Skoro mowa o przesadyzmie, to ja nie wiem, jak w tej Ameryce funkcjonuje opieka społeczna
Przeczytałam ostatnio dwie pierwsze części o Quinnach, no i w pierwszej mamy tę superprofesjonalną bohaterkę, która nawet ulubionych ubrań się wyrzeka na czas pracy, ale za to sypia z opiekunem chłopaka, którego sprawą się zajmuje. No ok, ok, ja lubię bohaterki popełniające błędy itd, ale chyba tego Norka nie traktuje jako błąd, bo szefowa bohaterki kwituje sytuację znaczącym uśmiechem, a dla niej samej problemem jest tylko, jak facet ją wydaje i ona musi mu norkowo nawrzucać.
A czy to taki problem poprosić o przydzielenie do tej sprawy kogoś innego? Chyba tak, bo taka propozycja nawet na pół sekundy się nie pojawia.
Ale najlepsze, że w drugiej części oni są już małżeństwem, a ona dalej coś gada o raportach, czyli co, dalej prowadzi sprawę tego chłopaka? Chociaż jest żoną jego opiekuna?
Dobra, wiem, fikcja itepe, ale na Jowisza, aż się prosi...