiej strony te wlasnie historyczne obsadzone sa w czasach przemocy i wojen itd. Wiec trudno by bylo przemocy nie opisywac. Bardziej mozna to zrozumiec w sredniowiecznym tj:,,Krolestwo marzen'' gdzie jest zemsta i walka zwasnionych narodow i obopolna nienawisc. Ale juz w ,,Whitney...'' to raczej walka plci i charakterow. No i tez Clayton mial przewage wieku.
''Life was not perfect.
Except when it was.''Mary Balogh 'At last comes love'

 
Posty: 31644
Dołączył(a): 17 grudnia 2010, o 11:16

Post przez aralk » 19 listopada 2011, o 15:00

myślę, że zemsta była ostatnią rzeczą która pchała Roysa do szantażu :hyhy:

Avatar użytkownika
 
Posty: 2384
Dołączył(a): 17 grudnia 2010, o 11:16

Post przez Vienna » 19 listopada 2011, o 15:00

A co do Whitney..., to się nie wypowiem, bo nie byłam w stanie tego przeczytać.

 
Posty: 31644
Dołączył(a): 17 grudnia 2010, o 11:16

Post przez aralk » 19 listopada 2011, o 15:00

szczęściara ;)

Avatar użytkownika
 
Posty: 3066
Dołączył(a): 17 grudnia 2010, o 11:14
Lokalizacja: Warszawa

Post przez Scholastyka » 19 listopada 2011, o 16:13

Vienna napisał(a):Jest szantaż i zmuszanie do zbliżenia... I żeby nie było, ja bardzo lubię ten romansik. :wink: ... Ale z racji pełnionej profesji krew we mnie się wzburzyła. :twisted: Ot, takie skrzywienie zawodowe. Obrazek
Ale spieszę Wam donieść, że większośc kobiet nie podzieliła moich zastrzeżeń uznając, że miłość wszystko uświęca... hmmm... ja tego tak nie widzę. Trudno, tak mam... :roll:

nie tylko Ty!
Jeśli w powieściach nie będzie wygrywać sprawiedliwość, a miłość kończyc się szczęśliwie, to po co je czytać? Prawdziwe życie zbyt często daje w kość.

Avatar użytkownika
 
Posty: 2384
Dołączył(a): 17 grudnia 2010, o 11:16

Post przez Vienna » 19 listopada 2011, o 16:14

aralk napisał(a):szczęściara ;)

:lol: ... Też tak uważam. :wink:

Scholastyka napisał(a):
Vienna napisał(a):Jest szantaż i zmuszanie do zbliżenia... I żeby nie było, ja bardzo lubię ten romansik. :wink: ... Ale z racji pełnionej profesji krew we mnie się wzburzyła. :twisted: Ot, takie skrzywienie zawodowe. Obrazek
Ale spieszę Wam donieść, że większośc kobiet nie podzieliła moich zastrzeżeń uznając, że miłość wszystko uświęca... hmmm... ja tego tak nie widzę. Trudno, tak mam... :roll:

nie tylko Ty!

Obrazek

Avatar użytkownika
 
Posty: 1315
Dołączył(a): 17 grudnia 2010, o 11:19

Post przez Heidi » 12 grudnia 2011, o 18:53

Whitney moja miłość, aż po wsze czasy i ślubuję jej wierność, choć bardziej książce niż bohaterce :P

Jak długi okres czasu minął od kiedy przeczytałam Królestwo marzeń i w objęciach diabła, aby znów zakochać się w książce i nie móc od niej odejść. Ta książka to jedna wielka mieszanka zawirowań emocjonalnych. Nie pozbieramy się po jednej eksplozji, gdy autorka porwie nas w kolejny wir intryg. :embarrassed:

Jak powszechnie wiadomo lubuję się w mocniejszych scenach między bohaterami, ona jest na NIE kiedy? zawsze ! :twisted: rozstania, powroty, nienawiść, czarna rozpacz, wielka namiętność i raj na ziemi

Whitney można doskonale opisać słowami piosenki ... Dody :embarrassed:
cyt:
Niereformowalna, zmienna, niestabilna
W nerwach łatwopalna, chwilę potem zimna
Momentalna przemiana totalna, w chwilę inna
chwilę normalna, za chwilę niekompatybilna

Co do bohatera, to co tu dużo pisać, idę do tematu Bohater którego chciałabyś poślubić - wpisać jego imię DOSKONAŁY pod każdym względem :adore:

Avatar użytkownika
 
Posty: 11234
Dołączył(a): 17 grudnia 2010, o 11:16
Lokalizacja: Śląsk
Ulubiona autorka/autor: S. Brown, SEP, J. Quinn

Post przez sunshine » 12 grudnia 2011, o 19:59

Można się było spodziewać że książka ta się Heidi spodoba :hyhy:
Każdy jest jaki jest.
Nigdy nie rezygnuj z własnych pragnień. Inaczej będziesz tego żałować.
Uwierz mi. Moim zdaniem brak Ci odwagi, by przeżywać własne życie. Chcesz rady? Ciesz się życiem, ile tylko możesz.


