Teraz jest 1 października 2024, o 15:29

Ulubione cytaty, fragmenty, sceny

...o wszystkim: co nas irytuje, a co zachęca do lektury, co czytamy teraz, a co mamy w planach

2024: WŁAŚNIE CZYTAM...

Ulubieńcy roku!Ulubieńcy miesiąca!
Bonus: Nasze Liczniki Lektur w Kanonie Romansoholicznym!


Ostrzegamy! Kiepskie książki!Koszmar. Ale można przeczytaćWarto przeczytać?
Regulamin działu
Rozmowy o naszych aktualnych lekturach i książkowych inspiracjach.
Szerzej o gatunkach: dział ROMANS+ oraz dział 18+
Konkretniej o naszych listach czytelniczych: dział STATYSTYKI
Lektury wg pór roku i świąt: dział SEZON NA KSIĄŻKĘ
Avatar użytkownika
 
Posty: 8026
Dołączył(a): 17 grudnia 2010, o 11:14
Lokalizacja: doncaster

Post przez gmosia » 22 października 2011, o 08:14

hej! co taki krótki ten lwicowy fragment? co było dalej?! :hyhy:
Obrazek Obrazek

Avatar użytkownika
 
Posty: 21173
Dołączył(a): 17 grudnia 2010, o 11:14
Lokalizacja: z Doliny Muminków
Ulubiona autorka/autor: chyba jednak Krentz/Quick/Castle...

Post przez Jadzia » 22 października 2011, o 11:02

To Garwood jest, resztę można sobie dośpiewać :hyhy: zresztą, gmosiek - do książki, jazda i już, to się dowiesz :look_down:
Czytam romanse - mój blog z recenzjami. Recenzjami romansów, oczywiście.

Smoki były idealnym środkiem antykoncepcyjnym, ponieważ raz skonsumowana dziewica już nigdy nie była płodna.

ObrazekObrazek
by Agrest

Avatar użytkownika
 
Posty: 8026
Dołączył(a): 17 grudnia 2010, o 11:14
Lokalizacja: doncaster

Post przez gmosia » 22 października 2011, o 11:15

coraz częściej mnie kusi, ale jak widać, niewystarczająco :czeka:
Obrazek Obrazek

Avatar użytkownika
 
Posty: 45389
Dołączył(a): 17 grudnia 2010, o 11:14
Lokalizacja: Czytam, więc jestem.
Ulubiona autorka/autor: N.R./JD.Robb/Krentz/Quick/Castle/L.Kleypas/Ch.Dodd

