Teraz jest 21 listopada 2024, o 14:41

Rok w Poziomce - Katarzyna Michalak (Dorotka)

Alfabetyczny spis recenzji ROMANSÓW WSPÓŁCZESNYCH
Avatar użytkownika
 
Posty: 13117
Dołączył(a): 17 grudnia 2010, o 11:14

Rok w Poziomce - Katarzyna Michalak (Dorotka)

Post przez Dorotka » 28 sierpnia 2011, o 19:31

Tytuł: "ROK W POZIOMCE"
Autor - Katarzyna Michalak
Wydawnictwo - Wydawnictwo Literackie.

Obrazek

OPIS: Historia Ewy – trzydziestokilkuletniej kobiety po przejściach, która postanawia spełnić wreszcie swoje marzenie i zamieszkać w ukochanym domu. Ale jak wszystko w życiu to marzenie ma również swoją cenę: Ewa, chcąc zarobić na kupno wymarzonego domku po lasem podejmuje pracę w wydawnictwie przyjaciela (skądinąd bardzo atrakcyjnego) i ma za zadanie znaleźć prawdziwy bestseller…
I tu zaczynają się przygody…
Urzekająca historia ludzi, do których szczęście przyszło wtedy, gdy już przestawali w nie wierzyć. Sympatyczni bohaterowie, którzy przekonali się, że podarowane dobro – powraca podwójnie.
Wzruszająca, pełna ciepła opowieść o tym, że marzenia się spełniają. Zawsze - jeśli w to wierzysz.


Tyle opis, ale z przykrością muszę przyznać, że ta opowieść ani mnie nie wzruszyła, ani nie rozbawiła. Wręcz przeciwnie, rozczarowała mnie ogromnie. A byłam pełna nadziei, bo przecież "Poczekajka" podobała mi się i to bardzo. Wysupłałam więc te 32,90zł i ją nabyłam.
I cóż.... "Rok w Poziomce" jest powieleniem tego samego schematu, który mamy w "Poczekajce" i "Zachcianku" czyli:
- mały biały domek zagubiony gdzieś tam wśród lasów i pól, obowiązkowo zaniedbany, niemal rozpadający się, o którym bohaterka marzy dniami i nocami i który objawia jej się we snach,
- bohaterkę skrzywdzoną przez los - tu przez eks-męża [w "Poczekajce" przez matkę, a w "Zachcianku" przez księcia z bajki],
- bohaterkę, która niewłaściwie lokuje swe uczucia - tu Ewa od lat podkochuje się, bez wzajemności ma się rozumieć, w przyjacielu ze studiów - Andrzeju [ a "w Poczekajce" i w "Zachcianku" wymarzony książę na białym koniu wcale nie jest tym wymarzonym].
- psy przybłędy, koty, konie,
- choroby - tu białaczka [tam obłęd]
- dziwaczne wydarzenia, które zawsze kończą się dobrze. I tak dalej i tak dalej.... i aż chce się zanucić "ale to już było...".
"Rok w Poziomce" to bajka dla nieco starszych dziewczynek [ale można się było tego spodziewać, bo pozostałe powieści też należą do tego gatunku], która zaczyna się słowami:
"Miałam kiedyś marzenie. Wielkie marzenie. Mały biały dom, otoczony wiekowymi sosnami, po którego ścianach pnie się dzikie wino. To marzenie było ze mną, gdy gnieździłam się w jednym pokoju z przyrodnim rodzeństwem. Gdy moim światem stał się głośny, przepełniony akademik. Było ze mną, gdy dzieliłam życie z kimś, z kim nie powinnam. I wreszcie w maleńkiej, kwaterunkowej kawalerce, gdzie umierałam powoli jak dziki ptak w ciasnej klatce.
Po latach zwątpienia obraz domku z marzeń zaczął blaknąć. Zapomniałam, jak szumią sosny i śpiewają ptaki. Zapomniałam, jak słońce przygląda się w szybkach, a wiatr rozwiewa płatki kwiatów.
Ale mały biały dom nie zapomniał o mnie..."

