Początek typowo koreański.
Przynajmniej z brzmienia.
Ja aktualnie oglądam
"Yang Guang Tian Shi". Fajna obsada i to ona mnie skusiła. Fabuła może nie jest szczególnie porywająca, ale dobrze się ogląda. Taki lekki dramat...
Z doskoku (czyli jak wyjdzie polskie tłumaczenie
) oglądam też
"The Rose". Na tą dramę to trzeba brać dużą poprawkę. Ja naprawdę myślałam, że tajwański humor nie jest już w stanie mnie zadziwić, myliłam się. Przez pierwsze 5 odcinków to chwilami nie wiedziałam czy śmiać się, czy płakać, bo akcja bywała tak głupia, że aż śmieszna. Mimo to wciągająca jest, tym bardziej, że teraz zaczynają się ciekawe rzeczy dziać z moim ulubieńcem.
Tak skomplikowanych powiązań rodzinnych to nie powstydziłby się żaden twórca latynoskich telenowel.
Niestety obecny układ bardzo mi się nie podoba i mam nadzieję, że coś się jeszcze w tej materii zmieni, bo tu wszystko jest możliwe.