Post przez Lilia ❀ » 22 października 2011, o 22:48

Kod: Zaznacz cały
Graham założył ręce z tyłu i odchrząknął znacząco, chcąc skupić uwagę wszystkich zebranych. Postanowił najpierw przemówić Iainowi do rozsądku, a kiedy już tym sposobem zadośćuczyni oczekiwaniom pozostałych członków rady, wystąpić z otwartym poparciem dla wodza.
– Iainie, jest jeszcze czas, żebyś zmienił zamiar – odezwał się surowym tonem.
Pozostali członkowie rady zgodnie mu przytaknęli. Iain wstał tak gwałtownie, że przewrócił krzesło. Judith cofnęła się przestraszona, wpadając na Brodicka, co tylko wzmogło jej przestrach. Obejrzawszy się stwierdziła, że rycerze znów stoją za nią zwartym rzędem.
– Czemu za mną chodzicie? – wyrzuciła z siebie z irytacją. Iain odwrócił się w jej stronę. Jej niemądre pytanie wyprowadziło go z równowagi. Spojrzał na nią z przyganą.
– Nie chodzą za tobą, Judith. Okazują mi swoje poparcie.
Wyjaśnienie jej nie zadowoliło.
– To im powiedz, żeby ci okazywali poparcie z jakiegoś innego miejsca – powiedziała, niedbale machnąwszy ręką. – Zagradzają mi drogę do drzwi, a właśnie chciałam stąd wyjść.
– Ale ja chcę, żebyś została.
– Iainie, ja nie mam tu czego szukać.
– Tak, to prawda – zawołał Gelfrid. Na dźwięk jego słów Iain poderwał się, jak smagnięty biczem.
Rozpętało się istne piekło. Judith czuła się, jakby trafiła w oko cyklonu. Głowa rozbolała ją od krzyków. Iain jako jedyny nie podnosił głosu, za to pozostali dosłownie jeden przez drugiego wykrzykiwali swoje racje.
Kłótnia najwyraźniej dotyczyła jakiegoś przymierza. W każdym razie słowo to pojawiało się najczęściej i wzbudzało u klanowej starszyzny największe emocje. Iain wypowiadał się za jego zawarciem, reszta rady gwałtownie protestowała.
Szczególnie jeden z członków zgromadzenia sprzeciwiał się z wielką stanowczością. Wykrzyczawszy swoje zdanie zaniósł się kaszlem. Biedak dławił się, rozpaczliwie chwytając powietrze. Wyglądało jednak na to, że poza Judith nikt z obecnych tego nic zauważył. Podniosła krzesło wywrócone przez Iaina i podeszła szybko do szafki pod ścianą. Nalała wody do jednego ze stojących tam kielichów. Nikt nie próbował jej powstrzymać; wszyscy byli bez reszty pochłonięci słowną bitwą. Judith podała starcowi kielich, a kiedy już się napił, zaczęła go klepać po plecach.
Pomachał ręką, dając znak, że może przestać, a następnie odwrócił się, by wyrazić podziękowanie. Słowa wdzięczności zamarły mu jednak na ustach, a oczy rozszerzyły się z niedowierzania. Judith zrozumiała, że dopiero w tej chwili zdał sobie sprawę z tego, kto mu pomógł. Zaczął kaszleć od nowa.
– Słowo daję, panie, nie powinieneś się tak poddawać emocjom – powiedziała Judith, znów klepiąc go mocno między łopatkami.
– Nie powinieneś też być do mnie uprzedzony – dodała. – Nienawiść jest grzechem. Jeśli mi panie nie wierzysz, spytaj ojca Laggana. Tak czy inaczej, nie zrobiłam ci przecież nic złego.
Była przejęta pouczaniem starca i nawet nie spostrzegła, że kłótnia dobiegła końca.
– Judith, przestań bić Gelfrida – rozkazał surowo Iain. Podniosła wzrok i ze zdziwieniem stwierdziła, że się uśmiechał.
– A ty przestań mi wydawać rozkazy – zażądała. – Udzielam temu człowiekowi pomocy. Napij się jeszcze, panie – poradziła Gelfridowi. – Jestem pewna, że to ci pomoże.
– A zostawisz mnie w spokoju, jak się napiję?
– Nie musisz panie mówić do mnie takim tonem – obruszyła się. – Z przyjemnością cię zostawię.
Podeszła do Iaina i spytała szeptem:
– Czemu mam tu zostawać?
– Dziewczyna zasługuje na to, żeby wiedzieć o czym mowa – odezwał się ojciec Laggan. – Musi wyrazić zgodę, Iainie.
– Wyrazi – zapewnił Iain.
– Lepiej załatw to jak najprędzej – poradził ksiądz. – Przed nocą muszę dotrzeć do Dunbarów. Merlin długo nie pociągnie. Mógłbym oczywiście wrócić później, gdybyś potrzebował więcej czasu, żeby ją przekonać...
– Nie będę potrzebował.
– Mam się na coś zgodzić? – wtrąciła się zaciekawiona Judith. Nie odpowiedział jej od razu. Spojrzał na swoich rycerzy, nakazując im wzrokiem, by się cofnęli. Zignorowali milczącą komendę; bawiło ich jego zakłopotanie. Iain zauważył, że wszyscy uśmiechają się pod nosem.
– Grahamie? – zwrócił się Iain do naczelnika rady.
– Popieram twoją decyzję.
Iain przyjął oświadczenie kiwając głową.
– Gelfridzie?
– Jestem przeciw.
– Duncan?
– Przeciw.
– Owen?
– Przeciw.
– Vincent?
Starzec się nie odezwał.
– Niech go ktoś obudzi – zarządził Graham.
– Nie śpię. Jeszcze się nie skończyłem nad tym zastanawiać.
Wszyscy czekali cierpliwie; nastąpiła dłuższa chwila ciszy. Napięcie w sali wzrosło niepomiernie. Judith przysunęła się bliżej Iaina, ich ramiona się zetknęły. Był bardzo zdenerwowany, chciała, by wiedział, że może liczyć na jej poparcie. Swoją drogą, chciało jej się śmiać z własnego zachowania. Nie miała nawet pojęcia o co chodzi, a gotowa była stanąć po stronie Iaina.
Nie lubiła, kiedy się złościł. Wzięła go za rękę. Nie spojrzał na nią, lecz uścisnął lekko jej palce.
Wszyscy wpatrywali się w Vincenta, więc i ona skierowała na niego wzrok. Wydawało jej się, że starzec znów zasnął. Niełatwo było to stwierdzić, gdyż krzaczaste brwi przesłaniały mu oczy, gdy tak siedział pochylony nad stołem.
Wreszcie podniósł głowę.
– Masz moje poparcie, Iainie.
– Naliczyłem trzy głosy przeciw i razem z wodzem trzy za – ogłosił Graham.
– I co, do licha, mamy teraz począć? – wyrwał się Owen.
– Jeszcze nigdy nie mieliśmy takiego problemu – wtrącił Gelfrid.
– Ale postanowienie jest postanowieniem.
– Poczekamy jeszcze z decyzją w sprawie tego przymierza – oznajmił Graham. Poczekał, aż wszyscy członkowie rady wyrażą swoją zgodę, następnie zwrócił się do Iaina.
– Synu, właściwie mógłbyś zaczynać.
Iain spojrzał na Judith; nagle poczuł się dziwnie skrępowany. Spotkanie przebiegało niezupełnie tak, jak się tego spodziewał. Oczekiwał, że wszyscy poza Grahamem będą głosować przeciwko unii. Nie przewidział tak długiej dyskusji, liczył na to, że przed przybyciem księdza będzie mógł spędzić jakiś czas sam na sam z Judith. Z pewnością zdążyłby jej wówczas powiedzieć, czego od niej oczekuje.
Denerwowało go, że nie są sami.
– Judith, nie wracasz do Anglii – wyrwał się Brodick, powodowany swą niecierpliwą naturą. – Ani teraz, ani nigdy. Iain nie odwiezie cię do domu.
Przekazał jej tę wiadomość radosnym tonem. Spojrzała na niego nie rozumiejąc.
– Nie? W takim razie kto mnie odwiezie?
– Nikt – odparł Brodick.
Iain ujął ją za obie ręce i uścisnął lekko chcąc zwrócić na siebie uwagę. Wziął głęboki wdech. Chciał, żeby to, co powie zabrzmiało właściwie, żeby na zawsze pozostało jej w pamięci. Nie była to łatwa rola, odpowiednie słowa nie chciały mu przyjść do głowy; nie miał w tej dziedzinie żadnego doświadczenia, a bardzo mu zależało, by stanąć na wysokości zadania.
Ta chwila powinna być dla niej niezapomnianym przeżyciem.
– Judith... – zaczął.
– Tak, Iainie?
– Zatrzymuję cię.
 
