przez Berenika » 24 września 2011, o 11:13
Poza tym u nas policzono tylko godziny tablicowe, a w niektórych krajach także te pozostałe, które się spędza w szkole. Czasem mam wrażenie, że jesteśmy taką grupą zawodową, na której społeczeństwo odreagowuje swoje frustracje, a gdy ktoś próbuje opisać rzeczywistość polskiego nauczyciela, by wyprostować pewne mylne przekonania, od razu jest zwyzywany i najczęściej jego słowa nazywa się narzekaniem, a jego samego odsyła do pracy gdzie indziej.
I żeby nie było offtopicznie - jakoś ostatnio trudno mi się zebrać i na bieżąco pisać, co czytam.