Ale z ciebie uparciuch, Levando, a ja nie wierzę, no nie wierzę, że by ci się historyki nie podobały
"I read a story to-night. It ended unhappily. I was wretched until I had invented a happy ending for it. I shall always end my stories happily. I don't care whether it's 'true to life' or not. It's true to life as it should be and that's a better truth than the other."
"I read a story to-night. It ended unhappily. I was wretched until I had invented a happy ending for it. I shall always end my stories happily. I don't care whether it's 'true to life' or not. It's true to life as it should be and that's a better truth than the other."
"I read a story to-night. It ended unhappily. I was wretched until I had invented a happy ending for it. I shall always end my stories happily. I don't care whether it's 'true to life' or not. It's true to life as it should be and that's a better truth than the other."
Berenika założyła, że wybiorę właśnie Balogh Ale nie, ja już rzuciłam kiedyś propozycję i chyba przy niej pozostanę - Miłość w cieniu piramid Brockway, czy to nie jest miłe wprowadzenie do historyków?
"I read a story to-night. It ended unhappily. I was wretched until I had invented a happy ending for it. I shall always end my stories happily. I don't care whether it's 'true to life' or not. It's true to life as it should be and that's a better truth than the other."
Jakby nie było, dziękuję Levandzie za podjęcie rękawicy
"I read a story to-night. It ended unhappily. I was wretched until I had invented a happy ending for it. I shall always end my stories happily. I don't care whether it's 'true to life' or not. It's true to life as it should be and that's a better truth than the other."
Levanda napisał(a):No parę przecież przeczytałam! Ostatnio Olśnienie Palmerki właśnie, które było prologiem do Dama i pastuch
historyki, nie skrajne przykłady paranormali
Brockway, hm...
Problem w tym, że mamy zły zwyczaj, kultywowany przez pedantów i snobów intelektualnych, utożsamiania szczęścia z głupotą. Według nas tylko cierpienie przenosi w sferę doznań intelektualnych, tylko zło jest interesujące — Ursula K. Le Guin
Sęk w tym, ze ta przewidywalność a jedocześnie nieprzewidywalność u Palmerki jest ciekawa. Czego ja tu się dowiaduje o HQ!!! A to śinie czyt. świnie z tegpo HQ!!!( jak mówił mój siostrzeniec)
Oto miłość. Dwoje ludzi spotyka się przypadkiem, a okazuje się, że czekali na siebie całe życie. O'Cangaceiro
jestem po Heartbreakerze w mangowym wydaniu... nie ma takiego emota, co by oddał me uczucia...
Problem w tym, że mamy zły zwyczaj, kultywowany przez pedantów i snobów intelektualnych, utożsamiania szczęścia z głupotą. Według nas tylko cierpienie przenosi w sferę doznań intelektualnych, tylko zło jest interesujące — Ursula K. Le Guin
postanowiłam przetestować głebokie pocałunki z romantycznie otwartymi oczami. nie polecam ja prawie dostałam zeza, a mój mąż z tej bliskości wypatrzył rosnącego pryszcza na mym czole co szalenie go rozbawiło
almani napisał(a):postanowiłam przetestować głebokie pocałunki z romantycznie otwartymi oczami. nie polecam ja prawie dostałam zeza, a mój mąż z tej bliskości wypatrzył rosnącego pryszcza na mym czole co szalenie go rozbawiło
almani napisał(a):postanowiłam przetestować głebokie pocałunki z romantycznie otwartymi oczami. nie polecam ja prawie dostałam zeza, a mój mąż z tej bliskości wypatrzył rosnącego pryszcza na mym czole co szalenie go rozbawiło