10
- Nie możesz mnie tak po prostu... zatrzymać.
– Jasne, że może, kobieto – zapewnił wesoło Alex.
– Jest wodzem – przypomniał jej Graham. – Może zrobić, co zechce.
– To, że jest wodzem nie ma tu akurat znaczenia – wtrącił się Brodick. – Franklen zatrzymał Marrian, chociaż nie jest wodzem. A Robert zatrzymał Meagan – dodał wzruszając ramionami.
– Ja zatrzymałem Isabelle – dołączył się Winslow.
– Tak już u nas jest, kobieto – wyjaśnił krótko Gowrie.
– Nie zatrzymałeś Isabelle – zwrócił się Brodick do brata, czując się w obowiązku sprostować nieścisłość. – Poprosiłeś o jej rękę, a to różnica.
– Zabrałbym ją i tak, gdyby jej ojciec robił jakieś trudności – obruszył się Winslow.
Judith nie mogła uwierzyć własnym uszom. Wszyscy nagle postradali rozumy. Wyrwała się Iainowi i cofnęła się gwałtownie, byle dalej od niespodziewanego szaleństwa; nastąpiła przy tym na nogę Grahamowi. Odwróciła się, żeby go przeprosić.
– Wybacz, Grahamie, nie chciałam nadepnąć... Przecież on nie może mnie tak po prostu zatrzymać, prawda?
– Gowrie miał rację mówiąc, że u nas tak się to odbywa – kiwając głową odpowiedział poważnie Graham. – Ma się rozumieć, ty będziesz musiała wyrazić zgodę.
Ton jego głosu wyrażał sympatię. Iain zgotował tej pięknej kobiecie nie lada niespodziankę. Wyglądała na nieco oszołomioną, ale z pewnością musiała być zachwycona. Wybranie przez wodza było największym zaszczytem. O tak, była szczęśliwa do tego stopnia, że najwyraźniej zabrakło jej słów, by dać temu wyraz.
Graham mylił się w swoich domysłach. Po krótkiej chwili Judith odzyskała mowę. Może by się zdołała opanować, gdyby poplecznicy Iaina nie gapili się na nią kiwając głowami.
Miała ochotę zdzielić każdego z nich po kolei, choć żeby trafić, musiałaby się najpierw przestać trząść ze złości. Wciągnęła głośno powietrze i odezwała się nieco schrypniętym głosem:
– Iainie, mogłabym zamienić z tobą słowo na osobności?
– Dziewczyno, naprawdę nie czas teraz na pogaduszki – wtrącił się ojciec Laggan. – Merlin nie wytrzyma.
– Merlin? – spytała, do reszty tracąc orientację.
– Z klanu Dunbarów – wyjaśnił Graham. Następnie dodał z uśmiechem: – Potrzebuje księdza.
Judith spojrzała na ojca Laggana.
– To musi ksiądz do niego jechać. Jest umierający?
Ksiądz potrząsnął głową.
– Już umarł, Judith. Rodzina czeka na mnie, żeby go pochować. Jest gorąco, sama rozumiesz... Nie wytrzyma zbyt długo.
– Tak, ksiądz musi go złożyć do ziemi – potwierdził Brodick. – Ale najpierw udzieli wam ślubu. Maitlandowie są ważniejsi od Dunbarów.
– Merlin nie wytrzyma? – Judith powtórzyła słowa księdza przykładając rękę do czoła.
– Ten upał... – przypomniał Brodick.
Zaczęła drżeć. Iainowi zrobiło się jej żal. Myślał wiele dni, nim doszedł do przekonania, że nie może pozwolić Judith odjechać. Teraz sobie uświadomił, że powinien i jej dać więcej czasu na zastanowienie się nad propozycją.
Niestety, teraz nie było już na to czasu. Po rozmowie z Patrickiem, utwierdzony w podejrzeniach, wiedział, że musi się ożenić z Judith jak najszybciej. Nie mógł ryzykować, że ktoś inny dowie się prawdy o jej ojcu. Musiał ją poślubić natychmiast. To był jedyny sposób, żeby ją chronić przed tym draniem Macleanem.
Wziął ją za rękę i poprowadził w zaciszny kąt sali. Poruszała się opornie, więc musiał ją niemal ciągnąć. Oparła się o ścianę, a on stanął naprzeciw niej skutecznie osłaniając przed wzrokiem pozostałych.
Chwytając ją za podbródek uniósł jej twarz i spojrzał w oczy.
– Chcę, żebyś za mnie wyszła.
– Nie.
– Tak.
– Nie mogę.
– Ależ tak, możesz.
– Iainie, miejże rozum. Nie mogę za ciebie wyjść. Nawet gdybym chciała, byłoby to niemożliwe.
– Przecież chcesz za mnie wyjść, prawda? – spytał poważnie. Przeraziła go możliwość, że mogłaby go nie chcieć. Musiał potrząsnąć głową.
– Do licha, pewnie że chcesz – odpowiedział sam sobie.