Jest to opowieść o o losach 32-letniej szarej myszki Ewy, która po ciężkim dzieciństwie i traumatycznym małżeństwie nie wierzy w siebie. Jednak w pewnym momencie postanawia spełnić swoje marzenia, a jednym z nich jest posiadanie własnego domku "bez łap", który udaje jej się w końcu odnaleźć we wsi Urle. Jednak, żeby dom stał się jej własnością, potrzebuje pieniędzy na zaliczkę. Pomaga jej w tym Andrzej - przyjaciel od czasów studenckich [ w którym Ewa od lat się podkochuje], ale pod warunkiem, że znajdzie i wyda książkę, która stanie się bestsellerem. I tak właśnie powstaje wydawnictwo Impresja. Ewa wyszukuje prawdziwy hit napisany przez pewną dziewczynę i tak poznajemy "tę Michalak" oraz Karolinę, autorkę bestsellerowej „Jagódki”.
"Ta Michalak" to oczywiście sama autorka czyli Katarzyna Michalak, która pojawia się w tej bajce nie wiadomo skąd [ i po co], a bestsellerowa "Jagódka" to książka pani Kasi "Lato w Jagódce". :roll:
Hmmm.... jestem na "nie"!!! Nie przemawia do mnie ta historia, nie umiem uwierzyć, że biedny, zahukany Kopciuszek zmienia się tak nagle w rekina biznesu, że wszystko tak doskonale mu się układa i to zarówno w życiu zawodowym i osobistym. Żadnych potknięć, żadnych wpadek, nawet niespodziewana ciąża [z byle kim po zupełnie przypadkowej nocy], którą super przystojny i super zaradny Witold [poznany przez Ewę w pobliżu ukochanej chatki] akceptuje bez jednego słowa, nie stanowi problemu. Z każdym przeczytanym zdaniem jest coraz lepiej, coraz bardziej sielsko. Nic tylko usiąść i się rozmarzyć. Ale ja jakoś rozmarzyć się przy tej książce nie potrafiłam. Denerwowała mnie, zamiast bawić. Dlaczego? Widać czegoś innego się po niej spodziewałam.
A przecież ja uwielbiam bajki [ach, te chatki z piernika], niezmiennie wzrusza mnie los Kopciuszka i też kiedyś czekałam na swojego księcia na białym koniu. Więc o co chodzi? "Rok w Poziomce" wszystkie te elementy zawiera: jest Kopciuszek [nie najmłodszy co prawda i już nie taki niewinny jak w oryginale, ale jest], chatka z piernika również [nadgryziona zębem czasu, ale nie czepiajmy się szczegółów], jest także książę [bez białego konia, ale za to w świetnym aucie]. Książę jest super przystojny, zdolny, zamożny, a do tego [Eureka!] wolny i nie widzi żadnego problemu w tym, że jego królewna spodziewa się dziecka innego mężczyzny. Cud, miód, malina. Prawie sama słodycz. Prawie, bo jest tu też wątek walki z białaczką, na którą choruje Karolina, jak dla mnie niezbyt dobrze ujęty i przedstawiony [moja bliska koleżanka zmarła na białaczkę tuż przed swoimi 23 urodzinami, więc na własne oczy widziałam jak straszna to choroba i jak trudno z nią wygrać]. Tu oczywiście wszystko dobrze się kończy, ale nie ma się co dziwić, bo w tej powieści wszyscy stają się zdrowsi, szczęśliwsi, pięknieją, kochają się, odnajdują po latach. I dobrze, bo lubię książki z happy endem i jestem zdecydowaną przeciwniczką smutnych i dołujących zakończeń, ale tutaj tego szczęścia jest zdecydowanie za dużo. Choroba daje się pokonać, miłość kwitnie, dziecko będzie miało ojca, książka osiąga sukces, Ewa odnajduje ojca, ślub za ślubem, sukces za sukcesem - sielanka po prostu. Idylla.
Książka jest znakomicie wydana, za co wielkie brawa dla Wydawnictwa Literackiego - żadnych literówek, idealna czcionka, kremowy kolor stron - naprawdę z dużą przyjemnością się po nią sięga. Okładka też jest niezła, a przecież pierwsze co przyciąga nasz wzrok, to właśnie okładka.
Podsumowując: "Rok w Poziomce" jest powieleniem poprzednich powieści tej autorki, wszystkie one opowiadają o domku z marzeń odnalezionym gdzieś tam w leśnej głuszy, o nieszczęśliwej miłości i o poznanym przez przypadek księciu z bajki. Dla mnie wszystkie są niemal takie same, wystarczy tylko zmienić tytuł i imiona bohaterów.

