przez Fringilla » 15 listopada 2011, o 22:15
jest specyficzna różnica między książkami Coulter a McNaught (i tu autorka zwraca uwagę właśnie nie na wpisywanie się w nurt, tylko na to, że były takie, co tworzyły dzieła w innym duchu), jest tez różnica w odbiorze i, uwaga
historii tegoż
to jest spojrzenie na książkę jako na zjawisko literacko-społeczne, dające powód do szerszego przyjrzenia się zagadnieniu "czemuż niegdyś tak pisano, a teraz już... nie"
Problem w tym, że mamy zły zwyczaj, kultywowany przez pedantów i snobów intelektualnych, utożsamiania szczęścia z głupotą. Według nas tylko cierpienie przenosi w sferę doznań intelektualnych, tylko zło jest interesujące
— Ursula K. Le Guin