– O, a skądże ta pewność?
– Ufasz mi.
Opuściła ją złość. Ze wszystkich powodów, jakie mógłby wymienić, wybrał akurat ten, któremu nie mogła zaprzeczyć. Ufała mu, całym sercem.
– Czujesz się przy mnie bezpieczna.
Z tym także musiała się zgodzić.
– Wiesz, że cię obronię przed wszelkim złem – dodał z rozrzewnieniem.
Oczy zaszły jej łzami. Dobry Boże, gdybyż to było możliwe.
– Kochasz mnie, Iainie? – spytała. Pochylił się i ją pocałował.
– Jeszcze nigdy nie pragnąłem żadnej kobiety tak, jak pragnę ciebie – powiedział. – Ty też mnie pragniesz. Nie zaprzeczaj.
Ramiona jej opadły.
– Nie zaprzeczam – szepnęła. – Ale pragnienie i miłość to dwie różne rzeczy. Mogę cię nie kochać – dodała.
Wiedziała, że to kłamstwo, już w momencie, gdy te słowa wychodziły z jej ust. On także to wiedział.
– Kochasz mnie.
– Robisz mi nadzieje niemożliwe do spełnienia – szepnęła. Łza spłynęła jej po policzku.
Delikatnie otarł mokry ślad, ujął jej twarz w dłonie.
– Nie ma rzeczy niemożliwych. Wyjdź za mnie, Judith. Pozwól mi cię chronić.
Musiała mu wyznać prawdę. Tylko, że po tym on zmieni zdanie i cofnie swe nieprzemyślane oświadczyny.
– Jest coś, czego nie wiesz o mnie – zaczęła. – Mój ojciec...
Zamknął jej usta pocałunkiem, długim i tak namiętnym, że kiedy się od niej oderwał, nie mogła pozbierać myśli.
Próbowała zacząć jeszcze raz od nowa, lecz znów przerwał jej w taki sam sposób.
– Judith, nie mów mi nic o swojej rodzinie – polecił stanowczo. – Nie obchodzi mnie to, choćby twój ojciec był samym królem Anglii. Ani słowa więcej na ten temat, dobrze?
– Ale Iainie...
– Twoja przeszłość nie ma znaczenia. – Ścisnął ją za ramiona. Mówił zduszonym, gorączkowym głosem. – Zapomnij, Judith. Będziesz należała do mnie, ja będę twoją rodziną. Zaopiekuję się tobą.
To brzmiało tak zachęcająco; Judith nie wiedziała, co począć.
– Muszę się zastanowić – powiedziała. – Za parę dni...
– Dobry Boże – zawołał ojciec Laggan. – Kobieto, nie możemy kazać Merlinowi czekać tak długo. Nie zapominaj o upale.
– Na co czekać? – wtrącił się Patrick.
– Przecież powiedział, że cię zatrzymuje. Bierzcie ślub – zdecydował Brodick.
W tym momencie Judith zdała sobie sprawę z tego, że wszyscy się przysłuchująjej rozmowie z Iainem. Miała ochotę krzyczeć.
– Nie pozwolę się poganiać – zawołała ze złością, po czym dodała łagodniej: – Istnieje wiele powodów, dla których nie powinnam poślubiać waszego wodza i potrzebuję czasu, żeby się zastanowić...
– Jakie to powody? – zaciekawił się Graham. Iain zwrócił się do naczelnika rady.
– Jesteś po naszej stronie, czy przeciwko nam?
– Nie jestem, rzecz jasna, zachwycony, ale wiesz, że stanę u twego boku. Masz moje poparcie. Gelfrid, a ty?
– Zgadzam się – mruknął zapytany, patrząc spode łba na Judith. Pozostali członkowie rady po kolei zgłaszali swoje poparcie. Judith miała dosyć.
– Jak możesz wyrażać swoje poparcie i równocześnie patrzeć na mnie tak, jakbyś chciał mnie zabić? – spytała. Postukała palcem w pierś Iaina. – Nie chcę tu żyć. Już podjęłam decyzję, że zamieszkam z ciotką Millicent i wujem Herbertem. A wiesz dlaczego? – Nie dała mu czasu na odpowiedź. – Oni nie uważają się za lepszych ode mnie, dlatego. I co ty na to? – zakończyła wyzywająco.
– Na co? – spytał Iain powstrzymując uśmiech. Ta kobieta potrafiła się złościć nie na żarty.
– Oni mnie lubią – powiedziała dobitnie.
– My też cię lubimy, Judith – odezwał się Alex.
– Wszyscy cię lubią – dodał Patrick kiwając głową z przekonaniem.
Ani na chwilę nie uwierzyła ich zapewnieniom. Podobnie Brodick, który rzucił Alexowi ciężkie spojrzenie.
– Ale ja nie lubię żadnego z was, dzikusy – oznajmiła. – Nie mogę znieść nawet myśli, że miałabym tu mieszkać. Nie będę wychowywać moich dzieci... o mój Boże, Iainie, nie będę miała żadnych dzieci, chyba o tym pamiętasz?