Avatar użytkownika
 
Posty: 28665
Dołączył(a): 17 grudnia 2010, o 11:14
Lokalizacja: i keep moving to be stable
Ulubiona autorka/autor: Shelly Laurenston, Anne Stuart

Post przez Fringilla » 28 sierpnia 2011, o 22:46

czego zabrakło zatem? jak to jest, że ty, Dorotko, czytelniczka romansów, które, podbno, są samopowielającymi się bzdurkami, nie uległaś czarowi?
nie tak łatwo romans popełnić?
Problem w tym, że mamy zły zwyczaj, kultywowany przez pedantów i snobów intelektualnych, utożsamiania szczęścia z głupotą. Według nas tylko cierpienie przenosi w sferę doznań intelektualnych, tylko zło jest interesujące
— Ursula K. Le Guin

Avatar użytkownika
 
Posty: 13117
Dołączył(a): 17 grudnia 2010, o 11:14

Post przez Dorotka » 28 sierpnia 2011, o 23:54

Czego zabrakło? Nie wiem. Wiem natomiast czego było za dużo. Za dużo szczęścia, za dużo pomyślnych zbiegów okoliczności, za dużo sukcesów. Za dużo, za szybko, za banalnie. Tu nawet przypadkowa ciąża, w którą bohaterka zaszła po mocno zakrapianej impezce w klubie żeglarskim [urwał jej się film i wylądowała w łóżku z nieznajomym gościem], okazała się powodem do szczęścia i została niemal natychmiast zaakceptowana i to zarówno przez samą bohaterkę, jak i przez całe jej otoczenie. Ba, nawet "Książę z bajki" nie miał nic przeciwko, choć to nie jego dziecko.
To samo z białaczką i przeszczepami szpiku kostnego - w "Poziomce" wszyscy biegiem gnają do Banku Dawców [a właściwie do Rejestru Dawców komórek krwiotwórczych] i ochoczo wyrażają zgodę na bycie potencjalnym dawcą komórek krwiotwórczych odpowiadając na akcję "Ocal życie Karolinie". Twarzą tej kampanii jest oczywiście nasza główna bohaterka - Ewa. I to właśnie dzięki niej Karolina wygrywa z chorobą i jakiś czas później staje na ślubnym kobiercu. Czyli znowu szczęście.
I jakby tego wszystkiego było mało, to nagle tatuś się po latach odnalazł, i mamusia była szczęśliwa, i domek został spłacony i kariera się wspaniale rozwinęła, i powieść się sama napisała - same cuda.
I może właśnie dlatego nie uległam czarowi "Roku w Poziomce", bo od tego szczęścia po prostu mnie zemdliło.

Avatar użytkownika
 
Posty: 28665
Dołączył(a): 17 grudnia 2010, o 11:14
Lokalizacja: i keep moving to be stable
Ulubiona autorka/autor: Shelly Laurenston, Anne Stuart

Post przez Fringilla » 29 sierpnia 2011, o 03:20

w prawdziwej bajce za głupotę się płaci, w końcu morał ma być ^_^
w realu idziesz do księdza lub psychoterapeuty aby ci wybaczył ;)

a na poważnie: czym się różnie od harlekina?
Problem w tym, że mamy zły zwyczaj, kultywowany przez pedantów i snobów intelektualnych, utożsamiania szczęścia z głupotą. Według nas tylko cierpienie przenosi w sferę doznań intelektualnych, tylko zło jest interesujące
— Ursula K. Le Guin

Avatar użytkownika
 
Posty: 6798
Dołączył(a): 17 grudnia 2010, o 11:14

Post przez mewa » 29 sierpnia 2011, o 08:55

a miałam chęć kupić - jest w biedronce...ale już nie chcę...

