Ostatnio moja siostra chciała się odstresować przed egzaminem i dorwała
"Księżycową narzeczoną". Poinformowała mnie o tym, gdy już książkę porzuciła po jakimś 5 lub 6 rozdziale na 34
Stwierdziła, że było całkiem w porządku, ale napisane wyjątkowo kwiecistym językiem, z dużą ilością szczegółów, a za to ubogo w akcję/wydarzenia. Ona czekała, aż bohaterowie wezmą ślub i później będzie się coś działo, a tutaj (cytuję):
"bohaterka przyłazi do szpitala, potem ta jego (bohatera) siostra też go odwiedza, jeszcze później jakaś ciotka do niej (bohaterki) przychodzi... Ciągle nic się nie dzieje."Wniosek z tego następujący, moja siostra jest potencjalnym odbiorcą współczesnych opowieści, może paranormal w ramach tempa lub chick-lit, bo to bardziej jej styl. To taka różnica, jak między kryminałem a thrillerem, niby o tym samym, a jednak inne