– Judith, uspokój się – zażądał Iain. Przyciągnął ją do siebie i trzymał w mocnym uścisku.
– Ona nie chce mieć dzieci? – zdumiał się Graham. – Iainie, nie możesz pozwalać na takie gadanie. Potrzebujesz następcy.
– Jest niepłodna? – zainteresował się Gelfrid.
– Tego nie powiedziała – mruknął Vincent.
– To moja wina – przerwał im Winslow.
– Z twojej winy ta kobieta jest niepłodna? – spytał Gelfrid marszcząc czoło. – Jakże to możliwe, Winslowie?
Patrick zaczął się śmiać, Brodick uspokoił go kuksańcem.
– Musiała pomóc przy porodzie Isabelle – Brodick podjął się trudu udzielenia wyjaśnień Gelfridowi. – Przestraszyła się i tyle. Nie jest niepłodna.
Członkowie rady zgodnie wydali z siebie pomruk ulgi. Iain nie zwracał uwagi na nikogo poza Judith. Nachylił się do niej i szepnął:
– Masz rację, potrzebujesz więcej czasu, żeby się zastanowić nad moją propozycją. Nie będę cię ponaglał.
Wesołe brzmienie jego głosu wzbudzało podejrzenia. Domyśliła się podstępu niemal natychmiast.
– A ile mam czasu na rozważenie twojej propozycji?
– Dzisiejszą noc spędzisz w moim łóżku. Pomyślałem sobie, że może zechcesz wcześniej zostać mężatką.
Wyrwała się z jego objęć i zadzierając głowę spojrzała mu w oczy. Uśmiechał się. Zrozumiała, że nie ma szans. Boże, ależ go kochała. Choć w tym akurat momencie, nie potrafiła podać choćby jednego powodu dlaczego.
Oni wszyscy doprowadzali ją do szaleństwa.
– Na Boga, za co ja cię właściwie tak kocham? – Nie zdawała sobie sprawy z tego, że wykrzyczała to pytanie, dopóki Patrick się nie roześmiał.
– No, to znaczy, że wszystko postanowione. Zgodziła się – zawołał ojciec Laggan. Zbliżał się szybko z drugiego końca sali.
– Miejmy to już z głowy. Patricku, ty stań po prawej stronie Iaina, a ty Grahamie ustaw się koło Judith. Będziesz mu ją oddawał. W imię Ojca i Syna...
– My też mu ją oddajemy – przerwał Gelfrid nie godząc się pozostawać w cieniu przy tak ważnej ceremonii.
– O tak, my też – zawtórował mruknięciem Duncan. Szuranie stołków rozproszyło księdza. Poczekał aż pozostali członkowie rady stłoczą się wokół Judith i zaczął od nowa.
– W imię Ojca...
– Chcesz się ze mną ożenić tylko po to, by móc mi rozkazywać– powiedziała Judith do Iaina.
– No, to są te uboczne korzyści – odparł nieco przeciągle.
– Myślałam, że Dunbarowie są waszymi wrogami – zauważyła. – A wasz ksiądz...
– Jak myślisz, na co umarł Merlin? – wtrącił się Brodick.
– Synu, nie możesz sobie przypisywać zasługi – przerwał mu Graham. – Zaszkodził mu upadek z urwiska.
– Winslowie, czy ty go przypadkiem nie zepchnąłeś, kiedy podchodził do ciebie z nożem? – zwrócił się Brodick do brata.
Winslow pokręcił głową.
– Pośliznął się i poleciał, zanim go dopadłem.
Judith poczuła, że od tej rozmowy robi jej się niedobrze. Patrick postanowił odpowiedzieć na jej pytanie o księdza, bo nikt z pozostałych wyraźnie nie miał takiego zamiaru.
– Nie mamy wystarczającej liczby duchownych. Ojciec Laggan ma pozwolenie na swobodne poruszanie się, gdzie i kiedy zechce.
– Opiekuje się wielkim obszarem – dodał Alex. – I wszystkimi klanami, które uznajemy za wrogie. Między innymi Dunbarow, Macphersonów i Macleanów.
Judith była zdumiona tą listą nieprzyjaciół, powiedziała o tym Grahamowi. Z jednej strony chciała się dowiedzieć o Maitlandach jak najwięcej, z drugiej potrzebowała czasu, żeby przyjść od siebie. Wciąż czuła się jak w gorączce, drżała jak niemowlę wykąpane w zimnej wodzie.
– Alex wspomniał ci tylko o niektórych – sprostował Graham.
– Czy wy ludzie nikogo nie lubicie? – spytała z niedowierzaniem. Graham wzruszył ramionami.
– Moglibyśmy wreszcie zacząć? – krzyknął zniecierpliwiony ojciec Laggan. – W imię Ojca...
– Mam zamiar zaprosić w odwiedziny ciotkę Millicent i wuja Herberta i ani mi się śni prosić o pozwolenie rady.
– ... i Syna – ciągnął ksiądz coraz głośniej.