 
Posty: 31644
Dołączył(a): 17 grudnia 2010, o 11:16

Post przez aralk » 29 sierpnia 2011, o 13:47

nie chcij, nie chcij

Avatar użytkownika
 
Posty: 13117
Dołączył(a): 17 grudnia 2010, o 11:14

Post przez Dorotka » 29 sierpnia 2011, o 15:34

Ewo - w Biedronce "Rok w Poziomce" kosztuje 10zł, a za tyle spokojnie możesz ją kupić. Może Tobie się spodoba, kto wie. Twórczość Katarzyny Michalak cieszy się sporą popularnością i ma naprawdę duże grono miłośniczek zachwyconych i "Poziomką", i "Jagódką", i innymi jej książkami. Ja zapłaciłam za "Rok w Poziomce" 33 zł i między innymi dlatego szlag mnie trafił, bo mogłam te pieniądze zdecydowanie lepiej wydać.
Fri - pytasz czym Poziomka różni się od Harlekina? Hmm... ceną, ilością stron [Poziomka ma ich aż 309], ilością romansu w romansie. :D A na poważnie to Poziomka nie jest romansem, tylko powieścią z przesłaniem. Czytając ją masz uwierzyć, że warto marzyć i dążyć do spełnienia tych marzeń, że warto szukać "małego, białego domku bez łap" czyli swego miejsca na Ziemi, a gdy już go odnajdziesz, to łaskawy los w nagrodę za Twe wysiłki gratis dorzuci ci w darze: i szczęście, i miłość, i królewicza na białym koniu. Ale oczywiście najpierw musisz nauczyć się jak się tymi marzeniami dzielić z innymi - tu niezwykle optymistyczna akcja z szukaniem dawców szpiku kostnego i wygrana walka z białaczką, co owocuje potrójnym ślubem i radosnymi ciążami.

Broń Boże nie zniechęcam Was do przeczytania tej książki, ja Was jedynie chcę przygotować na niesamowitą ilość lukrowanego szczęścia jaką w niej znajdziecie. Jeśli umiecie uwierzyć, że maleńki rozpadający się domek gdzieś tam w głębi lasu, z dala od ludzi, w którym mieszkałybyście same [i na dodatek w ciąży], kompletnie nie przejmując się tym, że często nie ma w nim prądu [i to nawet w trzaskający mróz], z którego do najbliższego sklepu czy stacji PKP trzeba się przedzierać przez gęste zarośla, to jest coś pięknego, to ta książka jest jak najbardziej dla Was. Ja niestety jestem typowym mieszczuchem i mała, biała chatka na pustkowiu bardziej mnie przeraża, niż uszczęśliwia.

Do napisania tej recencji skłoniła mnie właśnie promocyjna cena "Poziomki" w Biedronce.

Avatar użytkownika
 
Posty: 28665
Dołączył(a): 17 grudnia 2010, o 11:14
Lokalizacja: i keep moving to be stable
Ulubiona autorka/autor: Shelly Laurenston, Anne Stuart

Post przez Fringilla » 29 sierpnia 2011, o 16:05

cóż, mnie też przeraża :hyhy:

czyli romanse nie przodują, jesli chodzi o "naiwność" czytelniczą? :hyhy:
Problem w tym, że mamy zły zwyczaj, kultywowany przez pedantów i snobów intelektualnych, utożsamiania szczęścia z głupotą. Według nas tylko cierpienie przenosi w sferę doznań intelektualnych, tylko zło jest interesujące
— Ursula K. Le Guin

Avatar użytkownika
 
Posty: 6798
Dołączył(a): 17 grudnia 2010, o 11:14

Post przez mewa » 29 sierpnia 2011, o 16:13

jak będę miała mocne parcie to wypożyczę :) ale na razie się nie zapowiada

Avatar użytkownika
 
Posty: 13117
Dołączył(a): 17 grudnia 2010, o 11:14

Post przez Dorotka » 29 sierpnia 2011, o 16:28

O nie, Fri, "Poziomka" to zupełnie inny rodziaj naiwności, powiedziałabym, że to naiwność nastolatki, która wierzy, że świat jest prosty i latwy do oswojenia, że wystarczy jeden puzzel z nazwą "marzenie" wstawić w odpowiednie miejsce, a reszta układanki sama sie ułoży.

Avatar użytkownika
 
Posty: 6798
Dołączył(a): 17 grudnia 2010, o 11:14

Post przez mewa » 29 sierpnia 2011, o 16:35

bo pewnie pani Michalak naczytała się "sekretu" (też był w biedronce)...wystarczy wierzyć - a przyjdzie :)

Avatar użytkownika
 
Posty: 28665
Dołączył(a): 17 grudnia 2010, o 11:14
Lokalizacja: i keep moving to be stable
Ulubiona autorka/autor: Shelly Laurenston, Anne Stuart

Post przez Fringilla » 29 sierpnia 2011, o 16:46

brak wczesnego zaszczepienia romansem literackim :embarrassed:
Problem w tym, że mamy zły zwyczaj, kultywowany przez pedantów i snobów intelektualnych, utożsamiania szczęścia z głupotą. Według nas tylko cierpienie przenosi w sferę doznań intelektualnych, tylko zło jest interesujące
— Ursula K. Le Guin

Avatar użytkownika
 
Posty: 13117
Dołączył(a): 17 grudnia 2010, o 11:14

Post przez Dorotka » 29 sierpnia 2011, o 17:47

A może zbytnie zaczytanie się Grocholą? Wszak ona też zaczynała od małego domku na łonie natury. Prawdę mówiąc od niej ta domkomania się zaczęła, a potem to już poszło i zalały nas te rozlewiska, uroczyska i poziomkowe poczekajki, w których żyją nieszczęśliwe, skrzywdzone przez los trzydziestolatki.

