Aralk napisał(a):W zasadzie Cisza zawiera wszelkie elementy jakie podobają mi się w romansach. XIV w., nietuzinkowi bohaterowie, głupi bohaterowie, odpowiednia dawka namiętności, szczypta, albo więcej zazdrości i trochę humoru, niekiedy zbyt ciężkiego, ale bez przesady, nie wszystko musi być leciutkim puchem. Proste, ładne zabiegi sprawiające, że czytelnik pod nosem uśmiecha się, i chciał, nie chciał, a nawet częściej chciał, zaczyna lubić bohaterów. Oddany przyjaciel, nawrócona dziewka z porzuconym przychówkiem, zazdrosna przyrodnia siostra, podły czarny charakter, paskudna macocha i ojciec trzymany pod butem, który rzutem na taśmę powstaje pod koniec by siać dziadkową miłość. No i klasycznie – piękni bohaterowie. A całość okraszona jakąś niewiarygodną ilością progenitury, różnej maści, wieku i pochodzenia. Masa dzieciaków z całym bagażem tego, co im w głowach i duszach może zagrać. A więc i szalone pomysły i wielkie głupoty. Rodzące się nastoletnie namiętności, a w tle płacz i krzyk co raz to podrzucanych do zamku nowych wychowanków. Jeśli ktoś nie czytał Ciszy, niech mi uwierzy – można byłoby tak pisać i pisać, wymieniać i wymieniać. Niewiele jest tego, czego tam nie ma
A na dodatek całość napisana całkiem sprawnie. Szybka, łatwa, lekuśka bardzo.
Odkładając wszelki zdrowy rozsądek przeczytałam szybciutko i bawiłam się faktycznie całkiem nieźle. To głównie z tej książki zapamiętam. Miłe wrażenie i ojca uciekającego przed progeniturą. Uciekły mi i imiona i nazwiska, a może nawet podczas czytania ich specjalnie nie zapamiętywałam. Czasami tak mam, niestety.
Oceniłam Ciszę na 4 i tyle moim zdaniem jest warta. Całkiem dobra. Po prostu.
Zabawna.
Użytkownicy przeglądający ten dział: Brak zidentyfikowanych użytkowników i 2 gości