– Potem zechce zaprosić króla Jana – podzielił się swymi przewidywaniami Duncan.
– Nie możemy na to przystać, kobieto – mruknął Owen.
– Proszę, weźcie się za ręce i skupcie uwagę na ceremonii – ojciec Laggan niemal krzyczał, usiłując panować nad sytuacją.
– Nie chcę, żeby król Jan się tu zjawiał – zaprotestowała Judith. Odwróciła się do Owena, by zganić go spojrzeniem za tak niedorzeczne przypuszczenie. – Chcę sprowadzić moją ciotkę i wuja. I sprowadzę ich. – Musiała wysunąć się zza Graham, żeby spojrzeć Iainowi w twarz. – Tak czy nie, Iainie.
– Zobaczymy. Grahamie, żenię się z Judith, a nie z tobą. Puść jej rękę. Judith przesuń się tutaj.
Ojciec Laggan dał sobie spokój z próbami utrzymania porządku. Pełnił swoją powinność recytując stosowne formułki. Jedynie Iain zwracał uwagę na jego słowa. Ochoczo zgodził się pojąć Judith za żonę.
Judith nie była aż tak chętna. Ksiądz współczuł tej ślicznej dziewczynie; sprawiała wrażenie zupełnie oszołomionej.
– Judith, czy bierzesz sobie Iaina za męża?
– Zobaczymy – odparła patrząc Iainowi w twarz.
– To nie wystarczy, kobieto. Musisz powiedzieć tak – poinstruował ją ksiądz.
– Naprawdę muszę?
– Twoja ciotka i wuj będą tu mile widziani – podsunął Iain z uśmiechem.
– Dziękuję. – Teraz ona się do niego uśmiechnęła.
– Musisz odpowiedzieć, Judith – upomniał ją ojciec Laggan.
– A on się zgodzi kochać mnie i troszczyć się o mnie?
– Na litość boską, przecież już się zgodził – wtrącił ze zniecierpliwieniem Brodick.
– Iainie, jeśli tu zostanę, będę próbowała wprowadzić pewne zmiany.
– Ale Judith, nam się tu podoba, jak jest – zaprotestował Graham.
– Ale mnie się nie podoba – odpowiedziała gniewnie Judith. – Iainie, zanim zaczniemy, chcę jeszcze jednej obietnicy – wyrzuciła z siebie.
– Zanim zaczniemy? Przecież jesteśmy już w połowie... – wtrącił bezradnie ksiądz.
– Co to za obietnica? – najeżył się Graham. – Rada może chcieć ją rozważyć.
– Niczego nie będziecie rozważać – odparła twardo Judith. – To sprawa osobista. Iainie?
– Tak, Judith?
Boże, jakże kochała ten jego uśmiech. Westchnęła i gestem nakazała mu się zbliżyć tak, żeby mogła szepnąć mu do ucha. Graham musiał się odsunąć, by zrobić jej miejsce. Kiedy Iain się pochylił, wszycy nadstawili uszu w nadziei, że uda im się podsłuchać.
Musieli się zadowolić domysłami. O cokolwiek ta kobieta prosiła ich wodza, wyraz jego twarzy zdradzał zaskoczenie, co jeszcze bardziej roznieciło ich ciekawość.
– To dla ciebie ważne?
– Owszem.
– W porządku. Obiecuję.
Judith nie zdawała sobie sprawy, że wstrzymuje oddech, dopóki nie usłyszała odpowiedzi. Westchnęła głośno.
Oczy jej się napełniły łzami. Był cudowny. Nie śmiał się ani nie obrażał. Nawet nie kazał jej wyjaśniać. Spytał jedynie, czy to dla niej ważne, a słysząc, że tak, natychmiast się zgodził.
– Słyszałeś może coś przypadkiem, Grahamie? – spytał Alex szeptem tak głośnym, że dotarł do wszystkich na sali.
– Chodziło o jakieś picie – odszepnął równie donośnie Graham.
– Chce się napić? – zapytał już całkiem głośno Gelfried.
– Ja usłyszałem coś o upijaniu się – włączył się Owen.
– Czemu ona się chce upić? – zainteresował się szczerze Vincent. Judith zadowolona odwróciła się do ojca Laggana.
– Teraz mogę powiedzieć tak – oznajmiła. – Możemy zaczynać?
– Ta kobieta nie rozumie, co się do niej mówi – zauważył Vincent.
Podczas gdy ojciec Laggan udzielał końcowego błogosławieństwa, Judith w najlepsze kłóciła się ze starcem mając mu za złe jego grubianską uwagę. Zapewniała go z wielką stanowczością, że jej zdolność rozumienia jest całkowicie wystarczająca.
Zażądała przeprosin od Vincenta, zanim pozwoli księdzu kontynuować.
– Patricku, czy mógłbyś przyprowadzić tu Frances Catherine? Chciałabym, żeby podczas ceremonii stała u mego boku.
– Możesz pocałować pannę młodą – zakończył ojciec Laggan.

