W wtorek, zanim mnie przeziębienie dopadło, byłam na zakupach z mamą. Zawsze mnie wyciąga, żebym oceniła czy nie wygląda grubo/źle/nieodpowiedno itp. Ona nabyła kilka ciuchów, a ja jak to zwykle przy okazji też się zaopatrzyłam. Nabyłam spodnie dżinsowe (różowe!) dzwony za całe 10 zł. Nikt ich chyba nie chciał, ze względu na kolor, to się zlitowałam nad nimi.
Muszę przyznać, że choć początkowo byłam sceptyczna, po założeniu okazały się idealne. Do tego bluzka moro za tę samą kwotę oraz sportowa sukienka na lato również przeceniona. Uwielbiam wyprzedaże.
A poza tym standardowy zestaw jesienny - kurtka przejsciowa i kozaki na płaskim obcasie, bo do auta inne się nie nadają. Kocham zakupy, zwłaszcza, jak wiem, że to nie mój kaprys, a konieczność.
Co do posiadania siostry - to dobra sprawa. Nie zawsze mamy podobne gusta, jeśli chodzi o ciuchy, ale czasem coś styka i się zamieniamy.