Mi się wryło w pamięć. W sumie książka aż taka cudowna nie była, ale cholera mnie wzięła jak się puścił. No szlag mnie trafił no. Walnęłam książką na jakiś czas a potem zmusiłam się prawie fizycznie, żeby chociaż skończyć i "odhaczyć".
To o hazardziście i rozpustniku co to szuka posażnej kobitki bo tonie w nieopłaconych rachunkach i wybiera się do Bath, gdzie nawija mu się dziewczyna na wózku, po bardzo ciężkiej chorobie, którą nabyła w tropikach jak dobrze pamiętam.
On stara się czarować, jednak ona jest świadoma powodu jego czarów. Oczywiście coś zaczyna się między nimi dziać, coś fajnego, on ją ciąga po lekarzach i daje nadzieję, a potem ma kryzys chyba ku...rdę wieku średniego
i puszcza się z najtańszymi dziwkami. A ona w domu stara się stanąć na nogi (z wózka) i jest w ciąży...
Grrrrr
aaa... i mu potem wybacza oczywiście, bo jak to tak nie wybaczyć, nie?