Tajemnica - Julie Garwood
“Man. God. Roarke. An interesting and flattering lineup.”
“Safe men are for marrying. Dangerous men are for pleasure.”

Avatar użytkownika
 
Posty: 13112
Dołączył(a): 17 grudnia 2010, o 11:14

Post przez Dorotka » 22 października 2011, o 22:59

Uwielbiam ten fragment, zresztą całą "Tajemnicę" uwielbiam. :lol:

Avatar użytkownika
 
Posty: 21173
Dołączył(a): 17 grudnia 2010, o 11:14
Lokalizacja: z Doliny Muminków
Ulubiona autorka/autor: chyba jednak Krentz/Quick/Castle...

Post przez Jadzia » 22 października 2011, o 23:09

Moja ulubiona scena zaślubin ze wszystkich, jakie czytałam :hyhy:
Czytam romanse - mój blog z recenzjami. Recenzjami romansów, oczywiście.

Smoki były idealnym środkiem antykoncepcyjnym, ponieważ raz skonsumowana dziewica już nigdy nie była płodna.

ObrazekObrazek
by Agrest

 
Posty: 31644
Dołączył(a): 17 grudnia 2010, o 11:16

Post przez aralk » 23 października 2011, o 12:42

ja bym jeszcze dołożyła do tego Brodicka :D
zresztą obie sa cudne :sweet_kiss:

Avatar użytkownika
 
Posty: 30752
Dołączył(a): 17 grudnia 2010, o 11:15
Lokalizacja: Kłyż
Ulubiona autorka/autor: Joanna Chmielewska/Ilona Andrews

Post przez ewa.p » 23 października 2011, o 17:34

to też mi się podobało
________________***________________

Gotowałam się w środku i musiałam sięgnąć po wszystkie rezerwy opanowania,by utrzymać nerwy na wodzy.Uda mi się.Po prostu muszę być obojętna.Zen.Żadnego walenia po twarzy.Walenie po twarzy nie jest zen.

Avatar użytkownika
 
Posty: 4500
Dołączył(a): 16 maja 2011, o 10:32
Lokalizacja: Lublin

Post przez maddalena » 28 października 2011, o 11:16

Ehhhhhhh...
Bardzo, bardzo ale to bardzo fajny fragment!
Mam nadzieję, że książka także...?
Oto miłość. Dwoje ludzi spotyka się przypadkiem, a okazuje się, że czekali na siebie całe życie. O'Cangaceiro

Avatar użytkownika
 
Posty: 30752
Dołączył(a): 17 grudnia 2010, o 11:15
Lokalizacja: Kłyż
Ulubiona autorka/autor: Joanna Chmielewska/Ilona Andrews

Post przez ewa.p » 28 października 2011, o 12:00

książka też,można spokojnie czytać
________________***________________

Gotowałam się w środku i musiałam sięgnąć po wszystkie rezerwy opanowania,by utrzymać nerwy na wodzy.Uda mi się.Po prostu muszę być obojętna.Zen.Żadnego walenia po twarzy.Walenie po twarzy nie jest zen.

Avatar użytkownika
 
Posty: 45389
Dołączył(a): 17 grudnia 2010, o 11:14
Lokalizacja: Czytam, więc jestem.
Ulubiona autorka/autor: N.R./JD.Robb/Krentz/Quick/Castle/L.Kleypas/Ch.Dodd

Post przez Lilia ❀ » 28 października 2011, o 12:13

maddalena napisał(a):Ehhhhhhh...
Bardzo, bardzo ale to bardzo fajny fragment!
Mam nadzieję, że książka także...?

jak najbardziej :lol:
“Man. God. Roarke. An interesting and flattering lineup.”
“Safe men are for marrying. Dangerous men are for pleasure.”

Avatar użytkownika
 
Posty: 6172
Dołączył(a): 17 grudnia 2010, o 11:16
Lokalizacja: Babolandia
Ulubiona autorka/autor: wiele ich jest ...

Post przez Renata7 » 28 października 2011, o 14:26

Polecamy ogromnie :sweet_kiss:

 
Posty: 31644
Dołączył(a): 17 grudnia 2010, o 11:16

Post przez aralk » 28 października 2011, o 14:29

tak sobie od rana czytam i się zachwycam :lol:

wparł się w nią swym nabrzmiałym przyrodzeniem tak, że znieruchomiała z otwartymi ustami
rozszalała frustracja przedzierzgnęła się w jego żyłach w zwierzęcą żądzę, która z wolna zagłuszyła wszystkie myśli prócz tej jednej: przyprzeć tę łotrzycę do łóżka i wyładować całe nabrzmiałe pragnienie między tymi zaciśniętymi udami
z głośnym triumfalnym westchnieniem pochylił się nad nią, ujął w dłonie dwie pełne piersi, musnął ustami łagodnie wygiętą dolną wargę, a potem wpił się w nią chciwie, przystępując do oblężenia, które wszak musi złamać wszelki opór.