Avatar użytkownika
 
Posty: 28665
Dołączył(a): 17 grudnia 2010, o 11:14
Lokalizacja: i keep moving to be stable
Ulubiona autorka/autor: Shelly Laurenston, Anne Stuart

Post przez Fringilla » 29 sierpnia 2011, o 18:22

moczarowato i błotniście... bez bicia przyznam, że to zawsze stało na przeszkodzie u mnie w sięganiu...
Problem w tym, że mamy zły zwyczaj, kultywowany przez pedantów i snobów intelektualnych, utożsamiania szczęścia z głupotą. Według nas tylko cierpienie przenosi w sferę doznań intelektualnych, tylko zło jest interesujące
— Ursula K. Le Guin

Avatar użytkownika
 
Posty: 30763
Dołączył(a): 17 grudnia 2010, o 11:15
Lokalizacja: Kłyż
Ulubiona autorka/autor: Joanna Chmielewska/Ilona Andrews

Post przez ewa.p » 29 sierpnia 2011, o 19:27

za dużo cukru w cukrze.Mnie ,przyznm,zniechęcił kawałek tóry przeczytałam w sklepie.Zbytnio mi Grocholę przypominał,a nie przepadam za tą panią
________________***________________

Gotowałam się w środku i musiałam sięgnąć po wszystkie rezerwy opanowania,by utrzymać nerwy na wodzy.Uda mi się.Po prostu muszę być obojętna.Zen.Żadnego walenia po twarzy.Walenie po twarzy nie jest zen.

Avatar użytkownika
 
Posty: 21223
Dołączył(a): 17 grudnia 2010, o 11:15

Post przez Agrest » 29 sierpnia 2011, o 20:27

Ale brzmi całkiem spokojnie jak na Michalak, nikt nie trafił do psychiatryka? :P

A w ogóle to kocham romanse :sweet_kiss:
"I read a story to-night. It ended unhappily. I was wretched until I had invented a happy ending for it. I shall always end my stories happily. I don't care whether it's 'true to life' or not. It's true to life as it should be and that's a better truth than the other."

Emily Byrd Starr

Avatar użytkownika
 
Posty: 13117
Dołączył(a): 17 grudnia 2010, o 11:14

Post przez Dorotka » 29 sierpnia 2011, o 20:57

Do psychiatryka? Nie, tym razem obyło się bez obłędu, chociaż gdzieś tam w tle jest eks-mąż sadysta i ojczym co znęcał się psychicznie i nad matką i nad córką.

Avatar użytkownika
 
Posty: 28665
Dołączył(a): 17 grudnia 2010, o 11:14
Lokalizacja: i keep moving to be stable
Ulubiona autorka/autor: Shelly Laurenston, Anne Stuart

Post przez Fringilla » 29 sierpnia 2011, o 21:05

Agrest napisał(a):Ale brzmi całkiem spokojnie jak na Michalak, nikt nie trafił do psychiatryka? :P

A w ogóle to kocham romanse :sweet_kiss:

po czyms takim alternatywa mrozi krew w żyłach :hyhy:
Problem w tym, że mamy zły zwyczaj, kultywowany przez pedantów i snobów intelektualnych, utożsamiania szczęścia z głupotą. Według nas tylko cierpienie przenosi w sferę doznań intelektualnych, tylko zło jest interesujące
— Ursula K. Le Guin

Avatar użytkownika
 
Posty: 21223
Dołączył(a): 17 grudnia 2010, o 11:15

Post przez Agrest » 30 sierpnia 2011, o 08:52

A co do tych marzeń to wiecie, autorka pisze na swojej stronie:

Magiczna jest droga do marzenia. Całą książkę (pod roboczym tytułem "Poradnik Drimerki, czyli jak marzyć skutecznie", która niedługo będzie wydana, temu poświęciłam.

Tak więc, Sekret Bis ;)
"I read a story to-night. It ended unhappily. I was wretched until I had invented a happy ending for it. I shall always end my stories happily. I don't care whether it's 'true to life' or not. It's true to life as it should be and that's a better truth than the other."

