no proszę, jak ładnie, bo ja własnie pisać o Brockway m.in.będę
i to o książce, októrej chyba kiedys pisałam...
<span style="font-weight: bold">Once upon a pillow</span> to antologia nie do końca typowa, ponieważ
a) 4 opowiadania napisały 2 autorki
b) wszystkie opowiadania układają się w chronologicznie uporządkowaną opowieść spietą klamrą wydarzeń nam współczesnych.
Opowieść ma budowę szkatułkowa - współczesna nam kustoszka [chyba] Laurel Whitney oprowadza po posiadłości rodowej Mastersonów [wymarli niestety i siedziba została właśnie sprzedana...] oprowadza ostatni raz ostatnią grupkę turystów ciekawych historii domu... jednym z najciekawszych wg Laurel obiektów jest wielkie łoże małżeńskie, jeszcze z czasów wojen krzyżowych
nasza bohaterka opowiada jego dzieje, a przynajmniej [jak mozna wniskować] skrótową,uromantycznioną wersję. my czytelnicy, mamy możliwość zapoznania się z faktycznymi wydarzeniami... i ich bohaterami [same nierozgarniete do końca samce alfa, ale i temperamentne kobitki grzeszą bardziej uporem niż pomyslunkiem... chociaż da się wszystkich lubić, bo to dobrzy ludzie są w ogólności
The Bed Is Made [Connie Brockway]: czyli "Łoże powstaje" to historia zarówno początków znamienitego mebla jak i samego rodu, a konkretnie nazwiska, gdyż Sir Nicholas, nasz bohater, jest takim self-made facetem
ogólnie: jest to pouczająca opowieść o problemach, z którymi trzeba sie borykać, gdy po pierwsze wszyscy uważają, że zginąłeś na wojnie, a ty wracasz cały i zdrowy, po drugie o skutkach nadmiaru alkoholu - upijasz się z tej radości, lądujesz na barłogu z dziewką kuchenną [chyba, "film mi urwal..."] a rankiem wita cię ból głowy... i żona. wymowna bardzo. z zasobem słownictwa jak sie patrzy...hm, własnie, skleroza jednak boli... ale z drugiej strony jesli sie tej niewiasty na oczy dotąd nie widziało...
polecam - zabawna opowieść ze sztyletami
The Bed Is Unmade [Christinna Dodd] czyli "Dekonstrukcja czyli rozłożenie łoza. Na części." nasz renesansowy bohater Rion Masterson snuje intrygę jakby tu podejść znajomą bogatą [sic!] dziedziczkę Efekt: jołop porywa jej uroczą kuzynkę Helwig do swej zapuszczonej posiadłości, w której rezyduje jego banda niedomytych pożal się Boże rycerzy... pomyłkowo... ech... Porwana Helwig stwierdza, że w takim chlewie to jej nikt przetrzymywać nie będzie i przystępuje do konstrutywnych działań. Logicznych, każda z nas zrobiłaby to samo wszak na jej miejscu. Zabiera się do szorowania i pucowania.
Biedny Rion, wielbiciel pyskatych kobiet i matoł jeden, staje przed nie lada dylematem...
zabawnie mimo wszystko jest
The Lady Makes Her Bed [Connie Brockway] czyli "Jak sobie łoże pościelesz... i kogo przywiążesz do niego... tak noc spedzisz..." to opowieść regencyjna z lekka [o ile fakt, że 99% akcji ma miejsce w sypialni nie dyskwalifikuje pod tym względem]. Mamy intrygę: Phillipa Jones pragnie ochronić swego brata, trudniącego się przemytem, przed kapitanem Nedem Mastersonem prowadzącym rzadową antyszmuglerską akcję, a zarazem swym, byłym, konkurentem do ręki jej [oj, pożarli się na dowidzenia parę miesięcy wcześniej..]. cóż lepszego mozna wymyslić niż w noc ostatecznej rozgrywki zwabić faceta do sypialni i użyć, ekhm, nie to, że ówczesnych kajdanek od razu... a łoże cięzkie jest...
zabawne bardzo, i to napięcie... konflikt lojalności i mały twist na koniec
The Bed Wins All [Christina Dodd] czyli "Łoże górą [tudzież dołem dla zainteresowanych]". Wracamy do Laurel, które, jak się okazuje, w grupie zwiedzających dostrzega tego nieznośnego Maxa Ashtona, aroganta, który miał czelność mysleć, że jeśli pomógł naszej bohaterce przejść ze stanu nieznośnego dziewictwa do stanu kobiety seksualnieuświadomionej jak najbardziej, to jeszcze uważa, że naturalną koleją rzeczy jest ślub... dżentelmen jeden sie znalazł, nie żyjemy wszak w średniowieczu. Max nabroi, oj, nabroi, bo po pierwsze oskarży Laurel o kradzież rodowych kosztowności... palant! a dalej będzie jeszcze zabawniej.
przyzwoite zamknięcie historii z małym twistem [ci, którzy jeszcze nie wpadli jakie jest zakończenie widocznie nie wypili swej dziennej dawki kawy/herbaty dotąd
Ogólnie: miło bardzo, szybko i sprawnie sie czyta - polecam. dobre na chandrę i nie wymaga za wiele skupienia
także dowód, ze kolaboracja z przyjaciółmi [bo autorki dobrymi kumpelami są] daje czasem niezłe efekty