Avatar użytkownika
 
Posty: 10852
Dołączył(a): 18 października 2011, o 17:09
Ulubiona autorka/autor: Dżuli Stefa Dżulja MeryDżoł Gejlen Maja Kristin...

Post przez tajemna » 28 października 2011, o 14:52

:whaaat: tak przed obiadem częstujesz takim pieprznym kąskiem. :D
"uderz w Garwood a Tajemna się odezwie"
Sol


"Cierpię na wrodzoną wadę dysfunkcji systemu motywacji."
Wilczyca Karolina Kaim

Avatar użytkownika
 
Posty: 45389
Dołączył(a): 17 grudnia 2010, o 11:14
Lokalizacja: Czytam, więc jestem.
Ulubiona autorka/autor: N.R./JD.Robb/Krentz/Quick/Castle/L.Kleypas/Ch.Dodd

Post przez Lilia ❀ » 28 października 2011, o 15:25

A cóż to jest aralk?
“Man. God. Roarke. An interesting and flattering lineup.”
“Safe men are for marrying. Dangerous men are for pleasure.”

 
Posty: 31644
Dołączył(a): 17 grudnia 2010, o 11:16

Post przez aralk » 28 października 2011, o 17:14

polecanka tajemnej :rotfl: :rotfl: :rotfl:
Jesienny płomień Hayworth Lynne

Avatar użytkownika
 
Posty: 17841
Dołączył(a): 17 grudnia 2010, o 11:14
Ulubiona autorka/autor: Jayne Ann Krentz

Post przez Berenika » 28 października 2011, o 17:16

A ja myślałam, że jednak wybrałaś jakiś paranormal ;)
Obrazek

 
Posty: 31644
Dołączył(a): 17 grudnia 2010, o 11:16

Post przez aralk » 28 października 2011, o 17:17

Romans sprzed lat :hyhy:

Avatar użytkownika
 
Posty: 17841
Dołączył(a): 17 grudnia 2010, o 11:14
Ulubiona autorka/autor: Jayne Ann Krentz

Post przez Berenika » 28 października 2011, o 17:18

Soczysty romans ;)
Obrazek

 
Posty: 31644
Dołączył(a): 17 grudnia 2010, o 11:16

Post przez aralk » 28 października 2011, o 17:29

niekiedy nawet bardzo :hyhy:

Avatar użytkownika
 
Posty: 45389
Dołączył(a): 17 grudnia 2010, o 11:14
Lokalizacja: Czytam, więc jestem.
Ulubiona autorka/autor: N.R./JD.Robb/Krentz/Quick/Castle/L.Kleypas/Ch.Dodd

Post przez Lilia ❀ » 28 października 2011, o 17:56

Dopisałam do listy :hyhy:
“Man. God. Roarke. An interesting and flattering lineup.”
“Safe men are for marrying. Dangerous men are for pleasure.”

 
Posty: 31644
Dołączył(a): 17 grudnia 2010, o 11:16

Post przez aralk » 28 października 2011, o 18:24

Lilio, ostrożnie:
- No, cicho już, turkaweczko, nie rozpaczaj tak. - Pogładził ją po drżących plecach. - To tylko ten rozhukany
buhaj tak we mnie ryczy i dopomina się o swoje. Wiesz przecie, że ja bym cię nie skrzywdził, prawda? I wiesz też, jak strasznie, jak gorąco cię pragnę. Po cóżże się tak opierasz?

Avatar użytkownika
 
Posty: 30752
Dołączył(a): 17 grudnia 2010, o 11:15
Lokalizacja: Kłyż
Ulubiona autorka/autor: Joanna Chmielewska/Ilona Andrews

Post przez ewa.p » 28 października 2011, o 18:27

:rotfl: zachęcające :hyhy:
________________***________________

Gotowałam się w środku i musiałam sięgnąć po wszystkie rezerwy opanowania,by utrzymać nerwy na wodzy.Uda mi się.Po prostu muszę być obojętna.Zen.Żadnego walenia po twarzy.Walenie po twarzy nie jest zen.

Avatar użytkownika
 
Posty: 29641
Dołączył(a): 17 grudnia 2010, o 11:17
Lokalizacja: Pozostanę tam, gdzie jestem.
Ulubiona autorka/autor: Margit Sandemo

Post przez LiaMort » 28 października 2011, o 18:29

:hahaha: bardzo..xD :hahaha:
RM 

"But at the same time we still know the shit happens everytime, so I think c'est la vie, that's life. "

 
Posty: 31644
Dołączył(a): 17 grudnia 2010, o 11:16

Post przez aralk » 28 października 2011, o 18:34

to moja polecanka !!!!
Cofnął się, lecz rozszalała frustracja przedzierzgnęła się w jego żyłach w zwierzęcą żądzę, która z wolna zagłuszyła wszystkie myśli prócz tej jednej: przyprzeć tę łotrzycę do łóżka i wyładować całe nabrzmiałe pragnienie między tymi zaciśniętymi udami.

Poprzednia stronaNastępna strona

Powrót do Czytamy i rozmawiamy

Kto przegląda forum

Użytkownicy przeglądający ten dział: Brak zidentyfikowanych użytkowników i 1 gość