Prawdziwy facet kocha swoją kobietę w ubraniu, pożąda w bieliźnie, a ubóstwia w jego koszuli. ;)

Avatar użytkownika
 
Posty: 11157
Dołączył(a): 17 grudnia 2010, o 11:15
Lokalizacja: Nibylandia
Ulubiona autorka/autor: nie posiadam

Post przez Agaton » 12 grudnia 2011, o 20:56

To była oczywista oczywistość :mrgreen: Clayton Doskonały? Ok, jako definicja socjopaty :hahaha:
Ile razy w życiu człowiek musi się powstrzymywać.

Występek i cnota są takimi samymi produktami jak cukier i kwas siarkowy - Hipolit Taine

**************************************************************************

Life is tough, but it's tougher when you're stupid - John Wayne

"You're so freaking romantic. I don't know how I keep my pants on." - Abigail Roux, "Fish & Chips"

Avatar użytkownika
 
Posty: 3066
Dołączył(a): 17 grudnia 2010, o 11:14
Lokalizacja: Warszawa

Post przez Scholastyka » 12 grudnia 2011, o 21:21

i sfini :evil:
Jeśli w powieściach nie będzie wygrywać sprawiedliwość, a miłość kończyc się szczęśliwie, to po co je czytać? Prawdziwe życie zbyt często daje w kość.

Avatar użytkownika
 
Posty: 30763
Dołączył(a): 17 grudnia 2010, o 11:15
Lokalizacja: Kłyż
Ulubiona autorka/autor: Joanna Chmielewska/Ilona Andrews

Post przez ewa.p » 13 grudnia 2011, o 18:42

Heidi zajrzyj do Klubu dyskusyjnego,tam była dość obszerna wymiana zdań na temat tej właśnie książki
________________***________________

Gotowałam się w środku i musiałam sięgnąć po wszystkie rezerwy opanowania,by utrzymać nerwy na wodzy.Uda mi się.Po prostu muszę być obojętna.Zen.Żadnego walenia po twarzy.Walenie po twarzy nie jest zen.

Avatar użytkownika
 
Posty: 1315
Dołączył(a): 17 grudnia 2010, o 11:19

Post przez Heidi » 14 grudnia 2011, o 18:23

Daruję sobie wykłócanie się w tym temacie, zważywszy na zbliżające się święta. :twisted: choć może i tam zaglądnę :D może znajdzie się ktoś kto podziela mój zachwyt ^_^

Avatar użytkownika
 
Posty: 3066
Dołączył(a): 17 grudnia 2010, o 11:14
Lokalizacja: Warszawa

Post przez Scholastyka » 14 grudnia 2011, o 18:37

Heidi - jesli pokochasz "Fajerwerki" - to sie z Tobą zgodzę :hejka:
Jeśli w powieściach nie będzie wygrywać sprawiedliwość, a miłość kończyc się szczęśliwie, to po co je czytać? Prawdziwe życie zbyt często daje w kość.

Avatar użytkownika
 
Posty: 11157
Dołączył(a): 17 grudnia 2010, o 11:15
Lokalizacja: Nibylandia
Ulubiona autorka/autor: nie posiadam

Post przez Agaton » 14 grudnia 2011, o 20:00

Przyjemne były, zdecydowanie, choć fajerwerków brak ;)
Ile razy w życiu człowiek musi się powstrzymywać.

Występek i cnota są takimi samymi produktami jak cukier i kwas siarkowy - Hipolit Taine

**************************************************************************

Life is tough, but it's tougher when you're stupid - John Wayne

"You're so freaking romantic. I don't know how I keep my pants on." - Abigail Roux, "Fish & Chips"

Poprzednia stronaNastępna strona

Powrót do M

Kto przegląda forum

Użytkownicy przeglądający ten dział: Brak zidentyfikowanych użytkowników i 0 gości