Emily Byrd Starr

Avatar użytkownika
 
Posty: 21173
Dołączył(a): 17 grudnia 2010, o 11:14
Lokalizacja: z Doliny Muminków
Ulubiona autorka/autor: chyba jednak Krentz/Quick/Castle...

Post przez Jadzia » 30 sierpnia 2011, o 11:29

Jak marzyć skutecznie... Zaśmiewałabym się do łez, gdyby to nie było takie cholernie smutne :]
Czytam romanse - mój blog z recenzjami. Recenzjami romansów, oczywiście.

Smoki były idealnym środkiem antykoncepcyjnym, ponieważ raz skonsumowana dziewica już nigdy nie była płodna.

ObrazekObrazek
by Agrest

Avatar użytkownika
 
Posty: 28665
Dołączył(a): 17 grudnia 2010, o 11:14
Lokalizacja: i keep moving to be stable
Ulubiona autorka/autor: Shelly Laurenston, Anne Stuart

Post przez Fringilla » 30 sierpnia 2011, o 12:13

w mordę, ale czemu poradnictwo, no?
Problem w tym, że mamy zły zwyczaj, kultywowany przez pedantów i snobów intelektualnych, utożsamiania szczęścia z głupotą. Według nas tylko cierpienie przenosi w sferę doznań intelektualnych, tylko zło jest interesujące
— Ursula K. Le Guin

Avatar użytkownika
 
Posty: 21223
Dołączył(a): 17 grudnia 2010, o 11:15

Post przez Agrest » 30 sierpnia 2011, o 12:31

To jest chyba to, widać notka na stronie nieaktualna:

Obrazek

Wyruszamy na poszukiwanie marzeń! Zastanów się czego najbardziej pragniesz albo po prostu teraz, otwierając tę książkę, wymyśl życzenie. Dobra praca? Kochająca rodzina? Książę na białym koniu? A może szałas na pustyni Gobi, własna wyspa, czy ratowanie białych nosorożców? Nie ma rzeczy niemożliwych, wystarczy uwierzyć! Przekona Cię o tym ta książka i Patrycja z Poczekajki – najlepsza drimerka świata. Przed Tobą świetny poradnik, z którego dowiesz się jak marzyć skutecznie, a oprócz tego świetna zabawa i dużo humoru. Nawet jeśli nie od razu otrzymasz to, czego pragniesz, może dowiesz się o sobie czegoś zupełnie nieoczekiwanego!
"I read a story to-night. It ended unhappily. I was wretched until I had invented a happy ending for it. I shall always end my stories happily. I don't care whether it's 'true to life' or not. It's true to life as it should be and that's a better truth than the other."

Emily Byrd Starr

Avatar użytkownika
 
Posty: 21173
Dołączył(a): 17 grudnia 2010, o 11:14
Lokalizacja: z Doliny Muminków
Ulubiona autorka/autor: chyba jednak Krentz/Quick/Castle...

Post przez Jadzia » 30 sierpnia 2011, o 16:17

Nie ma rzeczy niemożliwych, wystarczy uwierzyć!

Przeważnie bym się zgodziła, ale patrząc na otoczkę, to: :hahaha: i to jest śmiech przez łzy, żeby nie było.
Czytam romanse - mój blog z recenzjami. Recenzjami romansów, oczywiście.

Smoki były idealnym środkiem antykoncepcyjnym, ponieważ raz skonsumowana dziewica już nigdy nie była płodna.

ObrazekObrazek
by Agrest

Avatar użytkownika
 
Posty: 28665
Dołączył(a): 17 grudnia 2010, o 11:14
Lokalizacja: i keep moving to be stable
Ulubiona autorka/autor: Shelly Laurenston, Anne Stuart

Post przez Fringilla » 30 sierpnia 2011, o 20:20

ja się formy, nie przesłania czepiam :hyhy:
Problem w tym, że mamy zły zwyczaj, kultywowany przez pedantów i snobów intelektualnych, utożsamiania szczęścia z głupotą. Według nas tylko cierpienie przenosi w sferę doznań intelektualnych, tylko zło jest interesujące
— Ursula K. Le Guin

Avatar użytkownika
 
Posty: 13117
Dołączył(a): 17 grudnia 2010, o 11:14

Post przez Dorotka » 30 sierpnia 2011, o 23:19

Ludzie, ratunku!!! Właśnie dostałam "Lato w Jagódce"! :mur: :mur: :mur:

Następna strona

Powrót do Recenzje romansów współczesnych

Kto przegląda forum

Użytkownicy przeglądający ten dział: Brak zidentyfikowanych użytkowników i 26 gości